Pani Krystyna ma blisko czterdziestkę na karku i od kilku miesięcy szukała pracy. Koleżanka, która dojeżdża do Berlina, opowiedziała jej o hotelu, w którym sprząta. Za blisko 1.000 euro (ok. 4.000 zł). Od razu się napaliła. Po kilku tygodniach zapał nieco ostygł, bo okazało się, że niekiedy musi pracować po 10 godzin dziennie.
- Nawet buzi się boję otworzyć, żeby nie stracić tej posady - przyznaje. Bo w kolejce czekają już inne Polki, Rosjanki czy Wietnamki. - Co innego, gdybym znała niemiecki. Wtedy mogłabym trochę poprzebierać w ofertach, choć prawda jest też taka, że chcąc mieć lepszą pracę w Niemczech, trzeba też mieć kwalifikacje - mówi.
Potwierdza to Aleksandra Ziomko-Żmuda z frankfurckiej izby rzemieślniczej. Dlatego namawia Polaków, którzy myślą o zarobkowaniu za Odrą, żeby najpierw nauczyli się tam zawodu. Szeroko drzwi otwierają im przeróżne centra kształcenia zawodowego, które borykają się z problemem braku kandydatów do nauki.
W jakich zawodach chcą kształcić Niemcy? Kogo szukają pracodawcy i ile płacą w różnych branżach?
Odpowiedź można znaleźć m.in. na Transgranicznych Dniach Informacyjno - Rekrutacyjnych. Odbywają się one co miesiąc w Gorzowie i w Zielonej Górze. W czterech dotychczasowych edycjach wzięło już udział prawie 600 osób. Wiele z nich dostało szansę na pracę...
Więcej o tej sprawie przeczytasz w czwartek, 18 września w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Zobacz też: Za chlebem do Niemiec. Wyjeżdżają, bo muszą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?