Nikt nie spodziewał się takiej tragedii. Barbara miała 31 lat. Nie chorowała. Gdy jechała rodzić do szpitala w Skwierzynie, czuła się dobrze. - Zostawiłem ją w szpitalu wieczorem o godz. 21, wszystko było dobrze. Córkę urodziła przez cesarskie cięcie około godz. 4. Mieli zadzwonić po cesarce, a zadzwonili o za dwadzieścia siódma, z informacją o tym, że nie żyje - mówi pan Daniel Andrzejak. Sprawą z urzędu zajęła się prokuratura.
Dziś nie wiadomo, jaka czeka ich przyszłość. Pan Daniel musiał zrezygnować z pracy, żeby zająć się dziećmi. Dzieci nie mają też szans na rentę po mamie - nie była nigdzie zatrudniona, przez ostatnie lata zajmowała się tylko rodziną. Również dlatego pan Daniel - jak dowiedział się w ZUS-ie - nie dostanie płatnego urlopu tacierzyńskiego.
Więcej o sprawie przeczytasz w poniedziałkowym wydaniu "GL" dla północy regionu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?