Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak święta od róż do Chlebowa trafiła...

Michał Szczęch, 510 026 979
Obraz św. Rity z Chlebowa jest podświetlany
Obraz św. Rity z Chlebowa jest podświetlany Michał Szczęch
Proboszcz z Chlebowa narzeka, że na mszy puste ławki. - Ciebie dziś w kościele nie było - mówi do Kowalskiego. Kowalski na to, że jak proboszcz mógł widzieć. - Ja wszystko widzę! Ja widzę Kowalski, co wy na zupę macie! - na to ksiądz, który, żeby ludzi wabić, stworzył w Chlebowie kult świętej Rity. - Dla proboszcza liczy się tylko pieniądz - komentują ludzie.

W przedsionku świątyni leży krzyżem kobieta. Całuje posadzkę. Drży w konwulsjach. Wstaje. Nagle pada z hukiem na ziemię. W przedsionku szmer: - To omdlenie przez wiarę.

Kościół puchnie od wiernych. Pogrążeni w modlitwie, z różami w dłoniach, na wydarzenia z przedsionka nie zwracają uwagi. Są ludzie o kulach, na wózkach, są chorzy i zdrowi, biedni i bogaci, bezrobotni, żony alkoholików. Podnoszą róże do góry z nadzieją. Ksiądz kropi święconą wodą. W Chlebowie obchodzą rocznicę. Dwa lata temu do wsi trafiła święta Rita. A w zasadzie jej niewielki kawałek, kosteczka z dłoni.

Zimą w ogrodzie zakwitła róża

600 lat temu zmożona chorobą Rita leżała w klasztornym łożu, wśród ośnieżonych wzgórz Umbrii. Poprosiła kuzynkę o różę. - Ale skąd w styczniu róża? - głowiła się kuzynka. - Myślała, że Rita dostała pomieszania zmysłów, bo miała ranę na czole - opowiada proboszcz Zbigniew Nidecki. - Tak jak pan Jezus miał ranę z korony cierniowej, tak ona prosiła o taką. Możliwe, że to był rak - twierdzi ksiądz. - Kuzynka poszła do ogrodu, a tam róża w śniegu.

Rodzi się sanktuarium

Sześć stuleci po wydarzeniach w śnieżnej Umbrii, przed kościołem w Chlebowie stoi stolik. Na nim cennik. Najdroższe dewocjonalia po 30 złotych, najtańsze po trzy. Kolejka do stolika niewielka. Kupić można książki: "Święta Rita. Kochaj i walcz", "Cuda świętej Rity", "15 czwartków ku czci św. Rity". Są czerwone różańce po cztery złote z załączoną listą ofiar katastrofy smoleńskiej. Suszone płatki róż - gratis.

Gdy w listopadzie zeszłego roku przyjechał do proboszcza Nideckiego mężczyzna i opowiedział, że doznał cudownego uzdrowienia, proboszcz nie miał wątpliwości: We wsi powinno powstać sanktuarium. - Mężczyzna chorował na raka i tak gorliwie modlił się u nas o wstawiennictwo do świętej Rity, że choroba ustała - opowiada proboszcz.

Pytam mieszkańców Chlebowa, skąd u nich kult świętej Rity. Przecież miejscowemu kościołowi patronuje święty Józef, którego obraz przywieziono po wojnie zza Bugu.

- Nie wiem, chyba z przypadku - zastanawia się starsza pani. Ubrana elegancko, z różą w dłoni, kroczy na rocznicową mszę. Już kilka razy wpisała się do księgi z prośbami o wstawiennictwo. - Różne rzeczy ludzie wpisują - opowiada. - Kobiety modlą się, by mężowie ich wyszli z nałogów. Ktoś podobno odstawił kieliszek.

Kilka razy do księgi wpisała się Elżbieta. - Ludzie proszą o zdrowie, o pieniądze, o pracę, której u nas brakuje - mówi.

Grażyna kroi ciasto - poczęstunek dla wiernych. Opowiada, że słyszała o bezrobotnym mężczyźnie z Gubina, który tak gorliwie modlił się w Chlebowie, aż sobie pracę wymodlił. Skąd święta Rita w Chlebowie? - Ksiądz zachęcał, żeby się modlić.

- Świętą Ritę naświetlili mi inni księża - tłumaczy proboszcz Nidecki. - Ja nie byłem przekonany. Rita? Frywolne imię - myślałem. Ale obejrzałem film. Zacząłem się do świętej modlić i coraz bardziej włączać.

Proboszcz Nidecki pojechał nawet na Śląsk, w rodzinne strony, gdy wyczytał, że tam, w jednym z kościołów, rozwija się kult świętej Rity. Zobaczył. - Grzechem byłoby nie skorzystać z okazji - pomyślał - by nie zwrócić się za pośrednictwem świętej do Boga o pobożność dla ludzi z Chlebowa.

Proboszcz zaczął wołać z ołtarza: - Rita, patronka od spraw beznadziejnych, pomoże w chorobie, w małżeńskich kryzysach i w biedzie.

W kościele zaczęli pojawiać się ludzie, niekoniecznie miejscowi, raczej ci z Krosna Odrz., z Lubska, z Zielonej Góry i z Żar. Na brak miejscowych w kościele narzeka nawet sam proboszcz: - Mówię do Kowalskiego: ciebie dziś w kościele nie było. Kowalski na to, że jak mogłem widzieć. Ja wszystko widzę! Ja widzę Kowalski, co wy na zupę macie!

Ludzie zaczynają po siedemnastej odmawiać różaniec. Później jest msza, taka zwyczajna, z komunią i tacą. Na koniec litanie i święcenie róż. Zawsze 22 dnia każdego miesiąca, bo Rita urodziła się 22 maja. - Tylko zimą jest przerwa. Kościół bez ogrzewania. Jaką wiejską parafię stać, żeby grzać? - proboszcz Nidecki narzeka, że ciężko napełnić sakwę wiejskiej parafii.

Pieniądze na drewnianą figurę

Za kościołem w Chlebowie stoi Matka Boska. Ręce bezradnie rozkłada. Przed kościołem, przy wejściu, pnie się drewniany krzyż. Po drugiej stronie wolne pole. - Tu stanie rzeźba - zaznacza proboszcz Nidecki.

Dziś w kościele w Chlebowie stoi niewielki posążek Rity. Przywiozła wierna z Cascii. Posążek cały dzień spędził tam przy szklanym grobie zakonnicy. Podobno nabrał cudownej mocy. Niewielki, do wystawiania przed kościół, zdaniem proboszcza zupełnie się nie nadaje. Widziałby raczej Ritę wysoką na półtora metra. Będzie drewniana. Niestety. - Za kamień musiałbym zapłacić fortunę. Skąd ją wziąć, skoro nie wszyscy ludzie dają? Raz przyjechał do mnie pan, dał 200 złotych. Mówię do moich chłopów: widzicie, a wy nawet po 20 złotych nie chcecie dać.

Ludzie w Chlebowie już nawet o to kazanie sprzed lat, gdy ksiądz porównał ich do starego złomu, nie mają takiego żalu, jak właśnie o to ciągłe, jak twierdzą, wołanie o pieniądze. Mówią na przykład: brama na cmentarz pod kluczem i za wjazd trzeba zapłacić.

- Były dożynki w Chlebowie - opowiada sołtyska. - Poszłam do księdza. On pyta, czy nas stać na tę mszę. Później zadzwoniłam do kurii. Powiedzieli, że taka msza powinna być za darmo. A dla naszego księdza tylko pieniądz, pieniądz, pieniądz - denerwuje się sołtyska Chlebowa.

Proboszcz pokazuje plebanię - wyremontowana. Jeśli w sakwie parafii znajdą się jakieś złotówki, proboszcz przekonuje, że na pewno nie trafiają do jego prywatnej kieszeni. - Przyszedłem na plebanię do Chlebowa, wystarczyło pchnąć okno, otwarte. Grzyb na ścianie. Jeden smród, nie szło wytrzymać. Wyremontowałem.

Później przyjechał biskup. Proboszcz pokazał dach, bo wymienił. Biskup, że proboszcz tylko patrzy na dach. - Przecież 50 tysięcy kosztował - usprawiedliwia się proboszcz.

Perły, które mają chronić od złego

Gdy do Chlebowa przyjechały relikwie świętej Rity, proboszcz zrobił uroczystość na prawie tysiąc ludzi. - Zaprosiłem 40 parafii. Obiad był na sto osób... - wspomina, że urobił się po łokcie, a przy okazji urobiło się grono mieszkańców. Ludzie zajęli się fizyczną robotą, proboszcz przygotowywał liturgię. Kościół ozdobił tysiącami róż. Ludzie mówili: Szkoda pieniędzy. Proboszcz na to: Skoro znalazł się ofiarodawca, to dlaczego tego ma nie być?

Zakupiono obrazki z modlitwami i coś a'la pocztówki. Proboszcz podkreśla, że w perły, które mają chronić od złego, zainwestowali świeccy. - Na Ritę mówimy perła. Przed zakonem nazywała się Margerita.

Gdy proboszcz daje wiernym do całowania relikwie, wręcza każdemu obrazek i maleńki koralik. Sam jedną taką perełkę ma na plebani, drugą w rodzinnym domu w Katowicach, trzecią wozi w samochodzie. - To perełki zdjęte ze sznurów kupionych w sklepach z koralikami - tłumaczy. Sklepach, jakich wiele w naszych miastach, miasteczkach. - Coś jak indiański amulet - twierdzi..

Wizerunek jest podświetlany

Proboszcz nie kryje dumy, że wizerunek świętej Rity, który wisi w Chlebowie, namalowała zakonnica z Wrocławia, siostra Felicyta Szewczyk. - Swoje wystawy ma w Londynie, w Paryżu, a nie tylko w Polsce, w grajdołku. To najpiękniejszy wizerunek świętej Rity na świecie - proboszcz nie ma wątpliwości. Ten z włoskiej miejscowości Cascia, zza szklanej trumny, w której spoczywa ciało świętej Rity, przeraził proboszcza. Pojechał do Cascii, widział osobiście. - Myślałem, że chociaż twarz będzie ładniej zachowana, przynajmniej jak moja.

W Cascii proboszcza zszokowało, że Rita czasami mruga. Ta z Chlebowa nie mruga, jest za to podświetlana. Gasną w kościele światła i tworzy się atmosfera.

A księdzu marzy się bazylika...

Proboszcz Nidecki patrzy na ludzi. Jest w szoku. - Ja nie wiedziałem, że to się tak wspaniale rozwinie. Zaczęliśmy od relikwii. Potem powiesiliśmy wotarium, zupełnie jak na Jasnej Górze, gdzie mamy i kule, nie kule, i rękę sztuczną, i nogę. Zostawiają cudownie uzdrowieni. U nas do tej pory mieliśmy jedno uzdrowienie. Marzę, że biskup zrobi z kościoła w Chlebowie sanktuarium. To byłaby zupełnie inna ranga kultu. Ludzie mówiliby: jedziemy do bazyliki. Rokitno, Jasna Góra... mają wiele lat. My raczkujemy. Tu jest wioska. Na Jasnej Górze ja bym miał tysiące ludzi. Tu na wszystko trzeba zbierać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska