Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowski Justin Bieber: - Nie jestem królem gimbazy

Wojciech Wyszogrodzki, 95 722 53 62, [email protected]
Dawid Kwiatkowski 1 stycznia skończy 18 lat. Chodzi do IV LO w Gorzowie. Od sześciu lat prowadzi bloga. Kilka tygodni temu wyszła jego pierwsza płyta. Na koncerty przychodzą tłumy fanek, którym nadano już nazwę – Kwiatonators.
Dawid Kwiatkowski 1 stycznia skończy 18 lat. Chodzi do IV LO w Gorzowie. Od sześciu lat prowadzi bloga. Kilka tygodni temu wyszła jego pierwsza płyta. Na koncerty przychodzą tłumy fanek, którym nadano już nazwę – Kwiatonators. Wojciech Wyszogrodzki
- Pomyślałem, że skoro bratu udało się wybić, to czemu ja nie mogę - mówi Dawid Kwiatkowski, 17-letni piosenkarz i bloger. Właśnie ma swoje 5 minut.

- No to tak wygląda gorzowski Justin Bieber. Lubisz to określenie?
- Lubię - przecież on ma talent, fajnych fanów, do wszystkiego doszedł sam. Udało mu się, więc za takie porównanie mogę jedynie dziękować.

- Kiedy u ciebie pojawił się pomysł, by zostać piosenkarzem? Gdy z bratem śpiewaliście do szamponu?
- Może z uczucia pewnej zazdrości, ale nie było to negatywne. Pomyślałem, że skoro bratu udało się wybić, to czemu ja nie mogę. Tylko że on zaczął o wiele wcześniej. Uwierzyłem w siebie rok temu, gdy wygrałem "Askana łowi talenty". Ten sukces dał mi motywację, a za zdobyte pieniądze kupiłem gitarę, zacząłem nagrywać na YouTubie.

Zobacz też Dawid Kwiatkowski ma dopiero 17 lat. Zobacz nowy teledysk młodej gwiazdy z Gorzowa! (wideo)

- Wyjaśnijmy od razu, że twoim bratem jest 30-letni od miesiąca Michał, który robi karierę muzyczną we Francji i o którym przez wiele lat było głośno w Polsce: koncertował w regionie, kraju i za granicą, występował w telewizji. 10 lat temu razem z czytelnikami naszej gazety śledziliśmy jego zmagania we francuskiej Star Academy. Twoja kariera zaczęła się tak od razu, nie musiałeś pokazywać się na festiwalach…
- Po prostu dawniej mało kto umiał odpowiednio korzystać z internetu.

- Michał tobie tego zazdrości?
- Zazdrości jedynie tego, że robię coś w Polsce. Z Michałem konsultuję każdą ważną decyzję, pomagał mi też podczas podpisywania umowy z menadżerem.

- Pamiętasz swoje pierwsze występy we francuskiej telewizji? Kiedy z babcią wchodziliście w trakcie programu na żywo do grającego Michała…
- To było tylko wejście.

- Ale za to jakie: płakaliście całą trójką!
- No ale prawdziwy występ był po programie, gdzie tańczyłem i śpiewałem!

- Zacząłeś od bloga sześć lat temu, gdzie piszesz o wszystkim: o koncertach, spotkaniach z kolegami, imprezach, fanach. Bez specjalisty od promocji udało się tobie zgromadzić na Facebooku 200 tys. fanów. Jesteś chyba na wszystkich możliwych portalach społecznościowych i widzę, że ciągle kontrolujesz sytuację przez dwa telefony. Dopuszczasz swych fanów do swojej prywatności - aby nie za bardzo?
- Owszem, moja prywatność jest strasznie obnażana, ale sam świadomie przesuwam tę granicę. Wiem, czego nie mogę napisać i tego nie robię.

- 19 listopada wyszedł twój pierwszy krążek i przez 1,5 tygodnia sprzedawał się najlepiej w Polsce. Ponoć to sytuacja bez precedensu, by płyta początkującego artysty uzyskała status złotej jeszcze przed premierą. Ma tytuł "9893" - ani to twój rok urodzenia, ani numer korporacji taksówkarskiej…
- To mój kod do iPhone'a.

- No to teraz uważaj na telefon…
- Trzymam go ciągle przy sobie. Tytuł powstał przypadkiem. Gdy siedziałem u menadżera i przeglądałem facebooka, ktoś napisał: "hej, przed chwilą jechałem z tobą metrem, twój numer do iPhone'a to 9893". W tym samym czasie zapytali mnie, jaki chcę tytuł płyty. I tak zostało: 9893. Oczywiście, kiedy zakładałem ten kod w telefonie, myślałem o czymś ważnym dla mnie. Ale to tajemnica.

- Skąd się biorą pomysły na piosenki? Sam piszesz teksty?
- To efekt różnych sytuacji życiowych. Muzykę tworzy mój producent Paweł Gawlik, pisali też Doniu i Ewelina Lisowska, a moich jest siedem piosenek. Płyta powstała w dwa miesiące, gdzie zazwyczaj trwa to rok. Chcieliśmy zdążyć przed świętami. No i powiedziałem, że w styczniu muszę częściej bywać w szkole. Choć nie jest źle, bo tylko piątki opuszczam, gdy mam koncerty.

- Dzisiaj obudziłem ciebie o 13.15, a jest środa, koledzy pilnie siedzą w ławkach…
- (śmiech) Bo dzisiaj musiałem jeszcze inne rzeczy załatwić. Do Gorzowa przyjeżdżam też, żeby odpocząć, ale i tu wkrótce wystąpię. Daty jeszcze nie podaję, to niespodzianka.

- Chodzisz do IV LO, które skończył też Michał. Nauczyciele mówią: kolejny Kwiatkowski, znowu będą problemy?
- (śmiech) Nie, z Michałem nie było przecież problemów, bo on na dobre karierę zaczął po liceum. Nauczyciele i koledzy mnie wspierają. Podobnie jest z wytwórnią i menadżerem: mamy świetne relacje, a słyszałem, że nie zawsze tak się układa. Oczywiście, największe wsparcie mam w rodzinie.

- Twoje fanki - czyli "Kwiatonators", "Kwiatonatorki" - w gorzowskiej "szesnastce" poświęciły tobie spory kawałek klasy: zauważyłem tam zdjęcia, wycinki z gazet, serduszka… Gdzie jeszcze masz takie powodzenie?
- Mówi się, że jestem królem gimbazy, ale to nieprawda. Sądzę, że słuchają mnie osoby do lat 18. Plus panie, powiedzmy mamy w wieku 40-60 lat, które podchodzą do mnie, płaczą i opowiadają, jak uratowałem im życie piosenką "Wytrzymać chcę". Jakoś moje teksty i do nich trafiają, może mają problemy w związkach, bo o tym jest ten kawałek. W każdym razie miło mi, jeśli się podoba.

- Jedna z moich studentek w Poznaniu, która kiedyś poświęciła tobie audycję w radiu, zdradziła mi, że do dziś czuje twój pocałunek na policzku…
- Jak z Poznania, to musiała być na podpisywaniu płyt. Przepraszam, ale nie pamiętam.

- Tyle ich całowałeś, że masz prawo…
- (śmiech) Ale ja w ogóle nie całuję fanek!

- Wyczytałem, że fanki mdleją, płaczą na twoich występach…
- Raczej nie mdleją, bo mnie widzą. Na koncertach jest duszno - niekiedy tysiąc osób w ciasnym pomieszczeniu - więc zdarzają się i takie sytuacje. Fanki są czasami mniej lub bardziej szalone, podejdą, zapytają, czy mogą zrobić zdjęcie. Kiedyś po koncercie zaprosiliśmy dziewczynę do pokoju vipowskiego, poszedłem do toalety i gdy wróciłem, ujrzałem ją trzymającą buty, które chwilę wcześniej miałem na scenie. Całowała je, ładnie mówiąc. Często też przychodzą też pod dom. Wczoraj musiałem ubrać szlafrok i podpisywać płyty. I jeszcze zdjęcie chciały. Są takie, co krzyczą: nie wierzę, że to ty!

- Spodziewałeś się, że tak wygląda kariera muzyczna?
- Nie, jestem zaskoczony tym wszystkim, co się dzieje. Staram się jakoś odreagowywać, np. śpiąc do 13 (śmiech). Dostaję masę słodyczy i prezentów - mam ich tyle, że w życiu takiej ilości nie widziałem. Mam nadzieję, że fanki nie liczą, że będę spał z tymi maskotkami. W końcu mam już 18 lat!

- Jeszcze nie masz, dopiero 1 stycznia. Jak świętujesz osiemnastkę?
- Trwają ustalenia, ale będzie to 3 stycznia w Kłodawie.

- No to pozamiatane - autobusy już jadą do Kłodawy.
- (śmiech) To niech to będzie tajemnica.

- A propos fanek: 14-letnia Klaudia Białowska z Międzyrzecza wymarzyła sobie pod choinką twoją płytę i po prostu napisała list do Mikołaja - było o tym w środę w naszej gazecie...
- Klaudia, Mikołaj już szykuje płytę dla ciebie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska