- Niektórzy z mieszkańców to tutaj chodzą z latarkami. Gdy zimą spadnie śnieg i jest bardzo ślisko, ludzie świecą sobie pod nogi, aby tylko nie wyłożyć się na jakimś lodzie. Mieszka się tu dobrze, wszystko byłoby OK, gdyby nie ten brak światła - mówił nam wczoraj Miłosz Smoleń, mieszkaniec ul. Dąbroszyńskiej. To ulica, która na wysokości kościoła na Wieprzycach odchodzi na północ od Kostrzyńskiej. Od kilkunastu lat znana jest z tego, że po zmroku jest tu ciemno jak w... No, jak w przysłowiu.
Jak mówią nam mieszkańcy, oświetlenie działało na przełomie tysiącleci. Ale tylko przez rok. Do czasu, gdy tragiczną śmiercią zginął deweloper, który zbudował całe osiedle domków.
W sprawie Dąbroszyńskiej list otwarty do prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka napisał właśnie radny Jerzy Wierchowicz. Dodajmy: radny prezydenckiego klubu Nadzieja dla Gorzowa.
- Przy tej ulicy powstało osiedle około stu domów mieszkalnych. Od 15 lat mieszkańcy czynią starania, by oświetlenie wróciło. Od wielu ważnych osób uzyskali poparcie. Wszystko bez rezultatu. Sprawa jest tym bardziej zadziwiająca, bo jest infrastruktura, by światło było. Słupy, kable, lampy - zaczyna Wierchowicz list do prezydenta.
Więcej w papierowym wydaniu "GL" dla Czytelników z północy regionu w środę 1 października.
Zobacz też: W Lubniewicach wędkarz złowił rybę - potwora! (zdjęcia)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?