Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiące ludzi utworzą łańcuch. Protest Greenpeace przeciw kopalni

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Norbert Majewski: Przyłączę się do tego łańcucha.
Norbert Majewski: Przyłączę się do tego łańcucha.
Jedni mówią o zawodowych "mieszaczach", którzy przyjadą, zrobią show, pokażą się w telewizji i sobie pojadą. Drudzy cieszą się, że tak wielka organizacja pochyliła się nad ich losem. I chcą stanąć w łańcuchu.

Za tydzień tysiące ludzi mają zjednoczyć się w proteście. Tysiące dłoni mają się spotkać, uścisnąć i stworzyć łańcuch łączący szkołę w Grabicach pod Gubinem i kościół w Kerkwitz na niemieckim brzegu Nysy. Bo na obu brzegach granicznej rzeki wielkie koncerny mają zamiar eksploatować pokłady węgla brunatnego. Greenpeace postanowił powiedzieć "nie". W czyim imieniu? Jak twierdzą autorzy zaproszenia do wzięcia udziału w tym spotkaniu, w imieniu ludzi. Wykrzyczenia "nie!" w rytm czołowych ekozespołów, gwiazd muzycznej sceny. Obrońcy środowiska naturalnego przyjadą z całej Polski, aby w proteście zjednoczyć się z potencjalnymi ofiarami lubuskiej wielkiej dziury...

Tymczasem w szkole w Grabicach trwa wielkie sprzątanie. Goście, goście jadą?! Trzy panie uwijające się ze szczotkami zapewniają, że to raczej w ramach przygotowań do nowego roku szkolnego niż do ekologicznego protestu.
- Nie, nie stanę w tym łańcuchu - mówi jedna z kobiet, wzruszając ramionami. Dlaczego nie chce podać nazwiska? Jak twierdzi, nie do końca żartem, nie chce, aby ktoś ją samochodem niby to przypadkiem potrącił. I dodaje, że jeśli ktoś ma choć trochę zdrowego rozsądku, wie, że górnicy i tak tutaj przyjdą. Nic nie da już przykuwanie się do drzew. - Teraz możemy tylko apelować do naszych lokalnych władz, aby były twardym, konsekwentnym negocjatorem - tłumaczy. - Muszą się targować, chodzi o to, abyśmy jak najwięcej zyskali. I nawet to już nie my, ale nasze dzieci i wnuki, które teraz siedzą w Anglii i Holandii. Może tutaj wrócą?

Druga z kobiet dopowiada, że taki łańcuch trzeba było budować po pierwszym spotkaniu z górnikami. A teraz, po tym wszystkim, co powiedział premier Tusk... Niby górnicy o ludzi muszą dbać, ale państwo tego węgla potrzebuje. A państwo to chyba także my...? - Też nie przystąpię do tego łańcucha - zapewnia. - Przecież to przyjeżdżają zawodowi ekolodzy, którzy z tych protestów żyją. Będzie hucpa, drugą Rospudę z nas zrobią i tyle. Zwiozą krzykaczy autokarami, zrobią trochę szumu i pojadą. Tak, oni wiedzą wszystko o ślimaczkach i żabkach, o tym, czego one potrzebują, ale nie mają zielonego pojęcia o tym, jak my żyjemy. A przecież ciężko jest.

I trzech pań nie przeraża nawet widmo Grabic jako wyspy otoczonej wielkimi dziurami. Bo ich wieś nie jest nawet planowana do wysiedlenia...
- Ale zresztą któż to wie? Te plany górników zmieniają się co i rusz. Może i nas wypędzą - dodaje trzecia z kobiet.
Dyrektor szkoły Tomasz Kaczmarek też nie ma zamiaru brać udziału w tym - jak mówi - happeningu. Może dlatego, że większość dzieci w jego szkole nie ma pełnej rodziny i on mimo że jest młodym człowiekiem, nie do końca potrafi się z tym pogodzić. Rodzice wyjechali za chlebem, dzieciaki mają ciuchy z Anglii, Irlandii, ale czy naprawdę o to chodzi? A może dlatego, że zniesmaczony był rozmowami z organizatorami protestu? Jak niewiele wiedzieli o tym, gdzie przyjeżdżają i o co walczą. Bo nie o kogo. Przecież nie o ludzi, którzy tutaj mieszkają.

- Szanuję osoby, które mają inne zdanie, ale czekam tylko na jedno: na pokazanie naszemu regionowi alternatywy - tłumaczy Kaczmarek. - Nie wiem, może usłyszę je teraz. Ja rozumiem, że alternatywą są wiatraki, ogniwa słoneczne, ale z tego przecież nasz region, Lubuszanie się nie utrzymają. Kompleks energetyczny to na razie jedyna realna szansa. Tak, robi na mnie wrażenie wiele akcji Greenpeace'u, ale nie ta, nie tutaj. Zbyt wiele o tym wiem.

Dwaj mężczyźni w średnim wieku wzruszają ramionami. Nie pójdą "do łańcucha". I to nie dlatego, że nie wiedzą, o co chodzi. Wiedzą doskonale, że chodzi o pieniądze.
- Za tymi wszystkimi protestami stoi grupa ludzi, którzy dzierżawią od agencji mnóstwo ziemi i zarabiają na dopłatach - tłumaczy jeden z nich, gestykulując. - Jeśli PGE będzie płaciło za ziemię, to przecież nie im. Zresztą na fali tych protestów władza w gminie nam się przetasowała...
- I teraz nasza gmina przez władze wojewódzkie jest źle postrzegana, jako pierwszy hamulcowy, który na złość postępowi robi - dodaje jego kompan. - A z państwem nikt nie wygrał.
Grzegorz Kochański tylko macha ręką. Przecież to, czy w tym łańcuchu stanie, czy nie, nie będzie miało żadnego wpływu na to, co się będzie działo. Kto tam się liczy z jego zdaniem? Było referendum, ludzie nie chcieli kopalni i co?
- Tak, byłem na referendum - drapie się po głowie. - Jak głosowałem? Nie pamiętam, chyba byłem za... A może przeciwko?
- Wiem, postępuję nieco egoistycznie, ale wezmę udział w tym łańcuchu - Norbert Majewski jest właśnie na spacerze z kilkuletnim Tymonem i podróżującą w wózeczku Kają. Przyjechał na wakacje. - To moja rodzinna wieś, mimo że mieszkam i pracuję w Warszawie. Kocham tę okolicę, nie chcę, aby to wszystko, co kocham, zniszczono. To już lepiej, aby była skansenem. Zresztą, dlaczego nie? Z tego też można żyć. Turyści, agroturystyka... Pewnie, gdybym miał szansę dostać pracę w Gubinie, może w Zielonej Górze, wróciłbym. Ale kopalnia nie da mi pracy. Jestem bankowcem.

O swoich subiektywnych ocenach mówi także sołtys Edyta Zajkowska. Ma dom z ogrodem w pięknej okolicy, prowadzi biznes, który kręci się z dnia na dzień coraz lepiej. Kobieta sukcesu. Dlaczego miałaby witać z radością kopalnię i wszystko rozpoczynać od nowa?
- Tak, na 90 procent stanę w tym łańcuchu, ale nie dlatego, że solidaryzuję się z działaniami Greenpeace - tłumaczy. - To raczej takie moje wotum nieufności wobec PGE. Oto mamy zamieszanie w jego władzach i każdy, kto nowy, przychodzi i mówi, że nie do końca odpowiada za to, co twierdził jego poprzednik. Kto zaręczy, że tak nie będzie po rozpoczęciu inwestycji? Nie do końca przekonali mnie swoimi zapewnieniami o miejscach pracy. A tak na marginesie: najwięcej o pracy mówią ci, którzy w kopalni pracy nie dostaną. Zresztą jako pracodawca teraz wiem, że nie tak łatwo o ludzi, którzy chcą pracować. W tym wszystkim jest tak wiele słów, a tak mało konkretu...

PGE nie ma zamiaru w przyszły weekend ludzi z tego łańcucha przekonywać. Jak mówi Hanna Mrówczyńska, dyrektor projektu PWE Gubin, to ci, których przekonać się nie da, i nie ma tutaj na myśli mieszkańców okolicy.
- Cóż, przyjadą autobusami z całej Polski, złapią się za ręce - dodaje. - I to bardzo szlachetnie. Ludzie powinni starać się być blisko siebie...

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska