Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzisiaj także bez wahania wskoczyłbym na ratunek

(jm)
- Dużo ludzi zachowałoby się podobnie do mnie - uważa Nikodem Jędryczko. W styczniu 2013 wyciągnął ze stawu w Wawrowie dwóch chłopców, pod którymi załamał się lód.
- Dużo ludzi zachowałoby się podobnie do mnie - uważa Nikodem Jędryczko. W styczniu 2013 wyciągnął ze stawu w Wawrowie dwóch chłopców, pod którymi załamał się lód. Jarosław Miłkowski
- Bohaterem może zostać każdy. Każdy zwykły przechodzień może pomóc potrzebującemu ratunku - uważa Nikodem Jędryczko, Lubuszanin Roku 2013 w Gorzowie, który rok temu uratował dwóch tonących chłopców.

- Siedzimy na gorzowskim bulwarze. Przed nami płynie w większości skuta jeszcze lodem Warta. Gdyby ktoś się w niej teraz topił, to rzuciłby się pan na ratunek?
- Musiałbym. Nie byłoby innego wyjścia. Jeśli na moich oczach ktoś miałby stracić życie, to wbiegłbym w wodę bez wahania.

- Rok temu zastanawiał się pan, czy ratować tych dwóch chłopców?
- Wtedy nie kalkulowałem. Tym bardziej, że nie można tego robić w przypadku dzieci. To istoty, które są od nas słabsze, które nie mają takiego życiowego doświadczenia jak my i mogą myśleć inaczej od nas. Trzeba je ratować, bo przecież całe życie jest przed nimi.

- Dlaczego nie powinno się kalkulować?
- Jeśli chodzi o ludzkie życie i człowiek widzi, że innemu dzieje się krzywda i zagrożone jest ludzkie życie, to trzeba zrobić wszystko, żeby uratować ludzkie istnienie.

- Trzeba w ogóle pomagać drugiemu człowiekowi?
- Nie można przejść obojętnie obok kogoś, kto potrzebuje pomocy. Przecież gdyby te dzieci utonęły, to ja musiałbym z tym później żyć przez całe życie. Żyć z tym, że widziałem, iż toną, a nic, aby im pomóc nie zrobiłem. Nie wiem, jakimi kryteriami kierują się inni. Mnie ojciec nauczył, że trzeba pomagać słabszym oraz tym, którzy są w potrzebie. Taką postawę wyniosłem z domu.

- Gdy uratował pan dwóch chłopców, uważał pan, że nic wielkiego nie zrobił. Wyniki naszego plebiscytu pokazują, że pana postawa zasługuje na najwyższe uznanie. Został pan już Lubuszaninem Roku w Gorzowie. Teraz ma też ogromne szanse na zwycięstwo w całym województwie. Czy to dowód na to, że niewielu jest wśród nas bohaterów?
- Bohaterów jest może więcej, tylko nie mówi się o nich w mediach. Media częściej informują, że ktoś utonął niż nagłaśniają, że ktoś kogoś uratował.
- Oprócz pana do finałowej części plebiscytu awansował też policjant Tomasz Kozłowski. On też uratował życie. Tyle, że ofierze wypadku. Po udzieleniu pomocy odjechał bez słowa. Dla niego, tak jak dla pana, pomoc była czymś naturalnym...
- Ludziom, widać, podoba się takie zachowanie. Bohaterem może jednak zostać każdy. Każdy zwykły przechodzień może pomóc potrzebującemu ratunku.

- Jak ten czyn sprzed roku wpłynął na pana życie? Jak ludzie pana zaczęli odbierać?
- Dużo osób dzwoniło do rodziców. Dopytywali, czy to ja jestem tym, który uratował chłopaków. Sam też doświadczyłem popularności. Niektórzy ludzie zaczęli mnie rozpoznawać...

- I pewnie mówili coś więcej niż tylko: gratuluję?
- Gratulowali postawy. Niektórzy mówili, że sami na taki czyn by się nie odważyli, że nie daliby rady, że nie wiedzieliby, jak się zachować. Wstydziłem się, że robią ze mnie bohatera. To ludzie uświadomili mi, że jestem bohaterem.

- Czyli mam rozumieć, że po naszej rozmowie nie zmieni pan w najbliższej budce telefonicznej swojego ubrania na strój Supermana?
- Nie przesadzajmy z tym Supermanem. Myślę, że dużo ludzi zachowałoby się podobnie do mnie.

- Można się w ogóle nauczyć odwagi?
- Nie mam pojęcia. To sytuacje życiowe uczą człowieka, by się wyzbył lęku.

- A jak się zostaje bohaterem?
- W moim przypadku stało się to... przypadkiem. Należy robić to, co do człowieka należy.

- Nie tylko na Warcie jest jeszcze lód. O czym musimy pamiętać, by nad wodą zadbać o swoje bezpieczeństwo?
- Nie można wchodzić na lód, bo może się to różnie skończyć. Tym bardziej teraz, gdy lód szybko się łamie. Lepiej myśleć o bezpieczeństwie wcześniej niż czekać na ratunek. Przecież nie zawsze będę w pobliżu... (śmiech - dop. red.).

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska