Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak świętowała królowa, która powróciła na tron

Redakcja
Mariusz Kapała
- Takie sukcesy nakręcają drużynę - mówi były żużlowiec Bogusław Nowak. W 1983 r. zdobył złoto dla Stali. W końcu doczekał się następców.

- To jest spełnienie mojego największego marzenia w życiu. Cztery firmy stworzyłem i nigdy nie cieszyłem się tak jak dzisiaj - mówił tuż po zakończeniu finałowego meczu Speedway Ekstraligi Władysław Komarnicki. Honorowy prezes Stali był cały w skowronkach, bo ekipa żółto-niebieska ekipa w finale ligi pokonała drużynę Fogo Unii Leszno 49:41 i po 31 latach znów jest najlepszym zespołem w Polsce.- Statek dotarł do portu. Zadanie wykonane - „meldował" po meczu kapitan Staleczki Krzysztof Kasprzak.Komarnicki mógł w końcu odpalić cygaro zwycięstwa. - Pięć lat trzymałem je w domu i zawsze powtarzałem, ze zapalę dopiero, gdy zostaniemy drużynowymi mistrzami Polski. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem w Gorzowie. Nigdy nie zapomnę uczucia, które mi teraz towarzyszy - mówił wyluzowany „honorowy", który w ten wieczór czuł się panem świata. Dzisiejsze sukcesy Stali to w ogromnym stopniu jego zasługa, bo to on zaczął budować zespół. Jego pracę kontynuuje już jednak następca - Ireneusz Maciej Zmora. I to jego marynarkę podpalił w niedzielę Adrian Cyfer.- Jeżeli to ma być cena mistrzowskiego tytułu, to jest to żadna cena. Co roku mogę wszystkie marynarki oddawać, całą garderobę mogę wymieniać, żeby tylko była okazja do palenia - mówił po meczu Zmora. Choć jego zawodnicy świętowali już po XI biegu, prezes przyznał, że pewny tytułu był dopiero dwa wyścigi później.Aby zdobyć tytuł drużynowego mistrza Polski, Stal musiała odrobić dwa punkty straty z pierwszego meczu przed tygodniem w Lesznie. Rozum podpowiadał, że rewanż powinien być formalnością, ale przez całe siedem dni wielu z tych, którzy czekali na tytuł, żyło w niepokoju.- Nerwy były straszne. Wszystko mogło się wydarzyć. Chłopacy pokazali klasę - mówił nam Tomasz Gapiński. Borykający się w tym roku z kontuzjami zawodnik w finale nie wystąpił, ale w najważniejszym pojedynku sezonu był duchem z drużyną. - Ogromnie ten mecz przeżywałem. Jednak lepiej ogląda się zawody, jeśli się w nich startuje. Wtedy jest spokojniej - dodawał „Gapa".W decydujących o mistrzostwie meczach Gapińskiego zastępował Linus Sundstroem. Przez większą część sezonu jeździł on poniżej oczekiwań, ale w rundzie play off wypadł wyśmienicie. - Dzisiaj był mój najlepszy występ w ciągu dwóch lat startów w Stali. Czuję, że odegrałem ogromną rolę w zdobyciu tego złota - mówił w niedzielę Szwed w parkingu maszyn. Chciałby zostać w Stali na kolejny sezon.- Dobrze, że Linus sprężył się na play offy - komplementował Szweda szkoleniowiec Stali Piotr Paluch. Konkretnych zawodników w swoim zespole wyróżniać jednak nie chciał. - Jesteśmy jedną wielką drużyną. Jeden za wszystkich! Wszyscy za jednego! Każdy przyczynił się do tego sukcesu. I nie chodzi tylko o ten finał, ale o cały sezon. Pokazaliśmy, jak mówił kiedyś premier Leszek Miller, że nie ważne, jak się zaczyna, ale ważne, jak się kończy. Mimo braku Nielsa Kristiana Iversena zdobyliśmy najcenniejsze trofeum w Polsce. 31 lat temu, gdy było poprzednie mistrzostwo, to ja na dywan po drabinie wchodziłem - żartował „Bolo".Tegoroczny sukces to jego pierwsze złoto ze Stalą. Tytułu mistrza Polski nie zdobył przez 23 lata jako zawodnik, ale udało się to w trzecim sezonie samodzielnej kariery trenerskiej.Co Paluch mówił o niedzielnym meczu? - Bardzo dobrze czuliśmy się na tym torze i byliśmy zdeterminowani. Zawodnicy jechali z agresją, nie robili dużo błędów i dzięki temu wygraliśmy taką liczbą punktów. Mogliśmy wygrać wyżej, ale po zdobyciu tytułu (czyli po XIII biegu, po którym było 47:31 dla Stali - dop. red.) nadeszło rozprężenie - tłumaczył trener. - Przed meczem były wątpliwości co do zwycięstwa, bo drużyna leszczyńska potrafi u nas jechać, ale wiedziałem, że nie wszyscy u nich „zazębią". I tak było. Adrian Cyfer przywiózł przecież za sobą Nickiego Pedersena. Mówiłem Adrianowi: jedź do końca. I jechał!Mimo porażki, markotnych min nie mieli zawodnicy Unii. - To jest nasz duży sukces. Ja cieszę się z tego, że z macierzystym klubem zdobyłem srebrny medal. Dziś pewnie było u nas za dużo ciśnienie. Chcieliśmy jechać na maksa, ale traciliśmy bezsensownie punkty, bo pchaliśmy się w te szczeliny, w które nie wynosiły nas na pierwsze pozycje. Stali gratuluję złota - mówił nam Przemysław Pawlicki, który w niedzielę wygrał dopiero swój ostatni z pięciu biegów.„Trójki" dominowały za to w dorobku młodzieżowca Stali Bartosza Zmarzlika. Jest jedynym zawodnikiem na świecie, który ma w tym roku dwa drużynowe mistrzostwa kraju. Cztery dni przed finałem w Polsce zdobył tytuł w szwedzkiej Elitserien. - Tam, gdy drużyna zdobywa złoto, to działa na zasadzie: OK, fajnie. W Polsce jest całkiem inaczej, bo ludzie to przeżywają. Bardzo się cieszę z tych tytułów. Widocznie startuję w super klubach - mówił Zmarzlik. Jak planował świętować mistrzostwo Stali? - Wypiję colę i mi wystarczy. No, zjem jeszcze snickersa i liona.Ogromnie zadowolony ze zdobycia przez gorzowian tytułu był Bogusław Nowak. Widok cieszących się ze złota zawodników przypominał mu czasy jego kariery. W 1983 r. zdobył złoto jako zawodnik i jeżdżący trener Stali. - Takie sukcesy nakręcają drużynę. Jest więc szansa, że jej poziom jeszcze zostanie podniesiony. Ten tytuł to piękna sprawa - przyznawał w rozmowie z naszym reporterem.Feta z okazji mistrzostwa Stali trwała na stadionie kilkadziesiąt minut. To jednak tylko pierwsza część świętowania. Klub planuje bowiem 24 lub 25 października (data nie została jeszcze ustalona) zorganizować świętowanie na bulwarze. - Wtedy będą strzelały korki od szampana - mówił prezes Zmora. Oprócz wygrania ligi Stal może jeszcze zdobyć kolejny medal. 17 października na "Jancarzu" odbędzie się finał Mistrzostw Polski Par Klubowych. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tak świętowała królowa, która powróciła na tron - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto