Niespełna miesiąc temu 23-letniego Mateusza Rybickiego zatrzymało dwóch policjantów. Jak mówi chłopak, nie przedstawiono mu powodu aresztowania, a na komisariacie został dotkliwie pobity.
- Po zamknięciu lokalu ok. godz. 2 w nocy szedłem z grupką kolegów. Nic złego nie robiliśmy. Nie byliśmy pijani. Ja wypiłem dwa piwa i kieliszek wódki. Wygłupialiśmy się. Szedłem krokiem defiladowym. Wtedy minął nas radiowóz. Później policjanci zawrócili i zajechali nam drogę - opowiada Mateusz Rybicki.
Jak relacjonuje chłopak - "wyskoczyli z radiowozu i rzucili się bez słowa". - Byłem zszokowany. Czułem się bezbronny i zagrożony - wyjaśnia.
W radiowozie wyciągnął telefon z tylnej kieszeni i zadzwonił do rodziców i brata. - Żona odebrała i usłyszała: "przyjeżdżajcie po mnie, bo będą mnie bili". W dwie minuty wyszliśmy z domu i od razu pojechaliśmy na komendę - opowiada ojciec pobitego.
Dlaczego Mateusz przewidział co wydarzy się na komisariacie? - To dzieje się od kilku lat. Zatrzymują bez powodu, a później biją - mówi mieszkaniec Sulęcina.
Więcej o tej sprawie przeczytasz w czwartek, 20 listopada w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Zobacz też: 100 zł za informację o wypadku. Policjanci pójdą za kraty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?