To stało się nocą z wtorku na środę.
- Jak tam było, tylko oni wiedzą, a właściwie tylko Rysiek, bo Janek już nie żyje - mówi mężczyzna, który znał braci dobrze i był na pogrzebie Janusza. - Słyszałem, że Rysiek dobijał się do drzwi, a tamten nie chciał go wpuścić. Od tego miało się zacząć. Wiem, że Rysiek dziabnął Janka nożem. Ale podobno krwi zbyt wiele tam nie było.
- Ani wieczorem, ani w nocy, nie słyszałam żadnych hałasów w tym mieszkaniu - zapewnia kobieta mieszkająca przez ścianę. - Oni nie byli uciążliwi. Owszem, lubili sobie wypić, ale nie robili niczego, co by nam przeszkadzało. Gdy dowiedziałam się w środę, że młodszy z braci nie żyje, nie mogłam w to uwierzyć. Czy to brat go zabił, tego nie wiem, ale podobno byli wtedy sami.
W sprawie śmierci 46-letniego Janusza R. prokuratura wszczęła śledztwo. Ze wstępnych ustaleń wynika, że do zdarzenia doszło nocą z 7 na 8 października.
Kiedy Ryszard w środę rano zgłosił na policji śmierć brata, w ogóle nie wspomniał o tym, że kilka godzin wcześniej dźgnął go nożem. W tym czasie obaj bracia byli prawdopodobnie nietrzeźwi. Jak wynika z późniejszych zeznań 55-letniego Ryszarda, w pewnym momencie zaczęli się kłócić, brat był agresywny i on w obronie własnej chwycił za nóż i zadał mu jeden cios. Ranny Janusz położył się do łóżka, gdzie po kilku godzinach wykrwawił się. Rano już nie żył.
Ryszardowi R. postawiono zarzut umyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w wyniku którego doszło do śmierci 46-letniego brata. Grozi za to kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Na wniosek prokuratora sąd aresztował 55-letniego Ryszarda R. na trzy miesiące.
Więcej przeczytasz o tym w najbliższym papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?