Przypomnijmy. W grudniu ub. roku na ławie oskarżonych zasiedli wszyscy członkowie zarządu powiatu słubickiego. M. Jabłoński oskarżył ich o zniesławienie i to, że narazili go na utratę zaufania publicznego. To dlatego, że zarząd wysłał do premiera Donalda Tuska i ministra administracji Michała Boniego skargę na byłego wojewodę, zarzucając mu m.in. to, że wykorzystuje stanowisko w osobistych rozgrywkach z powiatem (spierali się m.in. o terminal w Świecku, który zdaniem urzędu wojewódzkiego powiat kupił bezprawnie).
Kolejny zarzut dotyczył tego, że zdaniem powiatu, gdy Jabłoński został wojewodą, nie zrzekł się stanowiska dyrektora słubickiego szpitala, a jedynie funkcji prezesa spółki, która zarządza lecznicą.
Jabłoński utrzymywał, że wypowiedział umowę o pracę zgodnie z prawem. Dowodem miało być to, że wcześniej sąd kazał sprostować jego świadectwo pracy, czego nie chciano zrobić w Słubicach.
Sędzia Krzysztof Rataj, który prowadził sprawę o zniesławienie, uznał, że o żadnych pomówieniach nie ma mowy i uniewinnił wszystkich oskarżonych. Według niego proces wytoczony staroście i pozostałym członkom zarządu był próbą zamknięcia im drogi do kandydowania w wyborach
samorządowych. O utracie zaufania też jego zdaniem trudno mówić, skoro Jabłoński awansował później na wiceministra spraw wewnętrznych.Inne stanowisko w tej sprawie zajął Sąd Okręgowy w Gorzowie, który rozpatrywał apelację Jabłońskiego. Skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia w Słubicach. Chcieliśmy zapytać starostę o komentarz, ale był wczoraj nieuchwytny.
Zobacz też: Spór z powiatem? Triumfuje Marcin Jabłoński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?