Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Są mistrzowie, są wielcy przegrani. Podsumowujemy sezon w ekstralidze

Marcin Łada, Szymon Kozica 68 324 88 14 [email protected]
Krzysztof Kasprzak (z lewej) i Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów zgarnęli prawie wszystko, co było do wzięcia na krajowym podwórku. Złoty medal w drużynie, taki sam dla "Kaspera” w IMP, a na deser jeszcze pierwsze miejsce w parach. Zmarzlik musiał zadowolić się brązem wśród juniorów, ale ma jeszcze czas, by to nadrobić.
Krzysztof Kasprzak (z lewej) i Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów zgarnęli prawie wszystko, co było do wzięcia na krajowym podwórku. Złoty medal w drużynie, taki sam dla "Kaspera” w IMP, a na deser jeszcze pierwsze miejsce w parach. Zmarzlik musiał zadowolić się brązem wśród juniorów, ale ma jeszcze czas, by to nadrobić. Bogusław Sacharczuk
Sport potrafi uczyć pokory. Tu szczęście nie zawsze sprzyja lepszym. A czy działają też układy?

1. Stal Gorzów

Mistrzowie - i wszystko jasne. Tylko kibice Stali wiedzą, jak smakuje złoto, na które czeka się 31 długich lat. Ale warto było, żeby obejrzeć taki sezon, z takim zakończeniem. Kapitan Krzysztof Kasprzak miał rok konia. Aż strach pomyśleć, co mógłby osiągnąć, gdyby nie poważna kontuzja kolana, z którą zmagał się już od maja. Pięknie rozwija się talent Bartosza Zmarzlika, dla wielu rywali nieuchwytnego już na starcie, co niezbicie udowodnił finał z Unią Leszno. Kto jest najskuteczniejszym juniorem ekstraligi? No kto? Duże słowa uznania należą się także trenerowi Piotrowi Paluchowi, który z każdego swojego żużlowca potrafi wycisnąć wszystko, a czasami nawet więcej. W półfinale i finale, gdy nie mógł liczyć na kontuzjowanego lidera Nielsa Kristiana Iversena, rewelacyjnie wykorzystywał możliwości, jakie daje zapis o zawodniku zastępowanym. No i z niesamowitym skutkiem "reanimował" Linusa Sundstroema, który okazał się jednym z bohaterów ostatniego pojedynku w sezonie. Tak trzymać!

Zobacz też Stal Gorzów zdobyła złoto, kibice oszaleli (zdjęcia, wideo)

2. Fogo Unia Leszno

Chyba najwięksi, oczywiście obok Stali, wygrani sezonu 2014. Zakontraktowanie Nickiego Pedersena było decyzją podwyższonego ryzyka nie tylko dlatego, że na Duńczyku wisi klątwa, bo jeszcze z żadnym polskim klubem nie sięgnął po złoto. Dużo gorszym krokiem okazało się jednak powierzenie funkcji menedżera drużyny Pawłowi Jąderowi, który do tej roli absolutnie się nie nadaje. W parku maszyn iskrzyło, iskrzyło, aż wreszcie doszło do przepychanek. I tu Adam Skórnicki spadł "Bykom" z nieba. Spokojny, wyluzowany, do wszystkiego podchodzi bez zbędnej napinki i niepotrzebnej presji. Nie próbował ustawiać Pedersena, skoncentrował się na innych. Bo niesamowitą siłą Unii w tym sezonie byli juniorzy. Na przykład w półfinale ze swoją imienniczką z Tarnowa w pierwszym meczu zdobyli połowę z 50 punktów zespołu. Ładnie odnalazł się też Grzegorz Zengota. Ekipa z Leszna skrzętnie wykorzystała dar od losu i pękła dopiero w finale, do którego podeszła chyba tak, jakby już nie wierzyła, że może ugrać coś więcej niż srebro.

3. Grupa Azoty Unia Tarnów

Najwięksi pechowcy sezonu, którzy z takim potencjałem powinni zgarnąć złote medale. "Jaskółki" przegrały tylko jeden mecz w rundzie zasadniczej, a remis osiągnięty z Falubazem za pomocą zaledwie dwóch seniorów odbił się szerokim echem w całej żużlowej Polsce. Wszyscy o tym zapomnieli, kiedy Unia pojechała w półfinałach do swej imienniczki z Leszna i dostała w ucho. Nie punkty były tam kluczowe, ale upadek mitu, że ekipa Marka Cieślaka jest poza zasięgiem. "Byki" miały przy tym dużo szczęścia, bo mecz życia zaliczył Tobiasz Musielak, a wśród rywali zabrakło Grega Hancocka. Amerykanin był języczkiem u wagi także podczas rewanżu, kiedy oświadczył, że nie odzyskał pełni sił po upadku w Grand Prix. Nikt tego wprost nie powiedział, ale to właśnie wybór "Grega" w dużej mierze wpłynął na porażkę w dwumeczu. Rutyniarz znów dał czytelny sygnał, że Grand Prix i swój prestiż ceni sobie wyżej od kolegów z drużyny ligowej. Brązowe medale brzdąkały w Tarnowie jakoś wyjątkowo smutno.

