Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczynom, z którymi sypiam, nie obiecuję wielkiej miłości (wideo)

Wojciech Wyszogrodzki, 95 722 57 72, [email protected]
Selfie Pawła i Eweliny specjalnie dla czytelników "GL”
Selfie Pawła i Eweliny specjalnie dla czytelników "GL” Paweł Cattaneo
- W MTV wziąłeś udział w "Szale ciał", "Hot or not" i "Warsaw shore", w programach, gdzie zwraca się uwagę na wygląd uczestników. Po co? - Oglądałem kiedyś "Ekipę z New Jersey", spodobało mi się, bzykali się, dbali o siebie i mieli wszystko w dupie… - odpowiada zielonogórzanin Paweł Cattaneo, który o sobie mówi: 23 lata, 22 cm, w połowie Włoch, w całości gotowy.

- Pamiętasz, jak się poznaliśmy?
- Na studiach, na Uniwersytecie Szczecińskim. To było kilka lat temu. Co to był za kierunek?

- Italianistyka z elementami studiów nad chrześcijaństwem na Wydziale Teologicznym.
- No tak, byłeś opiekunem naszego roku.

- A jak przedstawiłeś się na pierwszych zajęciach?
- Skoro przyznałeś się wtedy, że jesteś z Gorzowa, to musiałem powiedzieć, że jestem z Zielonej (śmiech).

- I usłyszałeś: nikt nie jest doskonały. Na co ty: Falubaz i tak jest lepszy.
- Piękny początek naszej znajomości, nieprawda? (śmiech)

- Po paru latach widzę ciebie w MTV i co słyszę? Że jesteś z Poznania…
- Strasznie podpuszczasz (śmiech).

- Wstydzisz się Zielonej Góry?
- Przecież wiesz, że jestem z Włoch, tam się urodziłem. Gdybym przebywał przez dłuższy czas w Gorzowie, powiedziałbym, że jestem z Gorzowa. Nie wstydzę się, jestem obywatelem świata.

- W MTV, reklamie "Warsaw Shore" mówiłeś o sobie: "Paweł, lat 23, 22 cm, w połowie Włoch, w całości gotowy". Zgadza się?
- Czysta prawda, może jeszcze urósł? (śmiech)

- Pamiętasz, co powiedział tobie w Szczecinie ksiądz od łaciny?
- Jasne: panie Pawle, pan tu nie pasuje, nadaje się pan tylko do telewizji. Przepowiedział mi przyszłość (śmiech). Wziąłem sobie jego słowa do serca.
Z Pawłem i Eweliną z "Warsaw Shore" siedzimy w centrum handlowym w Poznaniu, podchodzą do nas dwie dziewczyny: "hej, możemy zdjęcie?". Gwiazdy MTV chętnie pozują.
Często tak jest, zaczepiają na ulicy.

- Same gimnazjalistki?
- Nie, najstarsza pani miała 52 lata.

- Chciała ciebie adoptować?
- (śmiech) Nie, chciała o mnie zadbać.

- Znalazłeś się na billboardach w całym kraju, twoje zdjęcia pojawiły się w wielu miejscach w internecie…
- Nie myślałem, że będę tak rozpoznawalny i lubiany. Wiem, że to kiedyś się skończy, jestem taki sam jak inni.

- W MTV wziąłeś udział w "Szale ciał", "Hot or not" i "Warsaw shore", w programach, gdzie zwraca się uwagę na wygląd uczestników. Po co?
- Oglądałem kiedyś "Ekipę z New Jersey", spodobało mi się, bzykali się, dbali o siebie i mieli wszystko w dupie…

- Twoja mama to przeczyta, zostawić "bzykali się"?
- Możesz napisać "szpachlowali" - też zrozumie (śmiech). Tamta ekipa prowadziła taki sam styl życia jak ja, tylko że pokazywali to w telewizji. Chciałem też udowodnić, że polskie nie musi być gorsze.

Przeczytaj też:"Hojnie obdarzony" Paweł z Warsaw Shore mieszkał w Zielonej Górze (wideo)

- "Warsaw Shore" to program MTV, który wystartował w listopadzie ub. roku, a kilka dni temu zakończyła się jego druga edycja. Jest podobny do "Big Brothera", bo przez miesiąc byliście zamknięci w willi pełnej kamer, nie brakowało ich nawet w tzw. bzykalni…
- Ekipę tworzą cztery dziewczyny i czterech chłopaków. Każdy z nas ma inny temperament i pokazujemy, jak bawi się młodzież. Jesteśmy normalnymi, młodymi ludźmi i nic nie jest reżyserowane. Wiem, że wielu razi u nas seks, nie podobają się przekleństwa, bójki czy picie alkoholu. Tak naprawdę każdy tak robi, a my przenosimy to na ekran. Idź na juwenalia i zobaczysz, czy nie mam racji. Jest seks, też w krzakach, są bójki.

- W naszej kulturze przyjęło się, że kobiety należy traktować jak damy, wy tymczasem je wyzywacie, traktujecie jedynie jak przedmiot do wykorzystania w łóżku…
- Nie zgadzam się z tym. Dla mnie dziewczyny z ekipy nie są ani lepsze, ani gorsze od nas. Rozmawiamy ze sobą, bawimy się, czasami i kłócimy. Nie traktuję kobiet jak przedmioty, że wybzykam i odłożę na półkę. Z wieloma dziewczynami do dzisiaj utrzymuję kontakt.

- Lubisz takie powierzchowne relacje?
- Dziewczynom, z którymi sypiam, nie obiecuję wielkiej miłości. Jesteśmy młodzi i mamy ochotę się wyszaleć. One tego chcą, ja tego chcę. Bez zobowiązań. I z zabezpieczeniem. Dbali tam o nas, gdy brakowało gumek, produkcja miała zapas. Sądzę, że gdyby miało dojść do seksu bez gumki, mogliby wkroczyć.

- Czyli mama może spać spokojnie. Sama zresztą wystąpiła w pierwszym odcinku i dała tobie zapas gumek na tydzień. Powiedziała wówczas: baw się dobrze, ale ja jeszcze nie chcę zostać babcią…
- Ten zapas wystarczył tylko na kilka dni (śmiech).
Kolejne osoby chcą zdjęcie.

- Mama chodzi po Zielonej Górze w kapturze?
- Miałaby się wstydzić? Jest wielką fanką ekip. Znasz moją mamę, więc nie powinieneś zadawać takiego pytania. Dla niej ważne jest to, żebym był szczęśliwy i nikogo przy tym nie krzywdził.

- Kamery ciebie nie krępowały? Były nawet, gdy depilowałeś sobie pośladki…
- Pierwszego dnia wstydziłem się zrobić siusiu, ustawiałem się jakoś dziwnie. Potem o tym zapomniałem.

- Program oglądało średnio 160 tys. widzów. Fenomenem jego popularności zainteresowały tak poważne tygodniki jak "Newsweek" czy "Polityka". Rzadko jednak można było przeczytać pozytywne opinie, zwłaszcza w internecie…
- Więcej "hejtów" było w czasie pierwszej edycji, pisali "pedał", "ciota", "dziwka". Teraz, po drugiej edycji po takim wpisie na Facebooku od razu pojawiają się obrońcy. Mam rzesze fanów.

- Kiedyś chciałeś napisać książkę o swojej przeszłości, a bodźcem miała być biografia Rocco Siffredi, gwiazdy filmów porno…
- Człowieka, który pokonał mnie o 1 cm (śmiech). No, były takie plany.

Dziewczynom, z którymi sypiam, nie obiecuję wielkiej miłości. Jesteśmy młodzi i mamy ochotę się wyszaleć. One tego chcą, ja tego chcę. Bez zobowiązań. I z zabezpieczeniem

- Miałeś wtedy 20 lat…
- Ale już spore doświadczenie.

- Na Facebooku gromadzone są cytaty uczestników "Warsaw Shore". Wśród twoich jest np. "przybyłem, zobaczyłem, wyszpachlowałem"…
- Widzisz, coś mi zostało z tej łaciny: veni, vidi, wyszpachlowałem (śmiech)…

- Właśnie, jednym z pierwszych powiedzeń, jakie z programu przeszło do języka potocznego, jest "szpachlowanie gąsek" - możesz wyjaśnić, o co chodzi?
- Szpachlowanie wzięło się od seksu. Z dobrym kumplem chodziliśmy codziennie do klubu, by poznać kobiety i je "wyszpachlować". W takich miejscach jest zazwyczaj ścisk, więc nie mogłem mówić głośno, że mam ochotę wyru... jakąś laskę - to jest brzydkie i wulgarne, a ja nie lubię takiego słownictwa. Stąd słowo "szpachlowanie" - tylko my wiedzieliśmy, o co chodzi. Dziś muszę uważać, bo to już weszło do języka codziennego.

- Rzeczywiście, razem z ekipą z programu dbasz o rozwój języka polskiego. I sam studiujesz…
- … myśl i kulturę polityczną na Wydziale Historycznym UAM. Ostatnio miałem same piątki.

- Jak traktują ciebie wykładowcy?
- I koledzy, i profesorowie pozytywnie do tego podchodzą, mówią: "panie Pawle, widziałem, jest pan gwiazdą, mogę autograf dla syna?". Na studiach jest jak w rodzinie.

- Od października będziesz na III roku. Praca licencjacka ma dość interesujący tytuł…
- Piszę o życiu codziennym prostytutek w XX w.

- Jakieś badania prowadzisz?
- Spokojnie, póki co jadę na samych książkach (śmiech). Nie mogę prowadzić badań, bo przecież jesteśmy w XXI w. Choć sporo podróżuję, co tydzień jestem w innym klubie, zapraszają nas i nam za to płacą. Tak zarabiam na życie.

- Gwiazda…
- Gwiazdy są na niebie. Mówi się, że jesteśmy celebrytami. A nas po prostu ludzie rozpoznają na ulicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska