Przeczytaj też:Nie daj się zabić na drodze! (zdjęcia, wideo)
- Po uderzeniu metalową skrzynką w głowę córka zalała się krwią. Gdy szła chodnikiem, momentami "film jej się urywał" - relacjonuje zdenerwowana Justyna Jonczyk, mama Wiktorii. - Ale z pomocą koleżanki Jessiki, z którą wybrała się na spacer, jakoś szła. Wołały o pomoc. Nikt się nimi nie zajął! Nikt! Zwłaszcza wojsko zignorowało ofiarę swojego niedopatrzenia. Dopiero jak dziewczyny doszły do sklepu, tam panie się nimi zajęły. Wezwały pogotowie, a Jessica zadzwoniła po mnie.
- Nie wiedzieliśmy, kim jest poszkodowana dziewczynka, jakie odniosła obrażenia. Wszystko wskazywało na to, że były niewielkie, ponieważ bezpośrednio po uderzeniu zerwanej linii pobiegła sama do domu, potwierdziło to nagranie z monitoringu - przekonuje mjr Urbański. - Dopiero w czasie dochodzenia policji dowiedzieliśmy się, że wymaga leczenia szpitalnego. Mjr Urbański uważa, że wojsko nie ponosi winy za to, co się wydarzyło.
Więcej o całej sprawie przeczytasz w piątek w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?