Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Dolnej w Kargowej są "zdołowani"

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Mieszkańcy: Ta inwestycja to jakieś szaleństwo. Wejścia do domów wyglądają jak... balkony. Drogowcy: Próbujemy godzić papierową rzeczywistość przepisów z tym, co jest w terenie.

- Przyjedźcie, zobaczcie, jakie tutaj się szaleństwo wyprawia - zatelefonowała do nas Czytelniczka z Kargowej. I zaproponowała, abyśmy odwiedzili ulicę Dolną.
Znak zakazu, wjeżdżać mogą tylko mieszkańcy. Cóż, remont. Na pierwszy rzut oka robiony bardzo, bardzo solidnie. I tak naprawdę to miał być realizacją marzeń mieszkańców, którzy wiecznie narzekali na brak chodnika, wąską drogę. Jest remont, czyli pełnia szczęścia?
- Szczęścia? Niech pan się dokładniej przyjrzy - mówi Arkadiusz Bodio. - Mieszkam w tamtym budynku. Po pierwsze, nie ma chodnika, mówią o jakichś pasach zieleni z naszej strony. Po drugie, zaserwowali nam próg, który dla mojej mamy, inwalidki pierwszej grupy, jest nie do pokonania. I zwróćcie uwagę na różnicę terenu, która dochodzi do 70 cm. I najważniejsze, o ile zrobiono wjazdy, o tyle wyjść z furtek już nie wykonano.

Ulica Dolna wyraźnie podzieliła się na dwie strony. Lewą, która szczyci się chodnikiem na światowym poziomie. I prawą. Gdzie mamy jedynie krawężniki.
- Wcale u nas nie jest tak różowo, proszę zobaczyć, jak wygląda przejście od bruku do poziomu naszych podwórek - dodaje Hanna Golemo, mieszkanka tej lepszej, lewej strony.
Prawa strona? Rzeczywiście wygląda dziwacznie z furtkami w tej chwili wiszącymi w powietrzu. Wygląda na to, że powinny zostać zamknięte na amen. W magistracie słyszymy, że mieszkańcy skarżą się na nową koncepcję ulicy Dolnej. Jednak po pierwsze te uwagi trafiły do wojewódzkich drogowców, a po drugie, podobno zostały już uwzględnione.
- Uwzględnione? - denerwuje się kolejny posiadacz domu przy remontowanej ulicy. - Tak niby, zrobią dojście do furtki, ale nie od ulicy, ale tylko do wjazdu do bramy. Kilka kostek. Czyli rzeczywiście furtki możemy sobie zaspawać. Wyjść z domu nie można, ale tylko wyjechać. I wie pan co nam drogowcy odpowiadają? Że takie są przepisy unijne.

Na Dolnej krzątają się pracownicy firmy układającej bruk. Pytani o szczegóły powtarzają - taki jest projekt, proszę pytać drogowców. Jednak widać, że na swojej robocie się znają.
- Nawet nie czepiałbym się też projektanta, gdyż i tak stara się słuchać głosów mieszkańców - tłumaczy jeden z nich. - Najważniejsze są normy i to unijne. Wąskie wjazdy. Jest określona norma, że wjazd powinien mieć 3,4 metra. Z kolei furtki... Przepis mówi jasno. Skoro nie ma chodnika nie może być bezpośredniego przejścia z furtki na jezdnię, gdyż nie ma tzw. strefy buforowej. Wyobraźmy sobie sytuacje, że z furtki wybiega dziecko... Wprost na jezdnię i pod jadące auta... Nawiasem mówiąc chodnika - zgodnie z normami - nie można zrobić, gdyż byłby zbyt wąski. Wybrano wariant porządnego trotuaru po jednej stronie.

Zastępca dyrektora wojewódzkiego zarządu dróg Grzegorz Szulc zastrzega, że nie do końca znane mu są szczegóły tej konkretnej inwestycji. Jednak z podobnym rozdźwiękiem oczekiwań mieszkańców i przepisów spotykają się często.
- Dla nas elementarzem są warunki techniczne, w których określone są podstawowe parametry - mówi. - Tyle zasady, ale to, co projektant napotyka w terenie, nie daje się przewidzieć. W tym przypadku pas drogowy był tak wąski, że trudno było z tego wybrnąć. Cóż rzeczywistość papierowa często nie wytrzymuje próby życia.

A tak na marginesie. Napotkanych mieszkańców pytaliśmy, czy byliby gotowi oddać fragment swoich posesji na poczet chodnika. Większość odpowiadała: dlaczego?

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska