Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochał ją tak, że udusił

Piotr Jędzura [email protected]
Za zabicie Angeli ,,Szoniu” został skazany na 25 lat więzienia.
Za zabicie Angeli ,,Szoniu” został skazany na 25 lat więzienia. Dariusz Brożek/archiwum GL
Był październik 2005 r. Sołtys Lipna wszedł do domu Angeli. Kobieta leżała na kanapie, twarz była już bez krwi. ,,Szoniu" stał nad nią i płakał. - Zabiłem, bo ją kochałem - stwierdził.

Przeczytaj też: Zamordował 8-letnią Weronikę. Powiesił się w celi

Lipno to spokojna, cicha wieś. Październikowego popołudnia do sołtysa przyszedł kolega. Przyniósł straszną nowinę. Sołtys słuchał z niedowierzaniem. Sąsiad opowiadał, że "Szoniu" udusił Angelę. - "Szoniu"? Ten spokojny facet? - sołtys mimo wszystko nie uwierzył. Znajomy jednak naciskał, aby zadzwonić po policję. Sołtys tak zrobił i natychmiast poszedł do domu Angeli.

Mieszkała nieopodal przydrożnego wielkiego krzyża. Po wejściu do izby oczom sołtysa ukazał się makabryczny widok. Kobieta leżała na kanapie, twarz miała obmytą z krwi. Morderca stał obok i płakał nad ciałem swojej ukochanej. - Zabiłem, bo ją kochałem - mówił przez łzy. Czekał na policję. Był wystraszony. Drżał. W pewnym momencie wyszedł z domu. Po prostu uciekł.

Ludzie widzieli "Szonia" na drodze prowadzącej do lasu. Może tam chciał się ukryć? Inni twierdzili, że chodził po wsi i płakał. Nie bali się go. Morderca Angeli pytał ich, co ma zrobić. Zapewniał, że zabił z… miłości. W końcu na dobre zniknął w lesie.

Zaalarmowana o morderstwie zielonogórska policja zaczęła poszukiwania mężczyzny. Okazało się jednak, że on sam chce oddać się w ręce stróżów prawa. Zadzwonił na komendę. Już wtedy mówił, że zamordował kobietę z zazdrości. Policjantom powiedział, że stoi na przystanku w okolicach Koźli i faktycznie czekał tam na radiowóz. Kiedy samochód już się zbliżał, znowu uciekł w las. Wystraszył się. Po kilku godzinach przyszła kolejna refleksja. Kolejny raz zadzwonił do dyżurnego. Wtedy już stał i czekała na radiowóz. Został zatrzymany.

Dlaczego "Szoniu" zabił? We wsi opowiadał o tym, jak przed morderstwem groził kobiecie uduszeniem. - "Nie wierzyła, to k.... zadusiłem". Tak mi mówił - wspominał wtedy sołtys.

W Lipinach nieznajomy wtedy mężczyzna pojawił się kilka lat wcześniej. Angelika była już po rozstaniu z mężem. Poznała "Szonia". Spodobali się sobie. Zaiskrzyło. Razem imprezowali. "Szoniu" uchodził za spokojnego. Nie było z nim problemów. We wsi mówili, że to spokojny facet. Uczynny był. Ludzie wspominali sytuację, kiedy Angelika wybiła okno. On spokojne wstawił nowe i firankę powiesił. Źle o nim nikt nie mówił. Ale miał jeszcze jedną przyjaciółkę, wódkę. Był jej wierny i ostro pił. Jak nie było pieniędzy, kupował denaturat. I pił. Po pijanemu nie awanturował się. Spokojny był.

Za to we wsi źle mówili o Angeli. - Ona złą kobietą była, facetów lubiła i wiecznie siedział u niej brat jej męża. "Szoniu" był o to zazdrosny - wyjaśniała sąsiadka z bloku. Inni wypominali jej porzucenie pięciu synów. Ostatnie dziecko zostawiła w szpitalu po porodzie. Miała szatana w sobie. Była w więzieniu po tym, jak z "Szoniem" napadła i okradła mieszkańca jednej z wiosek. "Szoniu" też pół życia spędził w więzieniu. I spędzi tam resztę.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska