Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Józef przeżył 113 lat

Jarosław Miłkowski 95 722 57 72 [email protected]
Józef Kowalski żył 113 lat. Zmarł w sobotę w Tursku, w środę został pochowany na cmentarzu w Krzeszycach.
Józef Kowalski żył 113 lat. Zmarł w sobotę w Tursku, w środę został pochowany na cmentarzu w Krzeszycach. archiwum
Modlitwa, życzliwość wobec drugiego człowieka i... kieliszeczek dobrego alkoholu - taką receptę na długowieczność miał Józef Kowalski. Urodził się w XIX wieku, zmarł w XXI. Przeżył aż 113 lat.

Przeczytaj też:Pogrzeb jednego z najstarszych ludzi na świecie. Tak wojsko uczciło śmierć 113-latka (zdjęcia)

To był prawdziwy ułan, który nigdy się nie poddawał. Nawet, gdy był chory. Nigdy też nie chełpił się swoim wiekiem - Dariusz Obiegło, dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Tursku, tak wspomina pana Józefa, jednego z najstarszych ludzi na świecie. 113-letni mieszkaniec tej placówki zmarł w sobotę, 7 grudnia, niecałe dwa miesiące przed 114. urodzinami.

Pan Józef urodził się w Wicyniu. To wieś, która leży na terenie dzisiejszej Ukrainy. - Żyło nas tam około dwa tysiące osób. Było ze 400 gospodarstw. We wsi mieszkali sami Polacy - opowiada Stanisław Czak, który urodził się w Wicyniu 40 lat po Kowalskim. W 1945 roku trzeba było jednak wynosić się stamtąd. - Mieliśmy do wyboru: albo wyjeżdżać, albo dać się wywieźć na Sybir - wspomina Czak, dziś mieszkaniec Sulęcina.

Mieszkając w Wicyniu, pan Józef uczestniczył nie tylko w II wojnie światowej, ale także w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Brał udział w bitwie pod Komarowem niedaleko Zamościa. Służył w 22. Pułku Ułanów Podkarpackich. 31 sierpnia 1920 polska kawaleria rozbiła tam trzon sił Armii Konnej Budionnego.

Po wojnie pana Józefa skierowano do Grudziądza. Tam ukończył szkołę oficerską. Po zaliczeniu kursu wrócił do Wicynia prowadzić gospodarstwo rolne. Do rodzinnej miejscowości wrócił też w trakcie II wojny światowej, gdy udało mu się uciec z łagrów. Po zakończeniu pożogi trzeba było jednak opuścić Podole i pan Józef przeniósł się na Śląsk, w pobliże Góry Świętej Anny. W roku 1946 przyjechał na nasze tereny - do wsi Przemysław w gminie Krzeszyce w powiecie sulęcińskim. I został tu już na stałe.

Przeżył żonę, przeżył też swoje dzieci - syna i córkę. Ponieważ oni wnuków mu nie dali, za swoje uznawał potomstwo żony, którą poślubił jako wdowę jeszcze w Wicyniu. Doczekał się narodzin praprawnuczki. W 1993 roku poważnie zachorował, oddał Skarbowi Państwa dziewięć hektarów ziemi, którą uprawiał, i rok później zamieszkał w DPS-ie w Tursku.

Wiek pana Józefa budził wątpliwości. Nie był oficjalnie uznawany przez Gerentology Research Group, która uwierzytelnia wiek najstarszych osób na świecie. Pan Józef na pewno był najstarszym żyjącym Lubuszaninem, Polakiem i Europejczykiem. Prawdopodobnie przez ostatnie sześć miesięcy był też najstarszym żyjącym mężczyzną na świecie.

- Musiał mieć tyle lat, bo opowiadał nam o wojnie bolszewickiej - przekonuje Paweł Skoblicki. Pan Józef był mężem jego ciotki. Wszyscy mieszkali w bliźniaczym domu w Przemysławiu.

- To, że pan Józef urodził się 2 lutego 1900, potwierdzili pracownicy Kancelarii Prezydenta, gdy w 2010 roku Lech Kaczyński uhonorował go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski - tłumaczy dyrektor DPS-u w Tursku. Pan Józef żył więc w trzech stuleciach - urodził się w wieku XIX, przeżył cały XX, a zmarł w XXI. Gdy 70 lat temu trwała II wojna światowa, był już w średnim wieku, a wiek emerytalny osiągnął, gdy w latach 60. wymyślono internet.

Jaka była jego recepta na długowieczność? Pana Józefa pytano o to niemal nieustannie. A on zawsze odpowiadał to samo: - Codzienna modlitwa i kieliszeczek dobrego alkoholu. Najlepiej "dubeltowy".
- Lubił czasem wychylić kieliszek i zapalić dobrego mentolowego. Palenie rzucił dwa lata temu - zdradził nam w środę, w dniu pogrzebu pana Józefa, dyrektor Obiegło. Staruszek zawsze powtarzał, że choć przeżył straszne rzeczy, nie wolno martwić się błahostkami.

- Trzeba żyć na co dzień z ludźmi, kochać Boga i Matkę Bożą. Zawsze podkreślał, że miłość do Boga trzyma go przy życiu - podkreślał szef DPS-u. - Ważne, by być życzliwym i uczciwym. Wtedy człowiek może spać spokojnie. Już teraz dziękuję Bogu za wszystko, co przeżyłem - mówił Kowalski w swoje 110. urodziny.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska