Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Gabrysia twarz odzyskała

Leszek Kalinowski
Dzięki tej ekipie (dr n. med. Rafał Nowak, dr  Szymon Przywitowski i dr n. med. Maciej Jagielak), która przeprowadziła w zielonogórskim szpitalu nowatorski zabieg, licealistka zyska nową twarz
Dzięki tej ekipie (dr n. med. Rafał Nowak, dr Szymon Przywitowski i dr n. med. Maciej Jagielak), która przeprowadziła w zielonogórskim szpitalu nowatorski zabieg, licealistka zyska nową twarz Mariusz Kapała
Gabrysia jest zgrabna, wysoka. Ma 18 lat i piękne oczy. I włosy. Ale twarz… małego dziecka. To po radioterapii. Rak górnej wargi został pokonany. Duża dawka promieni zahamowała jednak rozwój szczęki i żuchwy. Dziewczyna liczy, że maturę zda z uśmiechem. Stąd rekonstrukcja twarzy, nowatorski zabieg w zielonogórskim szpitalu.

Za chwilę się zacznie. Mama nastolatki, Małgorzata Sidor, mocno trzyma kciuki za córkę. Byle się nie rozkleić, aż zniknie ona za drzwiami sali operacyjnej. Gabrysia w czepku na głowie, jedzie na łóżku przez korytarz. Do miejsca z zielonymi płytkami. To kolor nadziei. Znika za drzwiami, które otworzą nowy rozdział życia.
Teraz już można uronić łzę. Radości, że doszło do operacji. I obaw o córkę. Boże, ileż one czekały na tę chwilę…
- Dla nas to cud - przyznaje M. Sidor. - Cud zielonogórski. Nigdy bym się nie spodziewała, że szansę dla córki na lepsze życie znajdę na drugim końcu Polski.
Trudno powstrzymać emocje. Rzecznik szpitala, Elżbieta Grodzicka, przytula mamę pacjentki z Iwonicza Zdroju, w województwie podkarpackim.
- Tyle szczęścia mnie tu spotkało. Tylu życzliwych ludzi. Jestem wszystkim bardzo wdzięczna, że nas tak tu przyjmują. I mieszkać mogę w szpitalu - podkreśla M. Sidor.
W Zielonej Górze jest pierwszy raz w życiu. Miasto jak większości kojarzyło się do tej pory z Winobraniem i Festiwalem Piosenki Rosyjskiej.

Szczęście i ból

Jeszcze operacja się nie zaczęła, a wydaje się, że już tyle czasu minęło, gdy rozstała się z Gabrysią. Zbiegły się media. Bo to pierwszy taki nowatorski zabieg w zielonogórskim szpitalu. Ba, w województwie lubuskim. Trudno odpowiadać na pytania dziennikarzy, gdy tyle myśli kołacze się w głowie.
Przed oczami stają obrazy z przeszłości. Szczęście, gdy na świecie pojawiła się ukochana córeczka. Ból, gdy po roku okazało się, że jest chora. Najpierw postawiono złą diagnozę. Lekarz stwierdził, że to włókniak. Trzeba operować.
- Jednak to nie był koniec zmartwień. Okazało się, że guz rośnie - przypomina sobie ciężkie chwile M. Sidor. - I kolejna diagnoza: nowotwór wargi górnej. Diagnoza jak wyrok.
Ratunku szukały w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Chemioterapia. I łzy. Radioterapia. I łzy. Chemioterapia uzupełniająca. I łzy.
Wiedziała, że córka nie będzie dobrze wyglądać. Bo skutki uboczne leczenia oznaczały deformację twarzy. Ale jaki był wybór: życie czy zniekształcenie?! Wtedy liczyło się tylko jedno. Pokonać raka! I znów łzy. Szczęścia. Że się udało. To nic, że szczęka i żuchwa miała się nie rozwijać.
Konsultacje co trzy tygodnie. Potem co miesiąc, dwa… To znaczyło powrót do normalnego życia. Normalnego?

Zasłaniała twarz

Gabrysia widziała, że różni się wyglądem od swoich rówieśników. Oni też nie ukrywali, że jest inna. A dzieci jak to dzieci, potrafią zadać ból. Przezwiska, wytykanie palcem. Dziewczynka zasłaniała twarz. Unikała spotkań. Najchętniej zamknęłaby się w swoim świecie. Razem z mamą, która zawsze jej towarzyszy. Jest najlepszą przyjaciółką.
Podstawówka to był koszmar. Teraz w liceum, które Gabrysia sama wybrała, jest dużo lepiej. Młodzież już się tak nie przygląda swojej rówieśniczce. Wspiera ją. A i 18-latka nie odwraca tak często głowy. Nie milczy na temat swojego wyglądu. Przed wyjazdem do Zielonej Góry opowiadała uczniom, dlaczego znika ze szkoły na pewien czas…
- Nie lubi mówić o sobie, o tym, co przeszła. Dlatego cały ten szum medialny ją peszy - przyznaje mama, która od 10 lat szukała sposobu, by pomóc córce wrócić do normalnego życia. Marzyła, by zobaczyć ją uśmiechniętą, jak wiruje na parkiecie podczas studniówki. Marzyła, by skończyły się problemy z gryzieniem, połykaniem pokarmu. I z myciem zębów.
- Jeździłyśmy do Warszawy z nadzieją, że tam będzie możliwa operacja - zauważa pani Małgorzata. - W ubiegłym roku byłyśmy w Polanicy Zdroju. Gabrysia została zakwalifikowana do zabiegu tkanek miękkich. Ale nie było możliwości zrobienia przeszczepu kości. W styczniu tego roku trafiłyśmy do Gliwic.

Na Śląsku spotkały się z drem n. med. Piotrem Jędrzejewskim z Centrum Onkologii. Jednym z tych lekarzy, którzy przez 27 godzin przywracali twarz poparzonemu 33-latkowi.
- To cudowny człowiek. Dzięki niemu wszystko potoczyło się już tak szybko - opowiada pani Małgorzata. - Skontaktował nas z prezesem Polskiego Towarzystwa Jamy Ustnej i Chirurgii Szczękowo-Twarzowej, drem n. med. Maciejem Jagielakiem z Warszawy. Nie minęły dwa miesiące, kiedy okazało się, że ta cudowna dla Gabrysi operacja jest możliwa w… Zielonej Górze.

Jak student przed profesorem

Dr n. med. Maciej Jagielak wraz z drem n. med. Rafałem Nowakiem i drem Szymonem Przywitowskim - ubrani już w zielone stroje i czepki - wychodzą na chwilę do dziennikarzy.
- Przed Gabrysią czuję się jak student przed profesorem na egzaminie. To dobrze o niej świadczy - przyznaje doktor Jagielak. - Dokładnie mnie wypytała, jak będzie wyglądać operacja. Dlaczego tak a nie inaczej ma przebiegać. To bardzo inteligenta dziewczyna. I piękna. Zgrabna, z pięknymi oczami i włosami. Do pełni szczęścia brakuje tylko części twarzy, która jest mała, jak piąstka dziecka. Trzeba to naprawić.
- Pierwsze dni będą kluczowe, zobaczymy jak zareaguje natura, jak tkanki odpowiedzą na nasz zabieg - dodaje doktor Nowak. - Jesteśmy dobrej myśli.
Mama Gabrysi wsłuchuje się z uwagą w każde słowo. By żadne nie umknęło jej uwadze.
- Jestem z córką bardzo zżyta. To nieszczęście zbliżyło maksymalnie nas do siebie - podkreśla. - Zawsze jej towarzyszę. Teraz to się zmieni…
Pani Małgorzata jest silną kobietą. Powtarzała cały czas córce: damy radę! Będzie dobrze. Trzeba wierzyć… I na każdym kroku udowadniała, że chcieć to móc. Nie zrezygnowała z pracy. Ba, skończyła nawet studia.

Rozbudujemy w trzech wymiarach

Godziny mijają. Wydają się wiecznością. Takie operacje wymagają czasu. I pieniędzy. Dlatego niewiele ich w Polsce. W Lubuskiem do tej pory nikt o nich nie słyszał. Pani Małgorzata wpatruje się w czerwoną linię, której przekroczyć nie można. Za nią, za zamkniętymi drzwiami jej córka dostaje nową twarz.
Bohaterami są anestezjolodzy: Bartłomiej Barwiński oraz będący w trakcie specjalizacji Paweł Matecki. Muszą utrzymać wszystkie czynności życiowe. Potem do akcji wkraczają specjaliści od chirurgii szczękowej.
Podczas ponad siedmiogodzinnego zabiegu pobierają kość z biodra nastolatki. To materiał budulcowy, który zostaje teraz przeszczepiony… Najpierw zewnątrzustne odcięcie górnej szczeki. Wstawienie przeszczepu kości pomiędzy podstawę czaszki a odciętą szczękę.

Doktor Jagielak wyjaśnia: rozbudowujemy twarz w trzech wymiarach. Będzie ona ustabilizowana tytanowymi płytkami.
To ważna, ale nie jedyna operacja, jaką Gabrysia będzie musiała przejść. Za około pół roku trzeba będzie wstawić implanty stomatologiczne. Dziś nastolatka nie ma trzech czwartych swojego uzębienia.
- Chcemy przywrócić jej nie tylko prawidłowe gryzienie, ale i piękny uśmiech - zauważa doktor Jagielak. - W kość wprowadzimy więc implanty, na których możliwa będzie odbudowa protetyczna uzębienia. To będzie na zasadzie stałej protezy. Jest ona czynnościowo zbliżona do naturalnego uzębienia człowieka.

Może zrobię doktorat?

Gabrysia już marzy o nowym życiu. Marzy też jej mama.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. I córka bez przeszkód przystąpi do matury. Zda egzaminy pisemne i ustne. Przecież poprawi się jej mowa - mówi. - Do tej pory ciężko było zrozumieć, co chce przekazać. Sama pytałam ją nieraz po pięć razy. Nie zawsze rozumieli ją nauczyciele, niektórzy stawiali więc gorsze oceny. W oczach pani Małgorzaty znów pojawiają się łzy. Bólu. I nadziei, że teraz to się zmieni.
Gabrysia marzy o studiach na Uniwersytecie Rzeszowskim. Na fizjoterapii. Chciałaby pomagać ludziom. Tak jak oni jej pomagają.
Z Iwonicza do Rzeszowa spory kawałek. Nie da rady dojeżdżać. Trzeba się będzie rozstać z mamą.
- No chyba, że ja się przeniosę i zacznę doktorat - śmieje się pani Małgorzata. A poważniej już dodaje, że będzie bardzo szczęśliwa, gdy córka zacznie samodzielne życie. Bez wstydu. Nie będzie zasłaniać twarzy, ale dumnie iść do przodu.

Ukłon w stronę dyrektora

Zielona Góra już na zawsze kojarzyć się będzie z czymś pięknym. Bo tu otworzyły się drzwi do nowego, lepszego życia.
- To dyrektor szpitala jest bohaterem wydarzenia. Bo dzięki jego życzliwości operacja ta się odbywa - podkreśla doktor Jagielak. - Nie spotkałem się jeszcze z takim podejściem do pacjenta. Szpital postanowił pomóc nastolatce nie licząc kosztów. To piękne. Lecznica dysponuje najnowocześniejszym sprzętem, jest odpowiednia kadra.
Dyrektor Waldemar Taborski uważa, że szpital musi się rozwijać, by świadczyć usługi na jak najwyższym poziomie. Skoro była możliwość, by pomóc nastolatce, to dlaczego z niej nie skorzystać? A przeszkody? Są po to, by je pokonywać.

- Chirurgia szczękowa została u nas utworzona rok temu, dzięki lekarzom z Wrocławia, którzy zdecydowali się z nami współpracować. To oni razem z doktorem Jagielakiem operują Gabrysię - mówi W. Taborski. - W całym województwie tylko u nas można dokonywać takich zabiegów. A także tych stomatologicznych w znieczuleniu np. u dzieci z autyzmem.
Na razie chirurgia szczękowa to pododdział. Zainwestowano już w niego - jak wylicza rzecznik szpitala Elżbieta Grodzicka - 253 tys. zł. W planach są kolejne zakupy.
- W przyszłości chcielibyśmy, by chirurgia szczękowo-twarzowa stała się samodzielnym oddziałem - dodaje dyrektor. - By wszystkim takim osobom jak Gabrysia móc przywracać komfort życia.

Na zawsze w sercu

Wreszcie! Po tylu godzinach Gabrysia wraca z sali operacyjnej. Mama nie kryje łez wzruszenia. Nowa twarz - nowe życie. Zielona Góra na zawsze pozostanie w sercu. Mamy i córki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska