Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miała być perełka, a jest rudera

Redakcja
Tomasz Rusek
Remont Czerwonego Spichlerza powinien się już kończyć. Ale nawet się nie zaczął. Inwestor, który kupił zabytek, jest nieuchwytny, a miasto bezradne.

- Szkoda gadać. Najlepiej wszystko zapuścić, rozpieprzyć. Przecież to pierwszy krok do jakiegoś tajemniczego pożaru. A potem wszyscy będą gadać, jaka szkoda - starszy pan, z piwkiem w dłoni, krzyczy mi niemal nad uchem, gdy fotografuję wyłamane drzwi do Czerwonego Spichlerza. Mówi, że koło spichlerza pół życia przeżył, bo mieszka na Grobli, trzy kroki dalej. Chwilowo jednak przebywa 30 metrów obok: pije z kolegami piwko przy brzegu Warty. Do środka spichlerza nie wchodzi, ale „inni owszem". Zaglądam ostrożnie: w zabytku są ślady poi imprezach.Radny Jerzy Synowiec, który kilka razy interpelował w sprawie spichlerza, wzdycha ciężko. - Wyłamane drzwi? Brawo. Tylko czekać na pożar i będzie po „problemie". Nie ma co, urzędnicy się spisali... - dodaje.A miało być tak pięknie! - Dalej spichlerz będzie czerwony. Tylko czysty i ładny - mówił w 2011 r. Tomasz Kuryło przedstawiciel spółki, która kupiła obiekt za 263 tys. zł. Miasto też było zadowolone: pozbyło się kłopotliwego, zrujnowanego zabytku, a umowę sprzedaży obwarowało zapisami o karach. - Remont musi ruszyć w ciągu dwóch lat, a w ciągu czterech się zakończyć - zapewniała wtedy Anna Zaleska z magistratu. Miasto pokazało też wizualizacje - grafika remontu była świetna.Remont nie ruszył do dziś. Obiekt jak stał, tak stoi nieużytkowany. Za to T. Kuryło, który jeszcze rok temu obiecywał start robót, zrobił się nieuchwytny. Nie odbiera naszych telefonów, a pisma, które urzędnicy do niego wysyłali, wracały bez doręczenia. Przez to w zeszłym roku nie udało się urzędnikom zrobić wizji lokalnej.Co teraz? Zapisano przecież kary. Dotarliśmy do szczegółów umowy. "Zabezpieczenie (...) terminów nastąpi przez ustalenie kar, wynoszących 50 tys. zł za każdy rok zwłoki w przypadku nie rozpoczęcia i 50 tys. zł w przypadku nie zakończenia prac w terminach".Teoretycznie więc na dziś powinno to być niemal 150 tys. zł (licząc od lipca 2011 r.). Co z tymi pieniędzmi? - Możemy je naliczać, ale egzekucja zacznie się dopiero gdy miną terminy, czyli w 2015 r., bo wtedy upłyną cztery lata - powiedziała nam dyr. wydziału nieruchomości Barbara Napiórkowska. Zapewniła też, że urząd podjął już działania „w celu zabezpieczenia wejścia do spichlerza". Więcej zrobić nie może.Przypomnijmy: sprzedana w 2009 r. innemu przedsiębiorcy willa przy bulwarze (zabezpieczona taką samą umową) też niszczeje, a remont nie rusza. Był tu już pierwszy tajemniczy pożar.Magistrat zażądał od biznesmena 60 tys. kary, poszedł z tym do sądu, ale sąd zawiesił roszczenie urzędników. Powód: inna sprawa. Właściciel willi sądzi się z firmą ,która remontowała bulwar. Chce udowodnić, że przebudowa nabrzeża narobiła willi szkód. I dlatego nie zaczął jej modernizacji. 

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Miała być perełka, a jest rudera - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto