Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan kradnie auta, rowery, a Hans ryby i benzynę...

Beata Bielecka
1783 samochodów skradziono w ubiegłym roku w Brandenburgii. Co trzeci  w przygranicznych gminach. Stąd coraz więcej wspólnych polsko-niemieckich patroli na granicy.
1783 samochodów skradziono w ubiegłym roku w Brandenburgii. Co trzeci w przygranicznych gminach. Stąd coraz więcej wspólnych polsko-niemieckich patroli na granicy. Straż Graniczna
To Polacy częściej spuszczają ze wstydu głowy i niestety mają powód. Ale Niemcy też święci nie są. Podrzucają nam śmieci, kradną ryby ze stawów... Na naszej granicy wciąż jak na Dzikim Zachodzie. Prześwietliła ją dr Agnieszka Łada, analityk z Instytutu Spraw Publicznych w Warszawie. Wyniki raportu są bardzo ciekawe.

Wniosek z niego płynie taki: przestępczość na przygranicznych terenach Brandenburgii, w stosunku do sytuacji z lat 90. wyraźnie zmalała, ale ostatnio więcej jest kradzieży samochodów, maszyn i rowerów.

Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak miał być w piątek (17 października) w Warszawie na prezentacji raportu, który przedstawia metody zwalczania przestępczości przygranicznej i pokazuje skalę problemu. Rozchorował się i nie pojechał. Opowiedział nam, jaką wiedzą podzielił się wcześniej z autorką raportu dr A. Ładą, która zjeździła pogranicze, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, czy współpraca w tym zakresie to slogany czy konkrety?

-Konkrety - uważa B. Bartczak i tak sam wniosek płynie z raportu. Burmistrz twierdzi jednak, że temat przestępczości przygranicznej jest za Odrą pokazywany zbyt jednostronnie. - Polak, który coś ukradnie to zawsze jest chwytliwy temat. Zdecydowanie rzadziej mówi się m.in. o Niemcach, którzy w Polsce tankują benzynę i odjeżdżają nie płacąc za nią, czy innych oszustwach. Znajomi mają stawy rybne. 80 proc. ich klientów to Niemcy, którzy sami łowią sobie ryby. Niektórzy tylko cześć kładą na wagę, a resztę chowają w kaloszach - opowiada.

Dr Łada wytyka Niemcom podrzucanie nam śmieci czy fingowanie kradzieży, żeby wyłudzić odszkodowania. Przyznaje, że skala problemów za Odrą jest dużo większa, niż u nas, jednak niesłusznie łamanie prawa kojarzy się często głównie z Polakami.

- W rzeczywistości Polacy są sprawcami ok. 13 proc. ogółu przestępstw odnotowywanych na terenach przygranicznych w Brandenburgii - mówi "GL".

Zobacz też: Tych ludzi szuka lubuska policja (zdjęcia)

Jak Niemcy próbują radzić sobie z problemem?

- Coraz częściej dochodzi do znakowania samochodów czy ich części, rowerów i innych wartościowych przedmiotów specjalnym numerem zwanym sztucznym DNA. Numery są widoczne jedynie przy użyciu promieni ultrafioletowych i odczytywane pod specjalnym mikroskopem - mówi dr Łada. Opowiada, że na przykład we Frankfurcie znakowanie rowerów tą metodą jest bezpłatne.

Niemców niepokoi fakt, że ich policja wykrywa jedynie jedną trzecią sprawców przestępstw. Mieszkańców pogranicza dodatkowo to, że na ich terenach częściej niż w głębi Brandenburgii dochodzi do łamania prawa. Gdy przyjrzeć się tylko statystykom związanym z kradzieżami okazuje się, że stanowią one prawie połowę wszystkich przestępstw. W całym landzie średnia z ostatnich dwóch lat wynosi 3,4 tys. kradzieży, a dla pogranicza - ponad 4,6 tysiąca.

Dr Łada opowiada, że mieszkańcy sami zaczynają się angażować w sprawy bezpieczeństwa, a nowym zjawiskiem są tzw. Sicherheitspartner, wyposażeni w krótkofalówki partnerzy bezpieczeństwa, szkoleni przez policję, którzy m.in. pomagają pozyskiwać informacje. Miesięcznie dostają za to 25 euro. - Na przykład w Guben jest trzech partnerów bezpieczeństwa, ale rozważa się przeszkolenie kolejnych, bo zgłaszają się chętni. W całej Brandenburgii taką służbę pełni 437 osób - mówi dr Łada.

Dodaje też, że zdaniem samych policjantów i władz lokalnych, jedną z przyczyn wzrostu przestępczości na niemieckim pograniczu jest przeprowadzona w ostatnich latach w Brandenburgii reforma policyjna. Głównym jest skutkiem są ciecia etatów. W 2011 roku brandenburska policja liczyła 9 tys. osób. Obecnie - 8,2 tys., a do 2020 roku liczba policjantów ma spaść do 7,8 tys. Policję dotknęły też inne oszczędności. Jest np. mniej radiowozów (w jednym z przygranicznych miasteczek były trzy a został jeden).

Polacy i Niemcy wiedzą, że działając wspólnie mogą zdziałać więcej niż w pojedynkę. To doprowadziło choćby do utworzenia niedawno polsko-niemieckiego zespołu śledczego (JIT), w skład którego weszli prokuratorzy z Zielonej Góry i Brandenburgii oraz funkcjonariusze z zielonogórskiego CBŚ i niemieckiego Wydziału ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej Krajowego Urzędu Kryminalnego.

- To ich działanie doprowadziło, na początku października, do rozbicia zorganizowanej grupy przestępczej, która od 2009 roku ukradła, w Polsce i w Niemczech 150 samochodów różnych marek, o łącznej wartości ok. 1,5 mln euro. Jednym z liderów grupy był 40-letni mieszkaniec podzielonogórskiej miejscowości - mówi rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie kom. Sławomir Konieczny.

- Przestępczość samochodowa to obecnie największy nasz problem - uważa Juergen Braun z policji federalnej, który pracuje na co dzień w Polsko-Niemieckim Centrum Współpracy Służb Granicznych, Policyjnych i Celnych w Świecku, jedynej tego typu placówce na całej granicy. Opowiada, że przy jednym stole siedzi tam sześciu przedstawicieli różnych służb (z terenu całego pogranicza), co bardzo ułatwia współpracę.

Artur Górecki ze Straży Granicznej, który też tam pracuje, wspomina choćby zdarzenie sprzed kilku dni. Straż Graniczna zatrzymała do kontroli blisko litewskiej granicy kierowcę, który jechał nowiutkim mercedesem za ok. 300 tys. zł. Samochód był z niemieckiej wypożyczalni, kierowca miał wszystkie dokumenty. Mimo to postanowiono przyjrzeć się bliżej sprawie. - Strażnicy skontaktowali się z naszym centrum, my z wypożyczalnią i okazało się, że auto nie miało prawa wyjechać z Niemiec - opowiada A. Górecki. Przykłady tak skutecznych interwencji można by mnożyć. Raz dzięki szybkiej akcji udało się odnaleźć samochód, zanim jego właściciel zorientował się, że mu go skradziono.

Wspólne patrole, pościgi policjantów czy pograniczników to już codzienność. Dlatego gdy niedawno producenci znanego we wschodnich Niemczech serialu "Polizeiruf 110" planowali nowe odcinki, zdecydowali, że pojawi się w nich polski policjant współpracujący z niemieckim. Samo życie napisało scenariusz.

Zobacz też: Kandydaci na prezydentów, wójtów i burmistrzów w Lubuskiem (pełna lista)

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska