Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki dramat matki noworodka

Aleksandra Szymańska 95 722 57 72 [email protected]
lifan / sxc.hu
Najpierw matka dostała tragiczną wiadomość: nie udało się uratować dziecka. Potem: jednak żyje, przepraszamy!

Ten artykuł przeczytacie po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo w czwartek (26 września) w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.

O sprawie dowiedzieliśmy się we wtorek wieczorem i natychmiast się tym zajęliśmy. Wiemy, że dramat jednej młodej matki rozegrał się na oczach drugiej. Obie rodziły w gorzowskim szpitalu, potem leżały w jednej sali. Zresztą urządzonej ekstra, bo gorzowski oddział położniczo - ginekologiczny ma naprawdę świetne warunki, sprzęt i kadrę. Zazwyczaj wszystko to jest chwalone. Tym razem zawiodło...

Pacjentce, która już opuściła szpital, trudno będzie zapomnieć, czego była świadkiem. - Na samą myśl przechodzą mnie ciarki - mówi. Najpierw widziała potworne nerwy, dramatyczne oczekiwanie młodej kobiety, której maleńkie dziecko, walczy o życie, bo urodziło się dużo za wcześnie. Dziś wiemy, że ta walka była naprawdę heroiczna, że specjaliści robili, co mogli, że reanimowali dziecko nawet dłużej, niż wymagają tego medyczne procedury. Jednak reanimacja się nie powiodła, o czym w końcu lekarka poinformowała matkę. Nie sposób opisać rozpaczy kobiety. - Dlaczego nie zmarłam ja?! - krzyczała dramatycznie. Przeniesiono ją do innej części oddziału. Żeby nie cierpiała na widok niemowląt. Po czym okazało się, że jej dziecko jednak przeżyło! Z naszych informacji wynika, że dowiedziała się o tym krótko po otrzymaniu tragicznej wiadomości. Została też przeproszona. Tego, co przeżyła, nikt jednak nie jest w stanie sobie wyobrazić. W szpitalu nikt nie chce rozmawiać o żadnych szczegółach, a i my, znając niektóre, zatrzymujemy je dla siebie, żeby nie identyfikować pacjentki. Chcemy jednak wiedzieć, jak w ogóle mogło dojść do tak dramatycznej pomyłki.

Zapytany o to dyrektor szpitala Piotr Dębicki początkowo nie chciał komentować sprawy. Tłumaczył, że o tym, co zaszło, dowiaduje się od dziennikarki, a dziennikarka zna historię "tylko" z relacji innej kobiety. - To prawda, ale nie zmienia to faktu, że doszło do porażającej pomyłki - obstawaliśmy przy swoim. Ostatecznie szpital zaczął wyjaśniać sprawę. I Piotr Dębicki przyznał, że lekarka zbyt się pośpieszyła, co nie powinno się wydarzyć. - Sprawa zostanie wyjaśniona. Wszczęliśmy już postępowanie - poinformował szef szpitala. Zgodnie z przepisami lekarka może dostać pouczenie, naganę. Może też stracić pracę. Dębicki tłumaczy jednak, że dramatyczne okoliczności są tutaj usprawiedliwieniem. - Wiem, że nie było w tym złej woli. Sytuacja jest skomplikowana... Na pewno zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzyła - mówi Dębicki.

Zwykle w szpitalach o śmierci pacjenta informuje rodzinę lekarz prowadzący po stwierdzeniu zgonu. Już sama ta procedura wymaga czasu, więc nie powinno być mowy ani o nadmiernym pośpiechu, ani o pomyłkach (jednak się zdarzają i głośno o nich w całym kraju). - Jest też dobra praktyka, żeby z rodziną rozmawiał ordynator. Najgorsza rzecz, jaka może się zdarzyć, to wiadomość od przypadkowej osoby, rzucona gdzieś w pośpiechu, bo tutaj chyba niestety tak było - ocenia doktor Piotr Gajewski, który przez lata kierował oddziałem chirurgii dziecięcej gorzowskiego szpitala i niejednej tragedii był świadkiem. Inni lekarze, choć już bez nazwisk w gazecie, też usprawiedliwiają gorzowską pomyłkę pośpiechem, nerwami. - W każdym szpitalu zawsze bardzo przeżywamy to, co dzieje się z dziećmi - mówi Weronika Rozenberger, naczelna pielęgniarka lecznicy w Zielonej Górze.

Kup aktualne wydanie "Gazety Lubuskiej" w wersji elektronicznej. Wyślij SMS o treści EGL na numer 72466 (koszt SMS-a to 2,46 zł). Otrzymany kod aktywuj na stronie **

www.e-lubuska.pl

**

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska