Marcin Pejski mieszka koło Witnicy. Ma psa i prowadza go na smyczy. - To zapewnia bezpieczeństwo innym, ale też mojemu psu. Nie zmieniałbym tego. Zwłaszcza jeśli chodzi o duże rasy - mówi.
- Mam labradora. Jest duży, ale po nauce posłuszeństwa. Większym zagrożeniem są te wszystkie jamniki i yorki, które oszczekują wszystko i wszystkich. Brak obowiązkowej smyczy to dobry pomysł. Pod warunkiem, że ludzie będą odpowiedzialni - uważa z kolei Piotr z Gorzowa.
A Maja Powalska mówi, że od teraz będzie próbowała legalnie chodzić z psem bez smyczy. - Skoro ustawa to dopuszcza? Tym bardziej, że mój pies to najspokojniejsze zwierzę świata - dodaje.
Skąd zamieszanie z psami, kagańcami i smyczami? Grupa posłów uważa, że właściciele psów są nieuczciwie karani mandatami za brak zabezpieczeń. Bo ustawa o ochronie zwierząt pozwala na puszczanie Burków luzem, jeśli właściciel ma nad nimi kontrolę. Tymczasem przepisy gminne często są bardziej restrykcyjne. Zdaniem posła PO Pawła Suskiego kary są więc nakładane nielegalnie i posłowie chcą interweniować u wojewodów (ale na razie tego nie zrobili).
Weterynarz z Gorzowa Andrzej Lisowski jest kynologiem, organizuje wystawy. 30 lat pracuje z psami, zna je chyba jak nikt. I łapie się za głowę. - Wiem z doświadczenia jedno: nie da się w pełni kontrolować psa. W pełni, czyli w każdej sytuacji i o każdej porze dnia i nocy. Pies to zwierzę, ma instynkty, nie zawsze jest posłuszne. Więc ta "pełna kontrola" to iluzja - mówi specjalista.
Więcej o tej sprawie przeczytasz w czwartek, 21 sierpnia w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Zobacz też: Szukasz przyjaciela? Adoptuj go ze schroniska!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?