Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kibicowanie Stali przechodzi z ojca na syna. I na córkę też!

Redakcja
- Za co kocham Stal i żużel? Za decybele i walkę naszych żużlowców do ostatnich metrów - mówi Patrycja Bodnar z os. Piaski. Na niedzielny finał Drużynowych Mistrzostw Polski przyszła z tatą Tomaszem (pierwszy z prawej). Miłością do Stali Bodnarowie zarażają się nawzajem. Patrycję na stadion pierwszy raz przyprowadził pięć lat temu ojciec. Pana Tomka żużlem zaraził z kolei szwagier Wojtek.
- Za co kocham Stal i żużel? Za decybele i walkę naszych żużlowców do ostatnich metrów - mówi Patrycja Bodnar z os. Piaski. Na niedzielny finał Drużynowych Mistrzostw Polski przyszła z tatą Tomaszem (pierwszy z prawej). Miłością do Stali Bodnarowie zarażają się nawzajem. Patrycję na stadion pierwszy raz przyprowadził pięć lat temu ojciec. Pana Tomka żużlem zaraził z kolei szwagier Wojtek. Mariusz Kapała
Jedni kochają Stal za emocje i tradycję, inni za niesamowitą atmosferę na „Jancarzu”. Nic dziwnego! Bycie fanem żółto-niebieskich to przecież miłość od pierwszego zapachu metanolu.

- Nieważne, czy masz 99 lat, czy jesteś sześciolatkiem. Wszyscy, którzy kibicują Stali, tworzą rodzinę. I lekarz, i biznesmen, i uczeń, i bezrobotny - mówi nam fan żółto-niebieskich Marek Gola. Jednym tchem wymienia, dlaczego ogromne rzesze ludzi dopingują żużlowy klub znad Warty i za co, powiedzmy to wprost, wielu kocha Stal Gorzów. - Ona daje nam poczucie dumy z naszego miasta. Nie wszystko jest w nim piękne. Nie możemy się pochwalić chociażby piękną starówką, którą zburzyli sowieci. Mamy za to ładny stadion i drużynę, za którą nie musimy się wstydzić - dodaje mieszkaniec Ulimia.Jeśli mówi się, że miłość wymaga poświęceń, to na przykładzie Marka Goli uczucie do Stali widać doskonale. Pan Marek przez kilka lat mieszkał w Warszawie. Gdy tylko nasi rozgrywali mecz przy ul. Śląskiej, obowiązkowo przyjeżdżał w niedzielę ze stolicy, a po spotkaniu znów wracał na Mazowsze.- Całe życie jest podporządkowane żużlowi. Kilka lat temu pojechałem do Ameryki Południowej. Gdy okazało się, że nie mogłem zobaczyć meczu, bo transmisja była dla tej części świata zablokowana, ból był ogromny - mówi Gola.Zapach żużlaTo, że gorzowscy kibice tworzą jedną wielką rodzinę, wcale nie dziwi. Na mecze ukochanej Staleczki przychodzą całe rodziny. A jeden ze sloganów klubu - „Z ojca na syna wiara jedyna" to nie są puste słowa.- To zdanie to najprawdziwsza prawda - mówi 40-letni Damian Kotwicki z Ciecierzyc. On sam na stadion został zaprowadzony przez ojca jako kilkuletni chłopak. Teraz sam chodzi na mecze ze swoimi synami.13-letni dziś Kuba po raz pierwszy dopingował na żywo swoich ulubieńców, gdy miał osiem lat. Z kolei 5-letni Paweł zadebiutował jako kibic rok temu. - Bardzo mi się podoba - mówi pięciolatek. Za co Kotwicki-ojciec kocha „żółto-niebieskich"? - Za emocję i adrenalinę. Za pełny stadion. No i za zapach żużla. Kibicowanie Stali to miłość od pierwszego zapachu metanolu - wylicza mężczyzna.Ryk motorów- Ten zapach to coś, co może uzależnić - mówi z kolei Krzysztof Purat. Ten mieszkaniec Zawarcia wie, co mówi, bo okazji do wdychania metanolu miał bardzo dużo. - Ryk motorów towarzyszy mi od urodzenia, bo mieszkam 500 metrów od stadionu. W podstawówce często z kolegami uciekaliśmy na wagary właśnie na trening żużlowców. Często graliśmy w kapsle, imitując mecz żużlowy. Ścigaliśmy się także na rowerach - przywołuje wspomnienia Purat. Stal kocha za niesamowitą atmosferę na trybunach. - To całe rodziny. Od maluszków po starszych. Wszyscy dopingują. Podczas meczu fajne jest to, że można porozmawiać o tym sporcie z nieznajomymi. Jestem gorzowianinem z Zawarcia z krwi i kości, więc jak miałbym nie kochać Staleczki?! I nie jest ważne, czy w sezonie Stal zajmie w tabeli piąte, trzecie czy pierwsze miejsce. Zawsze będzie moim klubem. Na dobre i na złe - mówi kibic.EmocjeNa żużel chodzą nie tylko mężczyźni. - Ja kocham Stal naprawdę za wszystko. Za atmosferę na stadionie podczas meczów. Za naszych zawodników, którzy oddają całe serce na torze. A także za działaczy. Dbają o bezpieczeństwo na stadionie, pamiętają o swoich byłych wychowankach - wylicza Rabia Songin z ul. Dekerta. Nastolatka jest kibicem od 2008 r. By jej uczucie do Stali zakiełkowało, wystarczyły: dźwięk motorów oraz emocje, jakie pojawiają się w trakcie biegów. A że po raz pierwszy wybrała się mecz podczas derbów z Falubazem Zielona Góra, to żużlowego bakcyla połknęła od razu.Stal nosi się w scercuKibicem Stali, od około dziesięciu lat, jest też Ewelina Możejko. Tuż po rozpoczęciu podstawówki na stadion zaprowadziła ją... mama. Później obie wciągnęły w kibicowanie jeszcze brata Eweliny. Jej samej udało się „zaciągnąć" na stadion również niektórych swoich znajomych.19-latka pokochała Stal m.in. za przepiękne oprawy. Nic więc dziwnego, że została jedną z podprowadzających (to dziewczyny, które ubrane w stroje w kolorach kasków wskazują zawodnikom, z którego pola mają wystartować). Gdy na początku tego roku zobaczyła informację o castingu na nowe podprowadzające, zgłosiła się. I trzy szczeble eliminacji przeszła jak burza!- To świetna okazja, żeby zobaczyć żużel od kuchni i jednocześnie wspierać Staleczkę - mówi fanka klubu z 67-letnią historią. Nie wyobraża sobie, by Gorzów mógł istnieć bez klubu żużlowego: - Stal ożywia całe miasto. Gdyby jej zabrakło, pustka byłaby nie tylko w moim sercu, ale i w sercach wielu innych ludzi.Czego nasi rozmówcy (a rozmawialiśmy oczywiście przed finałem) życzyli wczoraj ukochanej Staleczce? To oczywiste! Tytułu Drużynowego Mistrza Polski!

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kibicowanie Stali przechodzi z ojca na syna. I na córkę też! - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto