- Ilu lubuskich rolników dotknie rosyjskie embargo?
- Trudno powiedzieć, obecnie szacujemy, że około dwa procenty lubuskich rolników zostało dotkniętych pierwszą fazą sankcji. Najwięcej sadownicy, warzywnicy, producenci trzody chlewnej i wołowiny oraz drobiarstwa. Politycy decydując się na sankcje, powinni przewidzieć skutki dla producentów rolnych i wcześniej przygotować pakiet pomocowy dla tego sektora
Wszystkie informacje o Winobraniu 2014:**
Winobranie 2014 - program, koncerty, zdjęcia, wideo**
- Uważa Pan, że Unia Europejska jest przygotowana na rosyjskie embargo i że rekompensaty dla polskich rolników są już "w drodze"?
- Trudno przygotować się na tego typu działania, ponieważ dokładnie wcześniej nie wiadomo czego dotyczy embargo. UE ma mechanizmy, które pozwalają na pomoc w takiej sytuacji, należy tylko zdiagnozować problem i je uruchomić. Lubuskie forum rolnicze oraz Izba Rolnicza już w maju wskazywała potencjalne problemy w momencie rosyjskiego odwetu. Powiadomiliśmy też Ministerstwo Rolnictwa oraz Krajową Radę Izb Rolniczych. Sankcje w stosunku do Rosji (jak najbardziej słuszne) to jednak decyzja polityczna i dlatego to politycy powinni starać się złagodzić gospodarcze skutki.
- Wierzy Pan, że produkty lubuskiego rolnictwa trafią teraz na Daleki Wschód?
- Ależ one już tam są! Na przykład produkty drobiarskie i wołowina.
- A jakie cele ma obecnie Lubuska Izba Rolnicza?
- Cele główne to dobrobyt członków Izby i rozwój gospodarstw w woj. lubuskim. Rozwój rolnictwa to miejsca pracy, podatki dla budżetów lokalnych i państwa oraz rozwój tych obszarów. W Polsce brakuje regionalnej polityki rolnej, a taka regionalna polityka co dla zwiększyłaby możliwości rolnictwa w naszym województwie. Dzisiaj o wszystkim istotnym decyduje Warszawa. Istnieje wiele państw, w których taka polityka regionalna jest skuteczna i bardzo dobrze realizowana np. Niemcy, Francja. Kwota pieniędzy, które wpływają do woj. lubuskiego w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (około 600 mln zł rocznie) są ustalane na poziomie całego państwa, a nie naszego województwa. Pieniędzy mogłoby być jeszcze więcej, ale sposób podziału pieniędzy jest bardzo niekorzystny dla woj. lubuskiego, bo uwzględnia ilość gospodarstw (mamy największe gospodarstwa w Polsce, a co za tym idzie jest ich najmniej) oraz ilość mieszkańców (w lubuskim mieszka tylko 1 mln) a nie produktywność rolnictwa, która jest zdecydowanie większa od przekazywanych pieniędzy. Izby Rolnicze walczą o to, żeby do naszych mieszkańców dotarło że te pieniądze wydane na rolnictwo, to priorytet dla rozwoju naszych wsi.
- Na co Pan by przeznaczył te pieniądze?
- Na urynkowienie rolnictwa oraz na to, żeby rolnicy byli udziałowcami zakładów przetwórczych i handlowych. Rolnictwo ma spełniać trzy podstawowe zadania: być rynkowe, pracować na rzecz środowiska naturalnego oraz na rzecz rozwoju i integracji środowisk wiejskich. Trzeba skończyć z tym, że pieniądze dostaje się tylko za to, że jest się właścicielem gruntu rolnego, a nie za to, że jest się czynnym producentem.
- Jakie są potrzebne zmiany, żeby była taka regionalna polityka rolna?
- Trzeba zmian systemowych, ze zmianą konstytucji włącznie. Obecnie regionalne Izby Rolnicze nie mają partnera w regionie, ponieważ kompetencje Urzędów Marszałkowskich są ograniczone co do rolnictwa. Rzeczywistość wygląda tak, że Izba i Urząd Marszałkowski uzgadniają stanowisko i przekazują je do Warszawy.
- Czy lubuska wieś się wyludnia?
- Tak, to jest proces, który trudno zahamować. Gospodarstwa się modernizują, a co za tym idzie coraz miejsc pracy jest w rolnictwie, a nie przybywa ich w innych branżach na wsi, choćby w usługach. Dlatego bardzo ważna jest strategia rozwoju woj. lubuskiego ze szczególnym uwzględnieniem terenów poza dużymi miastami. Ustawa o sprzedaży bezpośredniej mogłaby złagodzić ten proces. Należy zrobić wszystko, aby szkolnictwo i opieka zdrowotne funkcjonowały w naszych małych ojczyznach. Wszystkie te czynniki mogą udowodnić, że jest sens i perspektywa życia na prowincji.
- A jaka jest szansa na spółdzielnie na wsi?
- Jestem za każdą formą zrzeszania się rolników, ponieważ rzeczywistość gospodarcza nagradza ludzi lub instytucje zjednoczone. Szczególnie to jest potrzebne jest w rolnictwie.
- Podoba się panu ta inicjatywa "jedzmy jabłka w proteście przeciwko rosyjskiemu embargo"?
- Bardzo mi się podoba. Ja też teraz jem więcej polskich owoców i warzyw. W tych trudnych chwilach dla naszego rolnictwa apeluję do wszystkich Lubuszan o bardziej solidarną postawę, a jej nam bardzo często brakuje.
Dziękuję za rozmowę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?