Po 6.00 do komisji przyjechały głosy z komisji nr 40. Potężne wory z formularzami trzeba było wyładować na specjalny wózek.
(fot. Tomasz Rusek)
Karty, które wrzuciliście w niedzielę do urn, zliczano po 21.00 w lokalach wyborczych. Potem wyniki wysyłano za pomocą specjalnego urządzenia, a później przewodniczący tych komisji wieźli wielkie wory z głosami i specjalnym protokołem do Miejskiej Komisji Wyborczej. Większość przyjeżdżała do sali sesyjnej (tu ulokowała się MKW) w nocy i nad ranem. I nie wszyscy byli zadowoleni.
- To skandal. Jaja. Kompromitacja. Po zliczeniu głosów przyjechał do nas gość z tą maszyną. Wyniki do sejmiku przeszły, na prezydenta też udało się zarejestrować. Ale system blokował się podczas wysyłania wyników do rady miasta. Pomimo wielu prób nie chciały przejść - mówił nam jeden z członków komisji na Górczynie. W sumie takie problemy miało 12 komisji. Co to oznacza?
- To oznacza, że czekamy już ponad dwie godziny na to, by dostać protokoły. My czekamy tu, a w szkole czekają pozostali członkowie. Dochodzi siódma. Zaraz trzeba będzie otworzyć klasy dla uczniów, wiele osób idzie normalnie do pracy. Ale nie mogą, bo czekamy... - denerwowała się jedna z pań. Inna miała na 7.30 egzamin. Kolejna już załatwiała urlop na żądanie.
System jest, ale trzeba ręcznie
Joachim Wieliczuk: - Sądzę, że rozliczymy wszystkie komisje obwodowe do południa.
Z lewej wiceszef komisji Edward Mikołajko.
Przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej Joachim Wieliczuk przyznał nam, że były problemy z systemem i przez nie wiele danych prowadzano "na piechotę" i ręcznie. - Sądzę, że do południa skończymy rozliczanie komisji - powiedział nam po 6.00.
Czekający w kolejce mieli jedno marzenie: - Wrócić do domu i położyć się spać. Jestem na nogach od 4.30, czyli już dobrze ponad 26 godzin - mówiła jedna z pań.
Niemal tyle samo czasu na nogach był sekretarz magistratu Jacek Jeremicz. On - podobnie jak wielu szeregowych urzędników - też pracowało ponad dobę. - W końcu mamy święto demokracji! - komentował z uśmiechem sekretarz.
Z samego rana sprawdziliśmy też, co słychać w sztabie Jacka Wójcickiego - ostatni sztabowiec dzielnie siedział przed komputerem, spisując wyniki. - Koło 3.00 - 4.00 większość rozeszła się do domów. Trochę świętowaliśmy - mówił. A świętować było co, bo po 6.00 rano J. Wójcicki miał 18 tys. głosów a urzędujący prezydent Tadeusz Jędrzejczak nieco ponad 5 tys.
W Jazz Clubie, gdzie zebrał się sztab Jędrzejczaka, ostatni goście wyszli około 6.00.
Taki rozkład głosów oznacza, że J. Wójcicki może wybrać w pierwszej turze. Oficjalny komunikat PKW (po zliczeniu 11,76 proc. głosów) daje mu niemal 60-procentowe poparcie.
Zobacz też: Wyniki głosowania w Lubuskiem i Głogowie (raport)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?