Liceum w Czerwieńsku od ponad dekady jest szkołą mundurową, ma klasę wojskową, policyjną i strażacką. Może dlatego obchody święta niepodległości mają tutaj specyficzny, niepowtarzalny charakter.
Piątek, południe. Umundurowane klasy stoją na placu apelowym. Dyrektor Mirosław Zalisko przyjmuje meldunek. Zza podwórza szkolnego dochodzi komenda: - Pluton baczność! Pluton za mną marsz! I krokiem (no, powiedzmy defiladowym) wchodzi na plac najstarsza klasa. Za nią, niespodziewanie dla niektórych, na kasztance wjeżdża sam... Piłsudski, czyli Tomasz Struzik z klasy III wojskowej. W szarym mundurze, w maciejówce na głowie. Kłusuje przed frontem szyku, salutuje "swoim" żołnierzom. Na starej ludowej trylince słychać brzęk podków. Wódz wygłasza do mowę.
Inscenizacja nie trwa długo, tyle żeby wytrzymać, bo jeszcze będzie promocja uczniów na kolejne stopnie: kadeta, starszego kadeta, czy kadeta seniora. Ale robi wrażenie. Nie dziw, że nie przymuszani przyszli na uroczystość rodzice.
- To bardzo dobry pomysł, podoba mi się - mówi Katarzyna Namurawna, mama Krzysztofa, która obserwowała widowisko z boku.
- Chętnie uczestniczymy w takim święcie, gdyż nie ma tu nudy, jest za to coś ciekawego - zauważa Kacper Chilimończyk z II klasy wojskowej. A jego koleżanka, Ewelina Wysocka z II klasy policyjnej podkreśla, że żadna inna szkoła w regionie nie świętuje w tak niekonwencjonalny sposób.
Ciekawie też przygotowano obchody w Kargowej. Tutaj w niedzielę na Rynku pojawił się słynny "Poznańczyk". Jedyny dziś na świecie czynny wojskowy pojazd pancerny. - 55 pułk ułanów poznańskich zdobył go w czasie wojny polsko-bolszewickiej i nadał mu własną nazwę - tłumaczy Waldemar Ligma, który ściągnął pojazd do miasta. Wraz z nim przybyła w mundurach z epoki 11-osobowa tzw. grupa rekonstrukcyjna.
W Zielonej Górze poniedziałkowe obchody obyły się w sposób tradycyjny. Msza w kościele Zbawiciela, po niej zbiórka pod pomnikiem Bohaterów. Poczty sztandarowe, kompania wojska. Widowisko w wykonaniu licealistów pt. "O Polsko, święte twe imię".
- Połączyliśmy spacer z udziałem w uroczystości - mówią Małgorzata i Adam Olbińscy. Wzięli ze sobą 5-letniego bratanka Filipa, którego wydarzenie nie interesuje, bo go nie rozumie, ale czeka na atrakcję, salwę honorową. - Taka uroczystość powinna się odbywać, choć może warto pomyśleć o jej uatrakcyjnieniu - uważają Olbińscy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?