Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mentalność pcha nas do picia. - Zmieńmy ją! - apeluje Izabela Sumińska

(msz)
Izabela Sumińska podpowiada, by zmienić swoją mentalność i podejściedo osób nadużywających alkoholu. - Róbmy wszystko, by uzależnionysam zrozumiał, że powinien odstawić butelkę - apeluje Sumińska.
Izabela Sumińska podpowiada, by zmienić swoją mentalność i podejściedo osób nadużywających alkoholu. - Róbmy wszystko, by uzależnionysam zrozumiał, że powinien odstawić butelkę - apeluje Sumińska. Michał Szczęch
Alkoholika nie można zmusić do leczenia. Do leczenia można go zobowiązać. I dobrze. - Problem w tym, że alkoholicy często do leczenia czują się wciąż zmuszani. Tym samym bronią się przed terapią - zauważa Izabela Sumińska.

O problemie dyskutowano w krośnieńskim Zamku Piastowskim. Zdaniem senator Heleny Hatki, kiedyś kuratorki społecznej, trudno mówić o polityce społecznej państwa w kontekście używania przymusu w leczeniu uzależnień, bo takowej polityki być nie może. - Stosujemy rozwiązanie restryktywne. Zgodne jednak z konstytucją, mamy zobowiązanie do leczenia, nie zaś przymus - zaznacza senator Hatka. Zmiany te w życie weszły blisko 30 lat temu. Dlaczego? Zmuszanie pogwałcało najważniejsze prawo człowieka, czyli prawo do wolności i samodecydowania o sobie.

- W gabinetach jednak nie usłyszałam, żeby uzależnionemu pacjentowi powiedział ktoś, że jest zobowiązany do leczenia - mówi prof. Lidia Cierpiałkowska, psycholog kliniczny z Poznania. - Bo między przymusem a zobowiązaniem jest tylko różnica semantyczna, czyli zmieniła się jedynie nazwa.

W myśleniu u wielu pacjentów nic się nie zmieniło. Niestety, wciąż mówią: zostałem do leczenia zmuszony.Mówią tak, bo tak czują. A wówczas terapia bardzo często nie zdaje egzaminu. To nie wszystko. Póki pacjent sam nie zrozumie, że powinien się leczyć, póty tak naprawdę nie można mu pomóc. Jeśli wkroczy na drogę przestępstwa, wówczas, na przykład przez sąd, może zostać do leczenia zobowiązany. Problem w tym, że jedynie co trzeci taki pacjent na leczenie stawia się w terminie. Pozostałych przeważnie do ośrodka terapeutycznego odstawia policja. Taki pacjent może ośrodek opuścić w każdej chwili. Wówczas policja znowu go przywozi. I tworzy się błędne koło, na które nas, czyli wszystkich Polaków, nie stać. Alkoholizm kosztuje. Pożera rocznie 1,3 proc. polskiego PKB.

Co zrobić, by sytuację poprawić? - Uświadamiać, że alkohol jest szkodliwy. Finansować dostępność do leczenie dla potrzebujących. Finansować terapie osób, które zetknęły się ze skutkami nadużywania alkoholu - wylicza Hatka.

O ile w przypadku, gdy uzależniony negatywnie wpływa na otoczenie, można próbować coś zrobić, o tyle w przypadku osób na przykład samotnych, pijących w zaciszu domowym, z punktu widzenia prawa zrobić nic się nie da. Taka osoba może zapić się na śmierć, bo nikt jej na leczenie nie wyśle, jeśli ta osoba nie wyrazi zgody. Jest zatem przyzwolenie na samodestrukcję. Uczestnicy wczorajszej konferencji byli zgodni: to istotna luka w przepisach.

Czy zatem system wyciągania ludzi z nałogu poniekąd zawodzi? - Nie zrzucałabym całej winy na system, czy na przepisy. Uważam, że zawodzimy my wszyscy, czyli społeczeństwo - twierdzi Izabela Sumińska, prowadząca terapie w Krośnie Odrz. w placówce Horyzont Bis. - Powinniśmy zmienić naszą mentalność i spojrzenie na osoby uzależnione od alkoholu. Piłeś? Nie rozmawiam z tobą. Tak reagujmy. Powinniśmy na pijących wywierać presję, by sami zrozumieli, że alkohol ich niszczy. Ale pamiętajmy, by nie stygmatyzować - przestrzega Sumińska. I taka też była wymowa krośnieńskiej konferencji. Wybór miejsca nie był jednak podyktowany tym, że w Krośnie pije się więcej, niż w innych tego typu miastach. Zdaniem Sumińskiej pije się tyle samo i wciąż o wiele za dużo.

Zobacz też: Będziemy płacić nowymi banknotami. Zobacz, co się zmieni

W Polsce przyzwala się na picie. Później pytamy: Boże, dlaczego mi się życie rozłazi w rękach? - Taka refleksja dotyka różnych ludzi, nie tylko moich sąsiadów z Lipinek Wielkich, ale ludzi z wysokich stanowisk - podkreśla senator Hatka. - Przy kieliszku załatwia się w Polsce najważniejsze sprawy. Ten, kto nie pije, jest poza kręgami, różnymi. To występuje na szczeblu samorządowym województwa, kraju. Najlepsze strategie powstają przy kielichu. To jest więź nie do przerwania, bo więzi kielicha nie można przerwać. Nie mówię o nadużywaniu, ale o kulturze załatwiania spraw przy alkoholu.

Dopóki kult kieliszka lansują nasi politycy, dopóki lansują go osoby z pierwszych stron gazet, dopóty ciężko będzie zmienić polską mentalność w tym kontekście.

M.in. dlatego potrzebne jest przymusowe leczenie osób uzależnionych. - Tym przymusem niech będzie przede wszystkim presja ze strony rodziny, sąsiadów - podpowiada Izabela Sumińska. Zapytała kiedyś pacjentów, czy potrzebny jest taki przymus. Odpowiedzieli, że gdyby nie on, nigdy nie wyszliby z nałogów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska