Bośnia jest najdłuższą rzeką Bośni i Hercegowiny. Miejscowi muzułmanie (Bosznacy) nazywają ją Bosna. Jej źródła (Vrelo Bosne) to prawdziwy raj na ziemi. Znajdują się przedmieściach Sarajewa. Z dzielnicy Ilidża prowadzi tam długa aleja obsadzona wiekowymi platanami. Drzewa z odpadającymi płatami kory pamiętają śmierć arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga, który równo 100 lat temu - 28 czerwca 1914 r. - zginął na sarajewskim moście z rąk serbskiego nacjonalisty Gawriła Principa.
Platany z pewnością były świadkami zakończonej 20 lat temu wojny domowej. Jej symbolem było właśnie oblężenie Sarajewa przez bośniackich Serbów. W mieście wciąż widać ślady bratobójczych walk, o których mieszkańcy starają się zapomnieć m.in. wypoczywając nad źródłami Bośni. Zapewne dotarły tutaj również echa zamieszek, które w lutym wstrząsnęły Sarajewem, kiedy zdesperowani mieszkańcy wyszli na ulice w proteście przeciw wynoszącemu 44 proc. bezrobociu. A także przeciw korupcji i indolencji władz.
Aleja ma kilka kilometrów. Jeśli ktoś nie lubi długich spacerów, może się tam przejechać dorożką, które od świtu do zmierzchu kursują w obu kierunkach. Po trwającym ponad pół godziny marszu jestem na miejscu. Wita mnie polana z równo przycięto trawą, poprzecinana kilkoma wartkimi strumieniami. W cieniu drzew biwakuje muzułmańska rodzina. Mężczyźni palą papierosy i dyskutują, gestykulując na wszystkie strony rękoma. Obok siedzą kobiety w haftowanych czadorach, zaś wokół nich biega czereda roześmianych dzieci. Po prostu rodzinna sielanka.
Odpoczywam w plenerowej restauracji. Przy sąsiednim stoliku siedzi grupa muzułman w charakterystycznych czapeczkach na głowach. Nie są jednak zbyt ortodoksyjnymi wyznawcami islamu, gdyż kelnerka ledwo nadąża z przynoszeniem im kolejnych szklanek pieniącego się piwa. - Może to piwo bezalkoholowe, więc nie łamią zasad Koranu - zastanawia się mój przewodnik.
Turyści rzadko tutaj zaglądają. Mimo tego kelnerka bez oporów przyjmuje euro, którymi płacę za piekielnie mocną kawę. Oficjalną walutą Bośni i Hercegowiny jest marka bośniacka, przyjęta w latach 90. minionego wieku. Jej wartość oparto wtedy na parytecie marki zachodnioniemieckiej. Podczas kilkudniowego pobytu w tym państwie nawet na oczy nie widziałem tych pieniędzy. Wszędzie bez problemów płaciłem euro. Oficjalny przelicznik wynosi dwie marki za jedno euro. Mój przewodnik Iwo ostrzegał jednak, że w niektórych miejscach - zwłaszcza w sklepach - sprzedawcy mogą odmówić przyjęcia europejskiej waluty. Albo zastosować bardzo niekorzystne dla turystów przeliczniki. Np. jedna marka za jedno euro.
Wśród wypoczywających nad stawami i strumieniami przeważają muzułmanie. Jedną z lokalnych atrakcji tego miejsca jest antyczny most, wybudowany w czasach, kiedy Bośnią władali rzymscy namiestnicy.
Park przecinają liczne źródełka, które zasilają niewielkie stawy. Potem łączą się w większe strumienie i płyną w kierunku Sarajewa. Rzeka Bośnia wypływa z południowych stoków masywu górskiego Igman w Rudawach Bośniackich. Ma 273 km. długości, właśnie od niej wzięła się nazwa tej malowniczej krainy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?