Przeczytaj też:Apel rodziny: Pomóżcie znaleźć Andrzeja!
- Nikt się nami nie przejmuje, nikt nie zapytał, czy mamy kombinezony, rękawice, buty... - mówi Alina Wilczak, szwagierka zaginionego, która wczoraj z resztą rodziny poszła haczkami przekopać wysypisko, w poszukiwaniu ciała Andrzeja Kaczyńskiego. Byli zaraz po godz. siódmej. Kopali kilka godzin. Śmieci twarde, ubite. Do tego smród i muchy wylatujące spod odgarnianych odpadów. Syzyfowa praca. Jak sami przyznawali to szukanie igły w stogu siana.
- Przecież tego śmietniska nie jesteśmy w stanie przekopać sami... - powiedzieli na zakończenie.
Jednak, jak dodają, nikt się nie kwapił do pomocy. Czy dlatego, że pogodzili się z jego śmiercią?
- Przysłaliśmy w maju ludzi do pomocy w przeszukiwaniu lasów i jezior, nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić, gmina nie dysponuje odpowiednim sprzętem do poszukiwań ani ubraniami, to powinno leżeć w gestii policji - mówi wójt gminy Gubin Zbigniew Barski.
Andrzej Kaczyński zaginął 9 maja. Jak co dzień, wyszedł rano na wysypisko, by szukać złomu i puszek. Tutaj widziano go po raz ostatni.
Więcej o całej sprawie przeczytasz we wtorek w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?