Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe Szkiełko: Klątwa

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum ,,GL"
Kilka tygodni temu w tym miejscu napisałem, że problemem gwiazdozbioru z Torunia będzie Grand Prix. Czterech uczestników batalii o indywidualne mistrzostwo świata to zbyt dużo.

Dwanaście stresujących sobót przed ligowymi meczami to miała być sytuacja niekomfortowa. Miała, bo minęło trochę czasu i w Toruniu ból głowy zniknął. Z cyklu zrezygnował najpierw Tomasz Gollob, a kilka dni temu śladem klubowego kolegi podążył Emil Sajfutdinow. Unibax odetchnął. Mnie jak i pewnie tysiącom kibiców żal. O ile Gollob w żużlowym świecie swoje już zrobił, o tyle Rosjanin to ciągle żużlowiec na dorobku. Emil do cyklu - i to od pierwszego występu - wnosił wiele. Nie jest już wprawdzie nieopierzonym "jeźdźcem bez głowy", ale przecież w połowie poprzedniego sezonu był głównym kandydatem do złota. Dla cyklu Grand Prix i światowego żużla jego absencja to ogromna wizerunkowa strata.

Dezercja Rosjanina z polskim paszportem to efekt żużlowych zaniedbań ostatnich lat. Tak na pierwszy rzut oka winny jest klub z Częstochowy z długiem wobec zawodnika sięgającym miliona złotych. Wystarczy to zdanie i sprawę można zamknąć. To zbytnie uproszczenie. Rezygnując z walki o mistrzostwo świata Sajfutdinow tylko potwierdził, że bez polskich pieniędzy - myślę tutaj o tych zarabianych przez żużlowców w Speedway Ekstralidze - nie ma szans by startować z powodzeniem w Grand Prix. To pierwszy wniosek.

Drugi jest taki - też znany od lat - że nagrody w dwunastu turniejach w żaden sposób nie rekompensują sprzętowych inwestycji. Organizator wysysa pieniądze nie tylko z naszych miast, ale także z żużlowców. Oni dają show, tworzą niezapomniane widowiska, a jedyną - ale jakże ważną - wartością jest zapisanie się złotymi zgłoskami na kartach światowego speedway'a. Ten sukces, tytuł mistrzowski pisany jest tylko wybrańcom. Utalentowanym i pracowitym szczęśliwcom. Pozostali - na przestrzeni istnienia cyklu Grand Prix jest ich ponad setka - są tylko ciekawym i efektownym elementem widowiska.

Wniosek trzeci jest jasny - BSI powinno żużlowcom lepiej płacić. Przykład Sajfutdinowa pokazuje, że nie zamierza. To jednak działalność na krótką metę. Wniosek czwarty, ale wcale nie ostatni dotyczy zawodników, bo i oni nie są bez winy w pogoni za większą liczbą zer na koncie. Czasem warto dostać mniej, ale z wiarygodnego i sprawdzonego źródła. Takie w polskim żużlu są i powinno ich być coraz więcej.

Wiarygodności nie powinien stracić Falubaz. Robert Dowhan był przez lata gwarantem solidności i stabilności klubu. Tak było niezależnie czy szefował spółce czy też stowarzyszeniu. Za miesiąc z okładem definitywnie pożegna się z W69. Inne plany, inne wyzwania. Żużel to jednak dyscyplina wyjątkowa, religia niemalże. Jestem przekonany, że im bardziej Dowhan prezesem Falubazu być nie chce, tym bardziej nim będzie. Taka żużlowa klątwa.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska