Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: Jestem wściekły!

Andrzej Flűgel
Andrzej Flűgel
Andrzej Flűgel Archiwum GL
Kiedy w piątek dostałem SMS-a od kolegi z jednym słowem: ,,współczuję" już wiedziałem, że wywalili Legię z Ligi Mistrzów. Kibicuję temu zespołowi od 45 lat. Tak było jest i będzie.

Zdarzało się, że byłem sam przeciwko wszystkim. Choćby w czasach licealnych i studenckich, kiedy trwała słynna rywalizacja Legii z Górnikiem, tak było później, kiedy boje Legia - Widzew rozgrzewały fanów futbolu. Kiedyś w czasach, gdy jeździłem autostopem zaplątaliśmy się z kumplami na jakąś balangę, bodaj w Zabrzu. Gdy podczas dyskusji o futbolu ujawniłem, że jestem kibicem Legii chciano mnie usunąć z imprezy poprzez wyrzucenie oknem. Fakt, że był to wysoki parter, a wszyscy uczestnicy przyjęli już sporo schłodzonej niczego tu nie zmienia.

Już podczas pracy w redakcji, wracając z ostatniego meczu Legii w Lidze Mistrzów, po klęsce w Atenach z Panathinaikosem 0:3, na granicy rumuńsko-bułgarskiej napadli nas reketerzy pod wodzą niejakiego Wasyla. Żeby przejechać trzeba było zapłacić okup. Słowem przeżyłem kibicując Legii kilka gorących sytuacji i porażek (słynne 1:2 z Widzewem do dziś mi się śni). Nigdy jednak nie byłem tak wściekły jak w ostatni piątek. Jak można było tak frajersko, samemu się wyeliminować?

Prezes wiejskiego klubu powiedział mi, że u niego w klasie B, to niemożliwe, że człowiek, który jest od tego, nie potrafiłby dopilnować kartek i jego ekipa przegrałaby zwycięski mecz walkowerem. - To po prostu nie-mo-żliwe - cedził słowa gadając ze mną przez telefon. A przecież on występuje w najniższej lidze, a nie w elitarnych rozgrywkach! Najbardziej wkurza mnie tłumaczenie drobnym błędem proceduralnym, szukanie spisku w UEFA. Gadanie, że Celtic powinien sam zrezygnować z miejsca w Lidze Mistrzów, robienie z nas cierpiętników. Mówienie, że gdyby to dotyczyło Manchesteru czy Barcelony to pewnie skończyłoby się na karze finansowej, przywoływanie ducha sportu i rywalizacji. I dyżurny argument, że wejście Bereszyńskiego nie miało wpływu na wynik. Pewnie, że nie, ale co z tego? Skoro ktoś w swojej urzędniczej fantazji nie zgłosił go do meczów z mistrzem Irlandii, to w Edynburgu nie miał prawa siedzieć nawet na ławce!

Cała ta gadanina z odwołaniami, mówienie o szlachetnej rywalizacji to niepotrzebne rozdrapywanie ogromnej rany. Trzeba jechać do Kazachstanu zaaplikować kilka goli rywalowi, u nas poprawić. Potem w grupie potwierdzić, że jest wreszcie drużyna mogąca powalczyć i zajść w Lidze Europejskiej tak daleko jak się da, a za rok lepiej pilnować papierów. Innej drogi nie ma!

Zresztą to był czarny piątek. Najpierw Legia, potem wiadomość, że Patryk Dudek coś wziął. Jestem daleko od żużla, nie włączam się do zbiorowej euforii rozpętanej wokół tej dyscypliny w naszym regionie, a w Zielonej Górze w szczególności. Jednak akurat karierę tego zawodnika śledzę z wielką uwagą i sympatią. Zaskoczyło mnie to, że wpadkę zaliczył właśnie on. Najgorsze jest milczenie. Powoduje tylko tworzenie kolejnych teorii dotyczących tego kto i co mu dał, albo co po cichu wziął. Najlepiej wziąć to na klatę stanąć w świetle fleszy i powiedzieć jak było. Po prostu.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska