Pierwsze szczątki zwierząt rolnik zauważył w sobotę rano podczas obchodu stada. Na łące porozrzucane były resztki nóg z kopytami i głowy z niewielką ilością sierści. Resztę pożarły. W zbiorniku wodnym, pływał kawał czerwonego mięsa, a w trawie porozrzucane były jelita i potężny żołądek ssaka. Po niektórych zostały tylko czerwone ślady krwi na trawie. Co krok pan Adam odkrywał kolejny makabryczny widok. Następnej nocy było podobnie. Stado wciąż malało.
-W trzy noce wataha je praktycznie zdziesiątkowała - opowiada Adam Wiśniowski, hodowca zwierząt.- Tego nie zrobił jeden drapieżnik. Musiało ich być kilka. Urządziły sobie rasowe polowanie z nagonką. Przypuszczam, że zapędziły najmłodsze osobniki w jedno miejsce. Część pilnowała, by nie uciekły, a część musiała kolejno je zagryzać.
Więcej w środowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?