4. SPAR Falubaz Zielona Góra

Choć wielu powie, że to gruba przesada, zielonogórski klub jest największym przegranym minionego sezonu. Tak, tak, oceniając mistrzów Polski 2013 trzeba pamiętać, że nie wypadają poza czwórkę od kilku lat. To prestiż i powód do dumy, ale także inne kryteria oceny niż w przypadku Sparty Wrocław czy Włókniarza Częstochowa. Jarosław Hampel, Piotr Protasiewicz, Andreas Jonsson oraz Patryk Dudek - czterech z siedmiu członków zespołu to absolutna czołówka, także światowa. Dlaczego nie ugrali nawet brązowego medalu? Bo zawalili drugą i trzecią fazę rywalizacji. W rundzie zasadniczej wzorowo wykonali zadanie i z dużą rezerwą awansowali do półfinałów. Tam nastąpił kataklizm, który przeczuwaliśmy ze względu na brak zawieszonego za doping Dudka i patrząc na pikującą formę pozostałych liderów. Domowy tor zaskoczył Stal Gorzów (49:41), ale rewanż (28:62) to była miazga i obnażenie wszystkich słabych punktów. Totalny rozpad drużyny potwierdził pojedynek o brąz, skończony z podobnym skutkiem jak półfinał.

Zobacz też Co dalej z Falubazem? Kogo chcielibyście w drużynie w sezonie 2015? (sonda)

5. Unibax Toruń

A taki był ładny, amerykański - można by z przekąsem powiedzieć o składzie "Aniołów". Składzie, który miał gwarantować awans do czwórki mimo ośmiu ujemnych punktów na starcie, co było karą za wybryk sprzed roku. Składzie, w którym nie było słabych punktów ani na pozycji seniorów, ani juniorów. Teoretycznie. Bo porządnego pstryczka w nos Unibax dostał już na dzień dobry, sensacyjnie przegrywając w Gdańsku. W Toruniu odwilż przyszła dopiero w czerwcu. Trochę za późno. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że zespół miał też kłopoty z kontuzjami, o formie niektórych żużlowców nie wspominając. Na koniec zaszalał jeszcze Darcy Ward, który przed Grand Prix Łotwy nie przeszedł "próby alkomatu". Gdy "Aniołom", walczącym z Unią Leszno o czwarte miejsce, grunt zaczął palić się pod nogami, tematem zastępczym stał się układ. Układ miał oznaczać, że drużyny z czołówki przypilnują, by do fazy play off weszły właśnie "Byki", teoretycznie mniej groźne niż Unibax. Tak też się stało. A czy układ faktycznie był? To już historia - jak mawia Tomasz Gollob.

6. Betard Sparta Wrocław

Załoga Piotra Barona od dawna przypomina objazdową trupę roz_rabiaków, których ktoś zebrał z różnych klubów i namówił do jazdy. Można powiedzieć, że to zwykle drużyna szyta na miarę utrzymania, ale nie na medale. Tym razem miało być nieco ambitniej. Przedłużenie kontraktu z Taiem Woffindenem i powrót Macieja Janowskiego były przed sezonem sporym sukcesem, ale nie przełożyły się na lepsze wyniki zespołu. Zwykle żużlowcy jeździli we Wrocławiu lepiej niż zakładali kibice, a tym razem poszło im w drugą stronę. Kontuzje lidera i nierówna dyspozycja reszty "wesołej ekipy", w tym Troya Batchelora i Tomasza Jędrzejaka, spowodowały, że Sparta ciążyła ku dołowi. Dopiero w ostatniej chwili wrocławianie wywinęli się od baraży. Patrząc na to, co wyrabiały Włókniarz i Wybrzeże, bardzo dobrze, że tak się stało. Ekipa z Dolnego Śląska absolutnie nie zasłużyła na dodatkowe nerwy. Wrocławski żużel, to już reguła, powinien kandydować do tytułu "rozrywka za rozsądną cenę", a w klubowym sklepiku trzeba rzucić nalepki z logo klubu i dedykacją "nie przepłacamy".

Spadkowicze

KantorOnline Viperprint Włókniarz Częstochowa i Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Gdyby wyniki zależały od długości nazwy drużyny, to byliby murowani kandydaci do finału. A tak na poważnie: całe szczęście, że tych klubów nie ma już w ekstralidze, bo nie powinno ich być także w tym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska