Zawodnicy Stelmetu Falubazu podkreślali, że nic nie wynagrodzi kibicom straconego widowiska. Kierujący Stowarzyszeniem ZKŻ Dowhan zwrócił uwagę na dokładnie to samo.
Zobacz też "Myszy" mają złote medale (wideo, zdjęcia)
- Wiele można kupić za pieniądze, ale nie moralność czy zasady. Kompletnie nie rozumiem postępowania właściciela klubu z Torunia. Rozmawialiśmy i obaj mieliśmy jeden cel: złote medale. Ja jednak rozumiem, że są sytuacje, w których nie da się zwyciężyć. Nie można forsować swych aspiracji na siłę, bo to już jakiś fanatyzm - powiedział Dowhan. - Rywale tłumaczą się teraz w dziecinny sposób, że chcieli przełożyć mecz. Regulamin nie przewiduje takiej ewentualności i nie mogliśmy tego zrobić. A czy ktoś przejmował się brakiem Patryka Dudka w ubiegłym roku? Zresztą, pokonalibyśmy Unibax nawet w najsilniejszym składzie.
Prezes dokonał też pobieżnego wyliczenia strat. Około 1.000.000 zł to utracone wpływy z biletów, 100.000 to koszty ochrony (mecz miał status podwyższonego ryzyka i pracowników było więcej niż na zwykłym pojedynku), było dwóch sponsorów meczu, którzy oferowali po 60.000 i jeden za 100.000. Reszta to koszty sprowadzenia żużlowców, zabezpieczenia medycznego, ubezpieczenia, kateringu. Dowhan zdradził, że na finał zaprosił przedstawicieli dwóch dużych firm, z jednym prowadził negocjacje i chciał mu pokazać piękno dyscypliny. Skutek widzieliśmy, a następstwa są trudne do przewidzenia.
Zobacz też Stelmet Falubaz mistrzem Polski. Wielka feta na deptaku (zdjęcia)
Prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski powiedział w niedzielny wieczór, że nie zostawi sprawy samej sobie. Prowadzony przez niego związek jest większościowym udziałowcem spółki Ekstraliga Żużlowa, a ta zawiaduje najwyższą polską ligą. Wczoraj doszło do spotkania zarządu spółki, który stanowią m.in. prezes Wojciech Stępniewski, były sternik Unibaksu oraz wiceprezes Ryszard Kowalski. Podjęte decyzje w sprawie "Aniołów" zostaną jutro przekazane radzie nadzorczej spółki, w tym Witkowskiemu. Ze zrozumiałych powodów dziennikarze nie mają do nich dostępu. Po prostu w pierwszej kolejności listę kar muszą poznać członkowie rady.
Co grozi torunianom? Mówi o tym regulamin dyscyplinarny sportu żużlowego. Wymienione w nim "środki dyscyplinarne" to: odszkodowanie pieniężne w związku z walkowerem, utrata nagród, zwrot poniesionych nakładów i utraconych korzyści, pozbawienie zawodnika lub zespołu sportowego tytułu mistrza kraju, medali albo tytułu zdobywcy nagrody PZM lub EŻ, przeniesienie zespołu sportowego do niższej klasy rozgrywek, przyznanie punktów ujemnych.
W cytowanym wyżej regulaminie są też konkrety. "Za odmowę startu drużyny w zawodach lub ich części: kara pieniężna 3.000 zł za każdego zawodnika odmawiającego startu oraz walkower na korzyść przeciwnika oraz zawieszenie licencji kierownika drużyny, której zawodnicy odmawiają startu na okres do trzech miesięcy". W kolejnym punkcie: "za mecz przegrany walkowerem: - kara pieniężna 50.000 zł". Jest jeszcze 200 tys. odszkodowania na rzecz klubu drużyny gospodarza.
Podliczmy: 1.500.000 dla Stelmetu Falubazu, 50.000 za walkower i 3.000 od każdego zawodnika za odmowę startu (21.000) i 200.000 odszkodowania. O swoje upomni się też pewnie telewizja, a prezes Witkowski zasugerował, że mogą być problemy z licencją na kolejny sezon. Sporo, a przy tym jaki wstyd.
Więcej na temat skandalu związanego z walkowerem Unibaksu Toruń, oraz kar, jakie mogą spotkać drużynę z Torunia, przeczytasz we wtorek, 24 września, w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?