Niedostępne oraz pełne tajemnic... Weszliśmy do bytomskich "lochów" (zdjęcia)

- Proszę bardzo. Oto największy "skarbiec" Bytomia Odrz. - opowiada mi z uśmiechem Adam Gawlik, otwierając jednocześnie jedne ze starych, wiekowych drzwi, znajdujących się w podziemiach Ratusza. Przyglądam się dokładnie pomieszczeniu, próbując wyłowić cokolwiek z niemal egipskich ciemności... Po chwili pan Adam zapala światło, a oczom mym ukazują się... dziesiątki skrzyń, w których schowane są wykopaliska archeologiczne. - No tak. I właśnie z tymi "skarbami" muszę się męczyć - śmieje się mężczyzna, który od dłuższego czasu opiekuje się podziemiami bytomskiego Ratusza. Dzięki jego uprzejmości, mogę dokładnie przyjrzeć się miejscu, które na co dzień nie jest dostępne dla zwykłych mieszkańców gminy. A niemal każdy zakamarek wspomnianych "lochów" zdaje się emanować tajemnicą...
- Znajdujemy się teraz w pewnym ciągu piwnic - opowiada mi A. Gawlik, widząc moje zaciekawione spojrzenie na ostatnią, pustą "komnatę", znajdującą się tuż za skrzyniami. - To ostatnie pomieszczenie, jest mniej więcej pod wieżą. Jak pan zauważy, tuż przed nim widać pozostałości po kolejnym wejściu, które ktoś kiedyś zamurował... - mówi regionalista. Bo, prawdopodobnie, można było pójść stąd dalej...

- A nie kusiło nigdy kogoś, żeby wykuć tam dziurę i sprawdzić, jakie mogą być tam skarby? - zagaduję. - Już wiele osób mi to mówiło, każdy twierdził, że na pewno coś tam jest - przyznaje mężczyzna. - I ja się z nimi zgadzam: na pewno jest tam mnóstwo pajęczyn i kurzu - śmieje się. Jak zaznacza, dziś nikt nie będzie tu kuł ścian. Dlaczego? Po pierwsze, stan techniczny jest dość problematyczny. Po drugie, wiązałoby się to z ogromnymi kosztami. I w końcu po trzecie...

- Ci którzy murowali te ściany z pewnością zabrali wcześniej ze sobą skarby - uśmiecha się A. Gawlik. - Pewne jest jednak jedno - Bytom Odrz. jest bardzo starym miastem, z niesamowitą historią - podkreśla. - I prawdą jest, że niegdyś większość takich miast posiadała podziemia, które łączyły poszczególne budynki, miały systemy piwnic. Podobnie jest np. w Kożuchowie, pobliski Głogów ma z kolei niemal miasto pod miastem - opowiada mi A. Gawlik. - Nie oszukujmy się jednak, szukanie czegokolwiek u nas przypominać by mogło szukanie igły w stogu siana - zaznacza. O historii gminy opowiada jednak z ogromną pasją.

- Przez wieki przez nasz region przetaczały się wojny, sam Bytom Odrz. płonął kilka razy - wylicza m.in. mężczyzna. Ślady po pożarach widać tu zresztą do dziś. W jednym z pomieszczeń, dostępnym nawet dla mieszkańców (A. Gawlik zorganizował tu niedawno wystawę modelarską, poświęconą kampanii wrześniowej), widać cześć "osmaleń", do których dokuto się podczas czyszczenia cegieł. Tu także znajduje się zamurowane zejście z podwórka... - Zapewne jest to pozostałość z dawnych czasów, gdy zabezpieczano się przed atakiem nieprzyjaciela. Wystarczyło z dziedzińca zejść do podziemi, by znaleźć się we wspomnianym systemie piwnic - opowiada mi mężczyzna. Według legendy, bytomski system lochów obejmował trzy obiekty: zamek (a właściwie warownię graniczną), klasztor oraz kościół. - To tylko legendy, ale coś w nich zapewne jest, bo tzw. "miast pod miastem" jest sporo - opowiada A. Gawlik. Zresztą, jednym z dowodów na to może być bardzo dobra cyrkulacja powietrza w tym miejscu.

- No dobrze, a co z tymi skarbami w skrzyniach? - pytam zaciekawiony. - Takich "skarbów" są w Polsce miliony - uspokaja mój zapał bytomski regionalista. - Kości, łupki... To naturalne znaleziska na tych terenach, pochodzą jeszcze z okresu Dziadzoszan - opowiada. Są one jednak bardzo dobrze skatalogowane i posegregowane w poszczególnych skrzyniach. - Pochodzą z wszystkich prac archeologicznych, jakie odbywały się na terenie Bytomia Odrz. - tłumaczy mi na koniec mężczyzna