Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tym żyła cała Polska... A zamiast do 12 ataków gwałciciela miało dojść jedynie do trzech. Śledztwo zostało umorzone

Piotr Jędzura
Na podstawie uzyskanych dowodów sporządzono 3 portrety pamięciowe poszukiwanego gwałciciela.
Na podstawie uzyskanych dowodów sporządzono 3 portrety pamięciowe poszukiwanego gwałciciela. Archiwum
W styczniu 2010 r. regionem wstrząsnęła fala seryjnych gwałtów. Zapanowała psychoza. Zwyrodnialec był sprytny i bezwzględny. Atakował, gwałcił i znikał. Czasami wręcz sprzed nosa policji.

- Byliśmy w stanie alarmu niemal cały czas - wspomina zielonogórski policjant. Pamięta jak jednego dnia wieczorem kilkanaście radiowozów pełnych funkcjonariuszy ruszyło z Zielonej Góry do Gubina, gdzie miało dojść do kolejnego ataku. Przeczesano miasto. Patrole krążyły ulicami z porterami pamięciowymi. - Wielka obława - wspominają mundurowi. Policjanci przeszukiwali okoliczne lasy. Samochody były nawet w najmniejszych wioskach.

Wszystko zaczęło się 9 stycznia 2010 r. w Zielonej Górze. Dziewczyna, która wracała z dyskoteki została zaciągnięta do pustostanu przy ul. Chmielnej i tam brutalnie zgwałcona. Prasa dostała komunikat z policji o napadzie i pobiciu dziewczyny. Jak się okazało kolejne "ataki" były kwestią czasu.

19 stycznia - ofiarą gwałciciela została prostytutka z ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze. Podszedł do niej, zgwałcił i w dodatku... zażądał pieniędzy.
21 stycznia - na ul. Zawadzkiego w Zielonej Górze kobieta została pocięta, najprawdopodobniej brzytwą.
22 stycznia - gwałciciel uderzył na ul. Zachodniej. Ofiarą była kobieta spacerująca z psem. Została uderzona, ale udało się jej uciec.

W mieście wybuchła prawdziwa psychoza. Na ulicach pojawiły się społeczne patrole. Taksówkarze mieli pełne ręce roboty, bo kobiety bały się chodzić piechotą.

W mieście wybuchła prawdziwa psychoza. Na ulicach pojawiły się społeczne patrole. Taksówkarze mieli pełne ręce roboty, bo kobiety bały się chodzić piechotą. Tłumy pojawiły się na kursach samoobrony, a ze sklepów znikał gaz pieprzowy. - Miasto ogarnął szał na punkcie gwałciciela, a i my nie wiedzieliśmy co się dzieje - wspomina śledczy z Zielonej Góry. Policjanci ta samo jak gwałciciela, obawiali się społecznych patroli. - Była obawa, że grupa mężczyzn dopadnie kogoś podobnego i zlinczuje na ulicy - dodaje śledczy.

2 luty - ofiarą gwałciciela jest uczennica w Świdnicy. 16-latka została pocięta przez bandziora, którego spłoszyli przechodnie. - Wyglądało to poważnie, a z dzieckiem nie można było konkretnie porozmawiać - mówi śledczy. Wtedy policjanci już brali pod uwagę różne wersje zdarzenia. Domyślali się, że za atakami nie stoi jedna i ta sama osoba. Ale to były tylko domysły.
4 luty - gwałciciel wrócił do Zielonej Góry. Na ul. Anieli Krzywoń zamaskowany sprawca podszedł do kobiety i.. złapał ją za rękę. Obroniła się gazem pieprzowym. - To nie była próba gwałtu, ale reakcja osoby, która bała się w wyniku psychozy, która ogarnęła okolicę - opowiada policjant.
8 luty - zaatakowana została 16-latka z Lubska. Napastnik pojawił się nagle, gdy zamykała drzwi od mieszkania.

Przeczytaj też:Gwałciciel zaatakował po raz szósty? Tym razem napad miał miejsce na ul. Anieli Krzywoń w Zielonej Górze

- 11 luty - gwałciciel był już na klatce schodowej budynku we Wschowie. Tam została napadnięta 19-latka. Dziewczyna uniknęła zwyrodnialca, bo schowała się w mieszkaniu.
- 12 luty - bandzior pojawił się w Krośnie Odrzańskim. Uderzył z samego rana. 40-letnia Dorota dostała w kark. Kiedy zasłaniała twarz rękoma, pociął jej dłonie brzytwą. Kobieta, jak wynikało z jej relacji, kopnęła bandytę. Wtedy uciekła i poprosiła o pomoc kioskarkę. Policja zabezpieczyła osiedle. Mundurowi kontrolowali samochody na trasach wyjazdowych z Krosna Odrzańskiego.
- W tym samym dniu, kiedy policja w Krośnie Odrz. szukała gwałciciela i zabezpieczała ślady, doszło do gwałtu w Leśniowie Wielkim. I tu uwaga! Napastników było dwóch. Podjechali pod dom ofiary samochodem. - To był przełom. Dwóch gwałcicieli i w dodatku podjeżdżających samochodem... To było nierealne - wspomina śledczy. Akcja jednak trwała nadal. Policja skupiła się również na ofiarach.

14 lutego pojawiły się 3 portrety pamięciowe sprawców napadów, a 17 lutego gwałciciel zaatakował w Lubsku. Policję zaalarmowała 34-latka, której bandyta pociął ręce. Ostatni napad był 26 lutego. Gwałciciel pojawił się tym razem w Głogowie. Miał nóż, ale ofiara uniknęła gwałtu.
Z biegiem czasu "ofiary" zaczęły przyznawać się do kłamstw. W Gubinie zgłaszająca była pijana i pomówiła znajomego. Wykorzystała strach przed gwałcicielem dla uwiarygodnienia zeznań. 16-latka w Świdnicy nie chała iść od szkoły, więc wymyśliła napad i sama się pokaleczyła. Sama pocięła się również 40-latka z Krosna Odrz. By zwrócić na siebie uwagę. Gwałtu nie było również w Leśniowie Wielkim. Kobieta chciała jedynie rozgłosu. Udało się jej, wystąpiła w telewizji.

15 kwietnia policja ustaliła, że nie było jednego seryjnego gwałciciela. Wtedy prowadzone były już 3 odrębne śledztwa. Sprawców napadów nie wykryto. Miało dojść do jedynie trzech ataków. - Nie wyglądał na to, żeby były ze sobą połączone, w dodatku spornym nadal jest gwałt na prostytutce - mówi nam śledczy. Sprawców trzech zdarzeń nigdy nie wykryto, nie trafiono nawet na ich ślad. 12 stycznia 2011 r. zielonogórska prokuratura umorzyła śledztwo. Policjanci i prokuratorzy przyznają, że z tak dużą serią wymyślonych historii nigdy nie mieli do czynienia. Przed sądem stanęły kobiety, które wymyśliły gwałty.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska