Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspina się, biega maratony, organizuje biegi... To ojciec Grzegorz Marszałkowski z Nowej Soli

Edward Gurban 68 387 52 87 [email protected]
Wspólne zdjęcie na Gerlachu.
Wspólne zdjęcie na Gerlachu. archiwum o. Grzegorza Marszałkowskiego
Wspinaczki wysokogórskie oraz maratony - to chleb powszedni dla... ojca Grzegorza Marszałkowskiego z Nowej Soli. Nasz zwykły-niezwykły kapłan od lat pokazuje, że ćwiczyć należy nie tylko ducha, ale również ciało.
Wspinaczka wysokogórska to sport wymagający niezwykłej sprawności fizycznej.
Wspinaczka wysokogórska to sport wymagający niezwykłej sprawności fizycznej. archiwum o. Grzegorza Marszałkowskiego

Wspinaczka wysokogórska to sport wymagający niezwykłej sprawności fizycznej.
(fot. archiwum o. Grzegorza Marszałkowskiego)

- Pamiętam, że kiedyś przebiegłem maraton we Wrocławiu, a kilka godzin później, o godz. 19.30 odprawiłem mszę w kościele św. Barbary - uśmiecha się gwardian zakonu kapucynów w Nowej Soli oraz proboszcz parafii św. Antoniego, ojciec Grzegorz Marszałkowski. Nasz kapłan od lat budzi podziw. - Jest niesamowity - przyznaje pan Wojciech. - W końcu nie każdy może mijać swojego proboszcza, podczas biegania po mieście - śmieje się.

Bo ojciec Grzegorz jest przykładem tego, że kapłaństwo nie polega jedynie na umartwianiu się w zakonnej dyscyplinie oraz wykonywaniu kościelnych funkcji. Proboszcz w parafii św. Antoniego w Nowej Soli uprawia nie tylko ćwiczenia ducha, ale też ciała... A jego dyscyplinami są wyczerpująca wspinaczka wysokogórska i maratony. Kiedy w ogóle zaczęła się jego pasja do uprawiania sportu? - Od dziecka - odpowiada kapłan.

- W rodzinnym Pruszczu Gdańskim na Pomorzu w szkole podstawowej grałem w reprezentacji piłki nożnej i koszykówki. W średniej mechanicznej byłem w reprezentacji siatkówki i piłki nożnej - wspomina. Do seminarium poszedł od razu po maturze. - Tam przez 6 lat również grałem "w nogę" - mówi. Jak dodaje, drużyna była bardzo dobra, grał w niej na pozycji rozgrywającego. - Co roku byliśmy w finałach, 3 razy nawet wygraliśmy. Był to sukces tym większy, że brało w nim udział aż 14 drużyn z seminariów diecezjalnych w Częstochowie, Sosnowcu, salezjanów krakowskich i innych zakonów - wspomina z uśmiechem. Na samo bieganie, jak opowiada, zdecydował się stosunkowo późno.

Proboszcz ze św. Antoniego uprawia nie tylko ćwiczenia ducha, ale też ciała... A jego dyscyplinami są wyczerpująca wspinaczka wysokogórska i maratony

- W latach 2008-2010 pracowałem jako wikary w Wałczu. - Tak naprawdę biegi wynikały z tego, że zacząłem ćwiczyć wtedy kondycję do wypraw w góry. Były one po prostu konieczną zaprawą fizyczną - tłumaczy. Bo góry, to jego prawdziwa pasja. Od kilku lat jeździ tam wspólnie z innym bratem z zakonu, Markiem Skwarło, który na co dzień jest proboszczem w Pile.

Największe osiągnięcie? - Zdobyliśmy razem Mont Blanc - opowiada ojciec Grzegorz. Łatwo jednak nie było. - Chociaż wchodziliśmy na ten szczyt latem, na lodowcu był śnieg - wspomina. - W sumie szliśmy 3 dni, mieliśmy wtedy 2 noclegi - dodaje. Do wyprawy przygotowali się solidnie. - Mieliśmy raki, czekany, kaski, linę, nawet latarki na kaskach, tzw. "czołówki", ponieważ szliśmy nocą. Jak weszliśmy już na szczyt, o 7.00 rano, był wschód słońca i piękna pogoda - opowiada kapłan. Szczytów w swoim życiu zdobył jednak o wiele więcej. - Razem też jeździmy w Tatry, gdzie zdobyliśmy Gerlach, Łomnicę, Lodowy Szczyt oraz Wyżne i Niżne Rysy - wylicza.

W drugi dzień świąt wielkanocnych** ojciec Grzegorz Marszałkowski organizuje Bieg do Pustego Grobu w Nowej Soli. Zobaczcie zdjęcia z ostatniej edycji.**

Plany na przyszłość? - Naszym celem jest wciąż zdobycie góry Elbrus na Kaukazie. Już 2 razy próbowaliśmy, ale bez powodzenia. Za pierwszym razem zabrakło doświadczenia, ale przede wszystkim też aklimatyzacji - opowiada. Było jednak blisko... - Do szczytu zabrakło nam zaledwie 300 metrów. Musieliśmy wracać. Za drugim razem mieliśmy już odpowiednie doświadczenie, aklimatyzację, ale do szczęścia zabrakło... zdrowia. Zatruliśmy się jedzeniem - mówi.

Swój pierwszy maraton przebiegł w Krakowie. - To był rok 2012 - wspomina o. Marszałkowski. W sumie przebiegł już cztery biegi na dystansie 42 kilometrów: dwa krakowskie, we Wrocławiu i w Dębnie. - Moim celem jest zdobycie korony maratonów polskich: Warszawa - Poznań - Wrocław - Kraków - Dębno. Mógłbym już sobie co prawda odpuścić dwa z nich, ale Kraków w tym roku chcę jednak powtórzyć, bo tam się pięknie biega - mówi.

Jak ksiądz godzin bieganie z obowiązkami proboszcza? - Gdy mam dłuższe wyjazdy, to zastępują mnie inni bracia - opowiada. Jak jednak zaznacza, nie są to częste biegi, najczęściej odbywają się w okolicy i jest to kwestia połowy dnia. - Treningi to wspaniały odpoczynek, oderwanie się od problemów i dylematów - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska