Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legenda Stilonu Gorzów: - Miło, gdy jest się wyróżnionym

Paweł Tracz
Zenon Burzawa ma 53 lata. Żonaty z Krystyną, córka Edyta, syn Łukasz. Były piłkarz SHR-u Wojcieszyce, Pogoni Skwierzyna, Stoczniowca Barlinek, Stilonu Gorzów, Sokoła (Tygodnika Miliarder) Pniewy, AS Duchere Lyon, Aluminium Konin i GKP Gorzów. Król strzelców polskiej ekstraklasy w sezonie 1993/94. Jako trener prowadził GKP, Pogoń Barlinek, znów GKP, Dąb Dębno, GKS Meprozet Stare Kurowo, Piasta Gorzów-Karnin i Spójnię Ośno Lub.
Zenon Burzawa ma 53 lata. Żonaty z Krystyną, córka Edyta, syn Łukasz. Były piłkarz SHR-u Wojcieszyce, Pogoni Skwierzyna, Stoczniowca Barlinek, Stilonu Gorzów, Sokoła (Tygodnika Miliarder) Pniewy, AS Duchere Lyon, Aluminium Konin i GKP Gorzów. Król strzelców polskiej ekstraklasy w sezonie 1993/94. Jako trener prowadził GKP, Pogoń Barlinek, znów GKP, Dąb Dębno, GKS Meprozet Stare Kurowo, Piasta Gorzów-Karnin i Spójnię Ośno Lub. Kazimierz Ligocki
- Dobrych zawodników u nas nie brakuje, ale jest im ciężko przebić się do wyższej ligi, skoro większość naszych zespołów gra w czwartej lidze, a nieliczne w drugiej i trzeciej - mówi Zenon Burzawa, jeden z najlepszych lubuskich zawodników w historii.

- W tym roku mija 16 lat od zakończenia pańskiej bogatej kariery. Kibice wciąż pana kojarzą?
- Jak najbardziej. I to nie tylko ci, którzy swego czasu przychodzili na Stilon, albo oglądali mnie na boiskach ekstraklasy, bo dowody sympatii mam również ze strony młodszego pokolenia. Miło jest wrócić pamięcią do okresu gry w piłkę, powspominać i porozmawiać. Cieszę się, że fani wciąż mnie pamiętają i nadal doceniają moje występy, bo grałem właśnie dla nich, a nie dla siebie.

- Pewną nagrodą i dowodem uznania są między innymi nominacje i udział w roli laureata w różnych plebiscytach. W lutym został pan uznany trenerem roku czwartej ligi.
- Można uznać to tylko za sympatyczną zabawę, ale wiele osób ceni sobie takie wyróżnienia. To przyjemność, gdy środowisko piłkarskie czy też kibice dostrzegają czyjąś pracę i wysiłek. Dla mnie było to miłe zaskoczenie, bo przecież w czwartej lidze prowadzony przeze mnie zespół nie był liderem, ani wiceliderem. Wygrana w plebiscycie to nagroda dla całej naszej drużyny.

- Karierę zaczynał pan w małym klubie, a mimo to był o krok od występu w reprezentacji Polski. Na Ziemi Lubuskiej takich przykładów jest więcej.
- Piłkarsko nigdy nie byliśmy specjalnie mocnym regionem, choć zarówno Stilon Gorzów, jak i Lechia Zielona Góra miały niezapomniany okres gry na zapleczu ekstraklasy. W wielu naszych klubach praca z młodzieżą to podstawa i stąd łatwiej o znalezienie piłkarskiej perełki.

- 20 lat temu został pan królem strzelców polskiej ekstraklasy. Myśli pan, że któryś z wychowanków lubuskich drużyn powtórzy kiedyś pański wyczyn?
- Nie mam nic przeciwko. Dobrych zawodników u nas nie brakuje, ale jest im ciężko przebić się do wyższej ligi, skoro większość naszych zespołów gra w czwartej lidze, a tylko nieliczne w drugiej i trzeciej. Menedżerowie rzadko zaglądają na takie boiska, talentów szukając na szczeblu centralnym. O tym, że dużo łatwiej wyfrunąć w wielki świat jest z tamtych ligi, świadczy przykład GKP sprzed kilku lat, gdy grał w pierwszej lidze. Kilku chłopaków pokazało się z dobrej strony i zwróciło na siebie uwagę ekstraklasowców, że wspomnę tylko Emila Drozdowicza czy Łukasza Maliszewskiego.

- Dlaczego tym wymienionym przez pana zawodnikom nie udało się zrobić większej kariery?
- W sporcie, nie tylko w piłce nożnej, bardzo wiele zależy nie tylko od talentu czy włożonej pracy, ale również szczęścia. Od tego, kogo spotka się na swojej drodze lub pewnych układów. Ja również nie do końca miałem możliwość pokazania swoich umiejętności, bo przecież w reprezentacji Polski miałem jedynie epizod, i to w kadrze B.

- Co stanęło na przeszkodzie, aby król strzelców Zenon Burzawa zagrał z orzełkiem na piersi?
- Docierały do mnie sygnały, że sztab szkoleniowy kadry się mną interesuje. Asystentem trenera Henryka Apostela był przecież Mieczysław Broniszewski, który dobrze mnie znał z okresu, gdy był trenerem Stilonu. Niestety, mimo między innymi nacisków mediów, że liderowi klasyfikacji strzelców należy dać szansę gry w reprezentacji, do niczego takiego nie doszło. Był taki moment, kiedy biało-czerwoni grali towarzysko z Węgrami, ale widocznie nie pasowałem do układu, jaki panował wtedy w reprezentacji. Byli przecież Andrzej Juskowiak i Wojciech Kowalczyk, medaliści igrzysk olimpijskich.

- Za to tytułu króla strzelców ekstraklasy nikt panu nie odbierze.
- Zgadza się. Jest się zapisanym w kronikach, annałach. Ostatnio nawet znalazłem w internecie filmiki z moim udziałem. Oczywiście, to fajna sprawa, ale gdyby nie koledzy z drużyny, pewnie o wygraniu klasyfikacji mógłbym jedynie pomarzyć.

- Zaraz po tamtym pamiętnym sezonie wyjechał pan do Francji, ale pańskie losy nie potoczyły się tak, jak pewnie pan sobie zamarzył?
- Niestety, plany były inne. W porównaniu z polską ligą było dużo korzystniej pod kątem finansowym, aczkolwiek nie miałem szczęścia, bo mój klub nie dotrzymał umowy. Ogólnie wyjazd był nieudany, także ze względów sportowych. Dziś mogę żałować tej decyzji, ale wtedy myślało się zupełnie inaczej.

- Po zakończeniu kariery został pan trenerem. Skąd taki wybór?
- Trudno zerwać z czymś, co było pasją przez całe życie. Ponieważ szybko nadarzyła się okazja, by zająć się futbolem od innej strony, nie wahałem się ani przez chwilę. W GKP Gorzów poproszono mnie, abym zajął się orlikami. Później przejąłem juniorów, aż w końcu złożono mi propozycję pracy z trzecioligowym zespołem. Tak rozpoczęła się przygoda, która trwa do dziś.

- Obecnie pracuje pan ze Spójnią Ośno Lubuskie. Widzi się pan jako szkoleniowiec zespołu z mocniejszej ligi?
- Chyba raczej nie. Nie jestem już młodym człowiekiem. Poza tym trzeba by jeździć na specjalistyczne kursy, na co nie za bardzo mam czas. Oprócz trenowania Spójni Ośno Lubuskie, jestem jeszcze radnym w Gorzowie. Poświęciłem się tym dwóm zajęciom. Całą swoją energię przeznaczam na prowadzenie zespołu, doskonalenie umiejętności zawodników. Chcę im sprzedać to, czego sam się nauczyłem. Z drugiej strony niczego nie można wykluczyć.

- Czy były król strzelców polskiej ekstraklasy wychowa zatem kiedyś swego następcę?
- To daleka droga, bo trudno zawodnikowi z czwartej ligi wskoczyć nagle do pierwszej i w dodatku tam rządzić. Ale i tu nie brakuje chłopców z talentem, potrafiących strzelać bramki, więc poczekajmy.

Zobacz też: Matura 2014 język polski, matematyka, chemia, biologia, fizyka. Pytania, odpowiedzi, arkusze - odwiedź nasz specjalny serwis.
- Jesienią dużo mówiło się o tym, że czwarta liga jest bardzo wyrównana. Po zimie nic się nie zmieniło?
- Wstrzymałbym się z tym stwierdzeniem. Jeszcze ze dwie kolejki i już będę wiedział kogo na ile stać, jakie zespoły powalczą o utrzymanie, a które o awans.

- Wśród kandydatów do awansu widzi pan swój zespół?
- Sportowo na pewno jesteśmy na to przygotowani, ale sprawa jest bardziej złożona. Bez pomocy z miasta byłoby nam bardzo ciężko rywalizować w trzeciej lidze. Jesteśmy już po spotkaniu z burmistrzem. Po ewentualnym awansie mamy usiąść do dalszych rozmów.

- Naszym jedynym przedstawicielem w drugiej lidze jest Stelmet UKP Zielona Góra. Zdołają się utrzymać?
- Przy reorganizacji rozgrywek będzie to trudne. Oczywiście im tego życzę. Chciałbym też, aby Stilon Gorzów do końca był w grze o możliwość gry na tym poziomie. Generalnie to świadczy o tym, że ta nasza lubuska piłka nie stoi zbyt wysoko. Może wkrótce to się zmieni na plus?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska