Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna lekarki Marczewskiej ze szpitalem w Gorzowie

Aleksandra Szymańska 95 722 57 72 [email protected]
Nie da się ukryć, że w mediach Małgorzata Marczewska wypada kiepsko. Ale trudno ignorować to, co mówi o służbie zdrowia.
Nie da się ukryć, że w mediach Małgorzata Marczewska wypada kiepsko. Ale trudno ignorować to, co mówi o służbie zdrowia. Tomasz Rusek
Dla jednych Małgorzata Marczewska to tajna broń przeciwników przekształcenia szpitala. Dla innych jest prawdziwą bohaterką. Jeszcze inni mówią: nie pierwsza i nie ostatnia, którą pokonała stresująca praca.

- Może i jest po stronie dobra, ale ni cholery nie wiem, o co tu chodzi! - komentuje dr Piotr Klatta, gorzowski politolog, ale też baczny obserwator życia miasta. Sprawa Marczewskiej mu nie umknęła, bo nie mogła. W Gorzowie nie ma już nikogo, kto by nie słyszał o lekarce. Ba, przez Marczewską Gorzów jest na ustach całej Polski.

- Mówi o ważnych sprawach, chociaż fatalnie jej to wychodzi - to znów wniosek Klatty. Ale zgodzi się z nim wielu, którzy byli na słynnej już konferencji lekarki w gorzowskiej bibliotece. Równo dwa tygodnie temu Marczewska, rezydentka w gorzowskim szpitalu, zdecydowała się na medialną spowiedź.

Jakkolwiek zakończy się jej sprawa, to do historii przejdzie moment, kiedy pojawiła się w lekarskim kitlu, na szyję zarzuciła stetoskop i przypięła sobie czarną wstążeczkę na znak żałoby po szpitalu i całej służbie zdrowia. Puściła melancholijną muzykę, a projektor wyświetlił napis: dignitas. Godność.

Tydzień później Marczewska zrobiła drugą konferencję. Ten sam strój i reszta zestawu, ale było już dużo spokojniej - bez upominania dziennikarzy, że sama decyduje o przebiegu konferencji w sali, za którą płaci. Bez grożenia, że jednym pokaże dokumenty świadczące o nadużyciach w szpitalu, a innym nie. Jeszcze zobaczy…

Zresztą dziennikarzy już właściwie nie było. Nie przyszli też politycy, których poprzednio nie brakowało. Za to byli gorzowianie: starsze panie i młoda kobieta z dzieckiem. Każda po przejściach ze służbą zdrowia. Każda gotowa mówić, jak została potraktowana przez gorzowski szpital i wszystkie wpatrzone w lekarkę jak w obraz.

Bo jak nie słuchać kogoś, kto mówi, że w Gorzowie robi się oszczędności kosztem pacjentów. Lekarze nie mogą zlecać dodatkowych badań. Szpitalne oddziały mają się za wszelką cenę bilansować. Pielęgniarki i salowe pracują w tragicznych warunkach. "Starzy" lekarze sekują młodych.

- Może to są truizmy i mogą się państwo ze mnie śmiać, ale to jest świadectwo jednej lekarki Małgorzaty Marczewskiej plus znak zapytania. Ten plus i znak zapytania są po to, żeby inni mięli odwagę coś powiedzieć - apeluje Marczewska na konferencji. Kobiety w sali jej przytakują. Na Facebooku ponad 300 osób dyskutuje z lekarką o tym samym.

W międzyczasie na jaw wychodzi sprawa Magdaleny Makulskiej - Mielczarek, innej rezydentki, która odeszła ze szpitala. Wprawdzie odżegnuje się ona od afery Marczewskiej. Nie mówi o relacjach z innymi lekarzami, ale dowodzi, że była zmuszana do pracy ponad normę w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.

Posłanka PiS Elżbieta Rafalska ocenia: - Doktor Marczewska przerwała zmowę milczenia. Dyrektor szpitala Marek Twardowski i wywołany do tablicy Urząd Marszałkowski, jak mogą, odpierają zarzuty lekarki, wyłapują nieścisłości.

Wojna trwa i nikt nie wie, jak się skończy. Piotr Klatta mówi, że odpowiedzialni za szpital mogliby ją wygrać, gdyby skorzystali z okazji i zrobili porządek z patologiami, o których mówi lekarka Marczewska.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska