Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo w Nowej Soli. Wbił kochance nożyczki w szyję

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
W tym bloku rozegrał się dramat. Po godz. 7 kobieta wybiegła na balkon i wzywała pomocy. Chwilę później doszło o zabójstwa.
W tym bloku rozegrał się dramat. Po godz. 7 kobieta wybiegła na balkon i wzywała pomocy. Chwilę później doszło o zabójstwa. Filip Pobihuszka
Oboje byli po przejściach, więc głośne awantury w bloku stały się normą. W poniedziałek 11 sierpnia kochankowie kłócili się po raz ostatni.

Rozpaczliwe wołanie o pomoc słyszeli zarówno sąsiedzi, jak i ekipa, która właśnie kosiła trawnik przed blokiem przy ul. 1 Maja. Na jednym z balkonów pojawiła się przerażona kobieta, tuż za nią wybiegł jej partner i siłą zaciągnął ją z powrotem do środka. Chwilę później nastała cisza, którą zburzyły dopiero policyjne koguty. Mężczyzna widziany wcześniej na balkonie, skuty kajdankami został zapakowany przez mundurowych do radiowozu. Jego partnerka już nie żyła.

Informacja o zabójstwie, do którego doszło w poniedziałkowy poranek, lotem błyskawicy obiegła mieszkańców nowo wybudowanego bloku. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że lokatorzy są w dużo mniejszym szoku niż można by się tego spodziewać. Znieczulica? Chyba nie tym razem. - Dużo osób kupuje tu mieszkania, ale w nich nie mieszka. Wynajmują. Dlatego rotacja jest spora i czasami naprawdę trudno kogoś bliżej poznać - mówi jeden z mieszkańców. Tak samo było z nieszczęsną parą. - Oni wynajmowali to mieszkanie dopiero jakieś cztery miesiące - opowiada sąsiadka zamordowanej kobiety i jej partnera. - Ciężko było się z tym człowiekiem poznać, bo on był taki... zamknięty. Ani "cześć", ani "dzień dobry". Nawet w windzie przecież jak się razem jedzie, to się coś mówi. Ale nie on. On odwracał głowę - dodaje jej mąż.

Sąsiedzi zgodnie twierdzą, że awantury domowe, jak ta z poniedziałku, były normą. Mimo że przez mieszkanie, gdzie doszło do zabójstwa, przewinęło się kilka, a nawet kilkanaście rodzin, dopiero ostatnich lokatorów dało się usłyszeć zza ścian.

Przeczytaj też:**Bmw ścięło lampę, kierowca był naćpany. Cudem nikt nie zginął (wideo ze zdarzenia)**

Zaczęło się w niedzielę

Oboje byli po przejściach i nie pochodzili z Nowej Soli. Ona miała zaledwie 28 lat i wciąż była zameldowana w Otyniu. On, 41-latek, właśnie wrócił z długiego pobytu za granicą. Wspólnie wychowywali sześcioletnie dziecko, ale tylko kobieta była jego biologicznym rodzicem. Oboje zostawili swoich poprzednich partnerów, by spróbować żyć razem. Niestety, nie układało im się, o czym chcąc nie chcąc, wiedziała cała klatka schodowa. - Ta kobieta to bardziej się darła niż on. On generalnie prawie nic nie krzyczał. Może dusił to w sobie? No i na dziecko też krzyczeli. Jego było nam najbardziej szkoda - wspominają sąsiedzi.

Podobno ta pani, jak już konała, to mówiła jeszcze: - Krzysiu, ja cię naprawdę kocham

Tragiczna w skutkach awantura zaczęła się w niedzielny wieczór i trwała całą noc. Jeszcze przed północą pod drzwiami nieszczęśliwej pary pojawił się patrol policji, jednak nikt nie otworzył drzwi. Mniejsze lub większe hałasy dało się słyszeć praktycznie przez całą noc. Nad ranem ktoś zauważył, że para siedzi na ławce przed blokiem. To było jakieś 40 minut przed zabójstwem. Nikt nie wie, kiedy wrócili do mieszkania. Niedługo potem dało się słyszeć wspomniany krzyk przerażonej kobiety. - Ta pani krzyczała "pomocy, pomocy!", więc wybiegłam na balkon, podobnie zresztą jak sąsiadka, ale nie było z nami żadnego mężczyzny, więc strach było cokolwiek robić. Żadna z nas nie odważyła się pobiec tam i sprawdzić, co się dzieje, zwłaszcza że ten pan pukał wcześniej do sąsiadki. Ona widziała go przez "judasza", ale mu nie otworzyła. Rozmawiała z nim przez drzwi. Coś tam burczał. Był kompletnie pijany - relacjonuje jedna z mieszkanek bloku. - To były takie hałasy, jakby mury się waliły i szafy leciały. Taki był huk! A to prawdopodobnie on walił w te barierki, jak ją ciągnął na balkonie. Z tego przerażenia to ja byłam święcie przekonana, że słyszę głos tego ich dziecka - dodaje. - Tyle, że dziecka tam nie było. Akurat w tę noc, choć zawsze z nimi było. Może to wszystko było zaplanowane? - zastanawia się mąż kobiety.

Kocham cię, Krzysiu!

Sekcja zwłok kobiety tylko potwierdziła krążące po mieście plotki. Do zabójstwa doszło przy użyciu nożyczek. - Ofiara miała na szyi kilka ran kłutych, które spowodowały krwotok i w efekcie śmierć - wyjaśnia Katarzyna Wojciechowska, wiceszefowa nowosolskiej prokuratury rejonowej. - Zatrzymany mężczyzna po wytrzeźwieniu przyznał się do zarzutów i został aresztowany na trzy miesiące. Złożył też wyjaśnienia, z których wynika, że powodem kłótni z partnerką był zawód miłosny.
Wersję mówiącą o trudnych relacjach pary potwierdzają sąsiedzi zamordowanej. - Ona ponoć bała się tego gościa i jednocześnie bała się od niego odejść - mówią. - Ta kwestia miłosna to chyba prawda. Podobno ta pani, jak już konała, to mówiła jeszcze: "Krzysiu, ja cię naprawdę kocham" - dodaje jedna z sąsiadek.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska