Nie wiedzą ile już razy protestowali, domagając się należnych im wypłat. Mają prawomocne wyroki sądu, a od 2007 r. czekają na pieniądze. Niektórzy nawet po 20-30 tys. zł. Pracowali w kostrzyńskim szpitalu, zanim ten stał się prywatną spółką. Zostali zwolnieni, ale pieniędzy za swoją pracę nie dostali. To już siódmy rok, jak się o nie upominają. Wczoraj znowu przyszli na sesję Rady Powiatu Gorzowskiego. I znowu była pyskówka, określenia "złodzieje" i "oszuści" padały nagminne, a obrady trzeba było przerwać. Kilkanaście osób, niemal same kobiety, pielęgniarki, położne, które przepracowały często kilkadziesiąt lat w szpitalu po raz kolejny tłumaczyły, że już nie mogą i nie chcą dłużej czekać na swoje pieniądze. Część z nich po tym, jak została zwolniona, nie potrafiła się odnaleźć na rynku pracy i pozostała bezrobotnymi.
Czytaj więcej o Kostrzynie nad Odrą: **Kostrzyn nad Odrą - informacje, wydarzenia, artukuły**
Była pyskówka, określenia "złodzieje" i "oszuści" padały nagminne, a obrady trzeba było przerwać
Na zaległe pensje czeka ponad 360 osób. SP ZOZ w likwidacji jest im winny 7 mln zł, a w sumie dług zlikwidowanej jednostki wynosi już grubo ponad 106 mln zł i rośnie każdego dnia o dodatkowe 21 tys. zł. Ludzie od siedmiu lat nie dostali ani grosza, chociaż pomysłów na wyjście z patowej sytuacji powiat miał wiele. Nie wypalił tzw. "plan B", nie udało się zapisać w budżecie najpierw miliona, a później choćby 146 tys. zł na spłatę chociaż części zobowiązań wobec pracowników. Nie udało się też dostać 100-milionowej pożyczki z budżetu państwa, bo odsetki wysokości 3 proc. były za duże. - Możemy sobie pozwolić jedynie na maksymalnie 0,8 proc. - tłumaczy starosta gorzowski Józef Kruczkowski. Dodaje, że wyjściem z sytuacji byłoby umorzenie długów wobec ZUS. Wtedy powiat musiałby spłacić "tylko" 70 mln zł, a taka kwota mogłaby już być obłożona 3-procentowymi odsetkami. Ale na razie ZUS żadnych długo umarzać nie chce. Zdaniem powiatu wyjściem z sytuacji byłaby też zmiana przepisów odpowiedniej ustawy, ale tym z kolei muszą się zainteresować posłowie. - Tymczasem na zaproszenie do dyskusji w tej sprawie odpowiedziało zaledwie dwóch na 15 lubuskich parlamentarzystów - tłumaczy Ryszard Iliaszewicz, przewodniczący rady powiatu.
Zobacz też: Aktualne oferty pracy w Lubuskiem
Więcej o wczorajszej awanturze na sesji rady powiatu przeczytasz w środę, 26 lutego w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z północy województwa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?