Nie milkną echa skandalu dotyczącego walki miasta z biblioteką o obrazy Stanisława Antosza. W jej wyniku pracę straciła dyrektorka książnicy.
Przez lata artysta korzystał z pracowni w bibliotece, za którą płacił obrazami. Niestety, nie były one wycenione, ani skatalogowane. Część leżała w piwnicy. Do awantury doszło, gdy miały trafić na wystawę w zielonogórskiej galerii ProArte. Dyrekcja placówki nie chciała je wydać, aż doszło do interwencji urzędników miejskich i ślusarza, który musiał siłą otworzyć zamek w drzwiach.
W sobotę doszło do kolejnej awantury. Prywatny właściciel kilku dziel artysty poczuł się urażony i zabrał z żarskiego Salonu Wystaw Artystycznych swoją własność.
Zobacz też: W Żarach otwarto wystawę Stanisława Antosza
Nie dostał zaproszenia
- Antosz był moim przyjacielem, przychodził do moich rodziców - mówi literat Piotr Mazurkiewicz. -Spotykaliśmy się niemal codziennie. Był bardzo wrażliwym człowiekiem. Wykonał świetne ilustracje do mojej książki "Świat skrzypka na dachu". Był bardzo utalentowanym, był prawdziwym mistrzem, tworzył w różnych technikach. Jego odejście z tego świata było dla wszystkich wielkim szokiem. Z tej naszej przyjaźni pozostały mi po nim cenne pamiątki. Jestem w posiadaniu kilka rysunków i obrazów olejnych. Kiedy dowiedziałem się, że Żarski Dom Kultury przygotowuje wystawę i gromadzi do niej dzieła Stasia, postanowiłem wypożyczyć jeden z jego obrazów, który mam w domu - opowiada.
Kiedy P. Mazurkiewicz nie otrzymał zaproszenia na otwarcie wystawy, zareagował bardzo emocjonalnie. Poszedł do Salonu Wystaw Artystycznych i zabrał powieszony tam obraz podarowany mu przez artystę. Dlaczego? - Czuję się bardzo urażony - wyjaśnia. - Od wczesnej młodości jestem związany z lokalną kulturą. I dlatego postanowiłem wycofać obraz, który już był wywieszony w salonie. Nie poszedłem też na otwarcie wystawy. Boli mnie tym bardziej, że jestem autorem tekstu, który został umieszczony na tablicy pamiątkowej przy wejściu do salonu i którą odsłonięto z okazji wystawy. W minionych latach, kiedy był inny dyrektor ŻDK, to dostawałem regularnie zaproszenia na wszystkie imprezy. Tym razem zostałem pominięty - tłumaczy P. Mazurkiewicz.
Przyszli bez zaproszeń
- Nic o tym nie wiem, żeby pan Mazurkiewicz wypożyczał obraz na wystawę - mówi Katarzyna Walczak, pełniąca obowiązki dyrektora Żarskiego Domu Kultury. - Nie było go u mnie, nie brał żadnego pokwitowania. Jeżeli chodzi o zaproszenia, to większość ludzi, którzy przyszli na wystawę nie miała zaproszeń, a byli obecni. Nie widzę w tym większego problemu - zaznacza.
- Mazurkiewicz przyniósł obraz w piątek, ale ta praca nie pasowała do wystawy - twierdzi Janusz Zauściński, który wspólnie z żoną przygotował ekspozycję.
- Jak to nie pasował, skoro był już wywieszony na ścianie wśród pozostałych prac? - ripostuje P. Mazurkiewicz.
S. Antosz nie żyje już od dziesięciu lat. Za życia był cenionym artystą, ale dopiero po śmierci jego dzieła zaczęły wywoływać wśród ludzi tak wielkie emocje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?