Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała Polska dzierga szal dla Gubina. Ma już niemal kilometr!

Michał Szczęch
W akcję angażują się nie tylko niepełnosprawni z Warsztatów Terapii Zajęciowej i pozostali mieszkańcy Gubina, ale też ludzie z całej Polski. Między innymi zakonnice, więźniowie. Czy ktoś spodziewał się, że akcja przybierze tak kolosalne rozmiary?
W akcję angażują się nie tylko niepełnosprawni z Warsztatów Terapii Zajęciowej i pozostali mieszkańcy Gubina, ale też ludzie z całej Polski. Między innymi zakonnice, więźniowie. Czy ktoś spodziewał się, że akcja przybierze tak kolosalne rozmiary? Michał Szczęch
Już prawie kilometr mierzy szal, którego fragmenty zsyłane są z całej Polski. Dziergają pracownicy wodociągów w Poznaniu, zakonnice z Wrocławia, a nawet osadzone z Krzywańca.

Szal mierzy blisko kilometr i cały czas rośnie. Miało być skromnie, lokalnie. Dziś szal dzierga go cała Polska. Powstaną z niego pledy dla bezdomnych.
Pomysł dziergania zrodził się przypadkiem, w głowie Eweliny Kuznowicz i jej współpracowników z Warsztatów Terapii Zajęciowej w Gubinie.

Niewidoma z Krotoszyna przyłączyła się do akcji. Ona, niepełnosprawna, poczuła, że jest komuś potrzebna. Oczka zakładane na druty wyczuwała palcami. Szalik wyszedł taki, jak być powinien, na 63 oczka szeroki.

- Dziergały też siostry zakonne z Wrocławia. Na moment zamieniły różańce na druty - wspomina Ewelina i prezentuje wielki rulon z włóczki. - A ten wydziergali chorzy na Alzheimera.

Krystyna, jak tylko usłyszała o akcji z szalikiem, skrzyknęła sąsiadki z bloku, głównie wdowy. Zaczęły pruć stare swetry po mężach, na włóczkę. - Starość nie marazm - pomyślały. - Przy okazji udało się szafy przewietrzyć.

Władysława i Maria, podopieczne Domu Pomocy Społecznej gdzieś w Polsce, wydziergały szal, a przed wysłaniem owinęły się w niego. Zrobiły zdjęcie na pamiątkę i włożyły do paczki. Poczuły się, jakby znowu miały po 20 lat.

Danuta Kowalczyk o akcji dziergania szalika dowiedziała się od Renaty Majorek, szefowej gubińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Słyszała też od księdza, bo w niedzielę ogłaszał z ambony. Ona, krawcowa, o robieniu na drutach miała raczej blade pojęcie. Znała kilka ściegów. Nawet włóczki nie miała. Najpierw pożyczyła od sąsiadki, później od swojej teściowej - Kazimiery.

- Czy ja też mogę dziergać? - zapytała 84-letnia Kazimiera i... wydziergała 20 metrów. Miała wprawę, czterech synów wychowała. W czymś przecież musieli chodzić. Szal Danuty był dwa razy krótszy. A Ireneusz, mąż Danuty, powtarzał tylko: - Dusza rośnie, jak widzi się coś takiego.

Magda Solecka i Marzena Śmietana przyniosły 33-metrowy szal autorstwa wychowawców i rodziców z gubińskiego przedszkola numer 3. Mówią: - Akcja zintegrowała przedszkole.
Anna Dublańska ze Stargardu Gubińskiego wydziergała raptem kawałek. Resztę zrobiła koleżanka. Gdy Anna usłyszała hasło: "robimy szal!", nie tylko chwyciła za druty, ale też za ulotki. Rozniosła po okolicznych wsiach, rozwiesiła plakaty, żeby zaangażować jak najwięcej ludzi. Przecież w Warsztatach Terapii Zajęciowej w Gubinie, którymi kieruje Ewelina Kuznowicz, ma córkę Małgorzatę. - Każdy rodzic powinien angażować się w takie akcje, nieważne, czy dziecko ma zdrowe, w szkole, czy niepełnosprawne, na warsztatach terapii - uważa pani Dublańska.

Ewelina Kuznowicz i pracownicy warsztatów wpadli na pomysł, by dziergać szalik na uczczenie dziesiątych urodzin warsztatów. Miało być lokalnie, wyszło ogólnopolsko, bo ktoś powiedział komuś i wieść rozniosła się po całym kraju. Ewelina nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.

Dzwoni raz kierownik wodociągów w Poznaniu: - Dzień dobry pani Ewelino. U nas, jak tylko jest chwila wolnego, wszystkie panie chwytają za druty i robią szal.
Dzwoni ktoś aż z Sejnowa, z drugiego krańca Polski: - Gdzie ten Gubin? - pyta. - Bo mamy szal do wysłania.

Przeczytaj też:Płaca minimalna i dodatki do niej w 2014 roku

Dzwonią ze Śląska, z Pomorza, z całej Polski. W warsztatach powstała mapa. Ewelina i pracownicy nanoszą miejscowości, skąd przyszedł dany fragment szalika. Ten, po złączeniu, mierzył ostatnio, na oko, ponad pół kilometra!

Ewelina odebrała też telefon z Krzywańca. Dzwonił Marek Dublański. Syn Anny ze Stargardu zdał relację, że szal dziergany przez osadzone w Krzywańcu mierzy już ponad 150 metrów. A to jeszcze nie koniec...

- Mamy przerwę. Zabrakło nam włóczki. Wcześniej przynosiliśmy z kolegami na przykład stare swetry, żeby było z czego dziergać. Osadzone też organizowały włóczkę, gdzie tylko mogły - opowiada Marek, który w Krzywańcu jest wychowawcą.
Niezwykły szal. Z małego gestu udało się zrobić coś naprawdę wielkiego. Ewelina podkreśla, że po 10 latach pracy z niepełnosprawnymi ten szal jest najlepszym potwierdzeniem, że było warto, że te 10 lat nie poszło na marne.

Ten szal to również symbol. - W jednym z miast przed wysłaniem szala do Gubina ogłosili, że to symbol ludzi niepełnosprawnych. Dla mnie to symbol wszystkich ludzi w pewien sposób wykluczonych społecznie - mówi Ewelina. - Bo dziergają nie tylko niepełnosprawni, ale też starsi, samotni, osadzeni w więzieniu. Czasy mamy podobno trudne. Ale ludzie wciąż noszą w sobie potrzebę, żeby pomagać.

8 czerwca, w trakcie Wiosny Nad Nysą w Gubinie, pod sceną, od 13.00 do 16.00 wszystkie szaliki zostaną połączone. Można przyjechać, przywieźć szal wydziergany przez siebie i go dołączyć.

Przeczytaj też:Tak otwieraliśmy S3 z Gorzowa do Międzyrzecza (wideo, zdjęcia)

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska