Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mała kariera słubickiego Dyzmy

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Zarzuty usłyszeli już dyrektorzy niemal wszystkich powiatowych szkół.
Zarzuty usłyszeli już dyrektorzy niemal wszystkich powiatowych szkół. Piotr Jędzura
Niektórzy nazywają Jarosława D. słubickim Dyzmą, inni sprawcą największej afery w lubuskiej oświacie. Zarzuty oprócz niego usłyszeli już m.in. członek zarządu powiatu i dyrektorzy niemal wszystkich powiatowych szkół!

Pochodzący z Kożuchowa, były dyrektor tamtejszej podstawówki, zjawił się w Słubicach latem 2011 roku. Miał na koncie prawomocny wyrok za sfałszowanie dyplomu studiów podyplomowych z...zarządzania oświatą, co skrzętnie próbował ukryć już wcześniej. W ostatnich wyborach chciał kandydować do kożuchowskiej rady miejskiej z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Komisja wyborcza dostała jednak cynk, że jest karany i skreśliła go z listy.

Rękę podał mu Andrzej Bycka, z którym znał się z czasów studiów podyplomowych na AWF. Słubicki starosta zrobił go szefem Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół w Słubicach, chwaląc jego kompetencje, których - jego zdaniem - miało zabraknąć poprzedniej dyrektorce ZEAS-u. Dlatego się z nią rozstał, za co potem trzeba było zapłacić jej kilkanaście tysięcy złotych odszkodowania. Gdy zrobił się szum, że starosta zatrudnił człowieka z wyrokiem, Bycka bronił go twierdząc, że ma zaświadczenie o niekaralności D. Chcieliśmy je wówczas zobaczyć, ale stwierdził, że "nie jest to dokument do okazywania".

Zatrudnieniem D. interesował się też lubuski kurator. Uznał, że szef ZEAS-u nie może pełnić funkcji kierowniczych z powodu ciążącego na nim wyroku. Sprawę drążyła także opozycja z PO. Wtedy Bycka zrobił kolegę swoim doradcą ds. oświaty. - W rzeczywistości nadal kierował on jednak ZEAS-em - wspomina dziś Tomasz Pilarski, szef klubu PO w radzie powiatu. Zmieniło się to dopiero po tym, jak D. popadł w konflikt z przewodniczącym SLD w powiecie Stanisławem Klajnerokiem (jest głównym specjalistą ds. bhp w ZEAS). Klajnerok odkrył fakturę na 3 tys. zł za montaż, w podległej starostwu poradni psychologiczno-pedagogicznej w Słubicach, dwóch używanych podgrzewaczy do wody przywiezionych ze szkoły w Ośnie. - Musiałyby być chyba ze złota, żeby można było przyjąć taką kwotę - mówił nam wtedy. Pieniądze miała zainkasować wskazana przez Jarosława D. firma z Otynia. Klejnerok zażądał jego zwolnienia. Miał zagrozić, że w przeciwnym razie dojdzie do zerwania koalicji w powiecie. - Postawienie na szali koalicji (SLD rządzi w powiecie razem z PSL i PiS) zmusiło starostę do tego, że na początku 2012 roku definitywnie rozstał się z Jarosławem D. - wspomina T. Pilarski i podkreśla, że przez pół roku gdy D. rządził oświatą doprowadził do tak wielu nieprawidłowości, że do dziś sprawę badają śledczy. Dokładnie Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wlkp. Od jej rzecznika Dariusza Domareckiego wiemy, że zarzuty postawiono już ośmiu osobom.

Niedawno m.in. członkowi zarządu powiatu Jarosławowi Dudzisowi (zgodził się na publikację nazwiska), któremu podlega oświata. Jest podejrzany o przekroczenie uprawnień, za co grozi do 3 lat więzienia. - Zarzut jest nieuzasadniony i nie ma podstaw - twierdzi, ale tematu nie chce drążyć.

Na celowniku śledczych znaleźli się też niemal wszyscy dyrektorzy powiatowych placówek (oprócz słubickiego "ogólniaka"). Kierujący Zespołem Szkół Technicznych w Słubicach Stanisław W. jest podejrzany, że nie ogłosił przetargu na wybór firmy, która miała dokonać remontu w internacie, a realizację inwestycji powierzył wykonawcy wskazanemu przez Jarosława D. Szefowa Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Słubicach Wanda S. miała się dopuścić m.in. nieprawidłowości przy zamówieniach publicznych, a kierująca Zespołem Szkół Ekonomicznych w Ośnie Monika W. m.in. poświadczyć nieprawdę w dokumentacji przetargowej. Zarzut usłyszała też dyrektorka Zespołu Szkół Ekonomiczno-Rolniczych w Słubicach Maria S. Bez konkursu zatrudniła pracownika na miejsce, na które nie było etatu.

Obecny szef ZEAS-u Sławomir Kulczyński przyznaje, że prokuratorskie śledztwo nie wpływa dobrze na atmosferę pracy. Radny powiatowy Ireneusz Woźniak łapie się za głowę i grzmi, że to fatalny przykład dla uczniów, a T. Pilarski uważa, że dyrektorzy działali pod ciągła presją psychiczną, wywieraną przez Jarosława D. - Docierały do nas sygnały, że zachowuje się jak despota, nie uznaje sprzeciwu, nie szanuje ludzi, a mimo to ma stale poparcie starosty. Oznaczało to, że tego faceta trzeba się bać - mówi. I. Woźniak wspomina pierwsze kontakty z D. - Rzucał nazwiskami wpływowych osób, które miał ponoć dobrze znać. Powoływał się na znajomości w kuratorium, ministerstwie szkolnictwa i różnych urzędach. Sprawdziłem kilka tych kontaktów. Moje domysły, że fantazjował, się potwierdziły - mówi radny.

Na początku tego roku prokuratura postawiła Jarosławowi D. sześć zarzutów.

- Wielokrotnie przekraczał swoje uprawnienia - mówi D. Domarecki. Opowiada, że bez upoważnienia i uzgodnienia z zarządem podejmował decyzje o remontach w placówkach powiatowych i zlecał je wybranym przez siebie wykonawcom, często dwóm firmom z okolic Zielonej Góry. Grozi mu za to do 3 lat więzienia. Podawał się też za funkcjonariusza publicznego. Pomimo, że przestał pełnić obowiązki dyrektora ZEAS, nadal będąc już tylko doradcą starosty ds. oświaty podpisywał pisma do urzędów, a nawet zmienił pensje pracownikom ZEAS-u (groźba roku więzienia). Polecił też dyrektorce szkoły w Ośnie wykonanie prac remontowych w szkole, na co nie zostały zabezpieczone pieniądze (kara do 3 lat więzienia), a także podżegał do popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień (do 3 lat). - Mając wiedzę o braku wolnego stanowiska w szkole polecił jej zatrudnienie bez konkursu Bogumiły B. - mówi rzecznik prokuratury. Także Wandzie S. kazał zatrudnić w SOSW bez konkursu Edytę Sz. i oddelegować ją do pracy w ZEAS. - Kolejny zarzut związany jest z przekroczeniem uprawnień - mówi rzecznik i opowiada, że w lutym 2012 roku D., będąc już wtedy tylko doradcą starosty, pozbawił główną księgową ZEAS-u Danutę R. prawa do wynagrodzenie za styczeń i rozwiązał z nią umowę o pracę bez wypowiedzenia. - Z tego powodu ZEAS musiał jej wypłacić ponad 19 tys. zł odszkodowania - dodaje D. Domarecki.

Ostatnimi osobami, które niedawno usłyszały zarzuty są obecna główna księgowa ZEAS-u Małgorzata B.(poświadczyła, że ZEAS ma pieniądze na remont instalacji wodnej w ośniańskim "ekonomiku", co nie było prawdą) i była pracownica ZEAS-u Anna A. (miała m.in. poświadczyć nieprawdę w dokumentach związanych z zamówieniami publicznymi). Obu grozi do 5 lat więzienia.

Większość osób, którym postawiono zarzuty nie chce o tym rozmawiać. - Nie ma się co dziwić. D. odszedł, ale Bycka został - komentuje I. Woźniak.

Z kolei starosta nie chce wracać do czasów rządów kolegi. To, że prokuratura prześwietla oświatę nazywa "polityczną grandą". - Dyrektorzy szkół są niewinni, a opozycja oskarżając mnie o całą tą sytuację opowiada totalne głupoty - mówi.

Co dzieje się obecnie z Jarosławem D. nie wiemy. Nie odebiera komórki i nie oddzwonia pomimo prośby pozostawionej na automatycznej sekretarce.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska