Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wasze Kresy: Skąd przychodzimy i kim jesteśmy? Odpowiedzi szukali gimnazjaliści

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Ulucz, Tarnopol, Podkarpacie... Na drogowskazach znalazły się odległe krainy. Stamtąd przybyli dziadkowie...
Ulucz, Tarnopol, Podkarpacie... Na drogowskazach znalazły się odległe krainy. Stamtąd przybyli dziadkowie... Mariusz Kapała
Młodzi ludzie ruszyli z ankietami w teren... I nagle okazało się, że ludzie, których doskonale znali, ich sąsiedzi, mają pasjonujące życiorysy. A ich opowieści nadają się na filmowy scenariusz.

Tarnopol, Łódź, Poznań, Lwów... Drogowskazy, które stanęły w centrum wsi gminy Świdnica prowadzą w różnych kierunkach. Przypadkowych?
- Że też mój mąż tego nie dożył... - starsza kobieta prosi, aby jej przeczytać wszystkie nazwy miejscowości. - O, mojego Wilna tutaj nie ma, ale jest ten jego Wołyń. No, nie dożył chłop, ale by mu się podobało.

Geograficzny chaos na okazałych strzałkach nie ma z przypadkiem nic wspólnego. To efekt projektu "Moje korzenie" prowadzonego przez świdnicki urząd gminy i miejscowy zespół szkół. Pomysł powstał raczej tyle niespodziewanie, co przypadkowo.
- Gdy przyjechałam do Świdnicy, zaczęłam rozmawiać z ludźmi, aby dowiedzieć się skąd pochodzą - mówi zastępca wójta Arisa Jaz. - Może to dlatego, że sama badałam korzenie mojej rodziny o kresowej przeszłości i tradycji. Stąd obecność ludzi Kresów specjalnie mnie nie zaskoczyła, ale nagle okazało się, że tutaj są ludzie z centralnej Polski, z Łódzkiego, Wielkopolski... Na Dolnym Śląsku tego nie było. I tak od słowa do słowa pomyśleliśmy, że warto by było dowiedzieć się, skąd jesteśmy.

Do akcji postanowiono włączyć uczniów gimnazjum i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie tylko dlatego, że temat idealnie pasował do zajęć z wiedzy o społeczeństwie.
- Dla mnie to było przeżycie, gdyż dużo dowiedziałam się o mojej rodzinie, nawet okazało się, że jeden z kolegów z klasy jest moim dalekim krewnym - opowiada Natalia Bajda. - Wiem na przykład, że moja prababcia przyjechała z Kresów, reszta rodziny z centralnej Polski.
- Poznaliśmy mnóstwo pasjonujących historii, wiele było zresztą tragicznych - dodaje Weronika Ziemiańska.

Uczniowie chodzili od domu do domu z ankietą "Moje korzenie". Zazwyczaj okazywało się, że ludzie chętnie opowiadali o przeszłości. Pojawiały się fotografie, dokumenty, ale i łzy wzruszenia, gdy odżywała przeszłość.
- Mimo że mieszkamy tutaj przecież od lat, nagle okazało się, że niewiele wiedzieliśmy o naszych sąsiadach, ludziach, których codziennie mijaliśmy - mówi Monika Stranc. - I nagle na tych ludzi zaczęliśmy inaczej patrzeć, a i oni bardzo chętnie nam o sobie opowiadali.
- Usłyszeliśmy także opowieść o tym, jak pierwsi osadnicy zaczęli przybywać do naszych wsi - przypomina sobie Katarzyna Naborczyk. - To niesamowite, że mogli sobie wybrać dom, a bywało, że na kuchni stała jeszcze zupa przygotowana przez poprzednich właścicieli.

A nauczycielka historii Ewelina Karasiewicz cieszy się, że młodzież miała okazję właśnie tak poznawać historię najnowszą... I dzięki temu, że młodzi ludzie dowiadują się, skąd przychodzą, wiedzą już także więcej o sobie.

Bierzemy opasły skoroszyt pełen wypełnionych przez uczniów ankiet. Najpierw czytamy wyniki miejscowościami. W Drzonowie najwięcej osób przybyło z Rychcic i Drohobycza w obwodzie lwowskim. W Świdnicy najliczniej reprezentowani byli warszawiacy, ale i przybysze z "papieskich" Wadowic. W Koźli znajdziemy Warszawę, ale i Lwów. W Lipnie najwięcej osób wskazało na Buczacz i Zamość. Letnica to Warszawa i Kielce, Buchałów - Grodno... Jednak we wszystkich wsiach widać było bardzo bogaty przekrój miejscowości. Weźmy Letnicę. Wiele miejscowości wielkopolskich, od Goli i Liskowa po Zakrzewo. Mamy Podkarpacie, okolice Łodzi i Kielc. Do tego spora domieszka Kresów. Jędrzejowo spod Wilna, grodnieńskie Zieniewicze, Różniatów, Kowel, Dubno, Włodzimierz Wołyński (na str. 10 kresowe wspomnienia mieszkanki Letnicy z tej miejscowości). Ale znajdziemy także Sedan z francuskiej Szampanii. Aż trudno uwierzyć, ile drogowskazów trzeba postawić.

Jak zapewniają uczestnicy projektu ani ankiety, ani tabelki z suchymi liczbami nie oddają ducha tej całej akcji, o której wolą dziś mówić jako o przygodzie. Podobnie jak drogowskazy to jedynie ślad, przypomnienie. Najważniejsze jest wszystko to, co zostało w gimnazjalistach, dziś już licealistach. Jak nie bez dumy mówi zastępca dyrektora świdnickiego zespołu szkół, to był bardzo dobry rocznik.
- Ogromne wrażenie na mnie robiło, gdy dzieciaki z wypiekami na twarzy powtarzały koleżankom i kolegom to, co usłyszały od starszych ludzi - mówi E. Karasiewicz. - Widać, że zrobiło to na nich ogromne wrażenie. I zaczęli być dumni ze swojego pochodzenia, z tego, że tutaj mieszkają, że mają takich sąsiadów z taką przeszłością.

- I nagle okazało się, że mała ojczyzna to nie tylko domy, lasy, pola, ale przede wszystkim ludzie - kończy Arisa Jaz. - I o to nam chodziło. I przypominać o tym, czego się dowiedzieliśmy, mają nam te drogowskazy, które stanęły w centrum wiosek w całej gminie.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska