Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Słubicach pod lupą

(pik)
Prezes szpitala w Słubicach, nie ma nic do zarzucenia swoim pracownikom
Prezes szpitala w Słubicach, nie ma nic do zarzucenia swoim pracownikom Archiwum GL
- Nie mamy sobie nic do zarzucenia - przekonuje szefostwo szpitala. Ale czy w lecznicy na pewno wszystko działa tak, jak powinno?

- Nie chcemy nikogo pochopnie osądzać. Ale nie może być tak, że człowiek z objawami zawału jest odsyłany na koniec kolejki - tłumaczy Małgorzata Konarska, której mąż zmarł w domu po tym, jak wrócił ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. W kuchni stracił przytomność. Córka Adrianna rozpoczęła reanimację. Wezwano pogotowie. Dwóch ratowników reanimowało pana Dariusza przez około godzinę. Niestety, nie udało się już pomóc. Rodzina ma ogromny żal do szpitala, zgłosiła sprawę prokuraturze.
- Przeprowadziliśmy sekcję zwłok i czekamy na wyniki. Kiedy nadejdą, będą musieli je zinterpretować biegli. Wydadzą opinię, czy zmarłemu udałoby się uratować życie, gdyby pomoc nadeszła wcześniej. Prowadzimy śledztwo w sprawie nieudzielenia pomocy przez pracowników pogotowia - informuje Mariusz Nowak z prokuratury w Słubicach.

Nie przyjęli go na oddziale ratunkowym. Zmarł po wizycie

Zygmunt Baś, prezes szpitala w Słubicach, nie ma nic do zarzucenia swoim pracownikom. Nie zgadza się też z tytułem naszego wtorkowego artykułu "Zmarł po wizycie w szpitalu". - Mężczyzna zmarł po wizycie w przychodni, a nie w szpitalu - przekonuje Baś. - Zebrałem wszystkich, którzy pracowali tego dnia. Sprawdziliśmy nagrania z monitoringu, na których jest też dźwięk. Owszem, pacjent skarżył się pielęgniarce na ból w klatce piersiowej. Ale wyglądał dobrze, przyszedł do szpitala o własnych siłach, nic nie wskazywało, żeby był w poważnym stanie. Pielęgniarka powiedziała, że nie ma w tej chwili wolnych łóżek, wszystkie były zajęte przez osoby wymagające natychmiastowej pomocy. Dlatego poprosiła, żeby zaczekał. Na lekarza czekało wtedy 12 osób. Niestety, mężczyzna po chwili wyszedł. Na monitoringu widać dokładnie, że ten człowiek był u nas tylko 48 sekund. Powinien usiąść, zaczekać na lekarza. Nawet gdyby stracił przytomność w szpitalu, to szanse na uratowanie mu życia byłyby większe.
We wtorek, gdy ukazał się nasz artykuł, wojewoda i NFZ wysłali do szpitala swoje kontrole, żeby sprawdzić, czy SOR działa prawidłowo. Wyniki poznamy po weekendzie. Gdyby na jaw wyszły nieprawidłowości, NFZ może nałożyć karę lub nawet rozwiązać kontrakt z lecznicą. Tymczasem prezes Baś przeniósł część osób pracujących na SOR-ze na inne oddziały. Mówi, że po naszej publikacji pielęgniarki były tak roztrzęsione, że nie mogły zostać na SOR-ze.

Zwijał się z bólu, a lekarze zbagatelizowali sprawę!

A na naszym Forum rozgorzała dyskusja. - Trzeba wysłać tam chorego tajniaka i wtedy dopiero wojewoda dowie się prawdy - pisze Tomek. - Pacjent zmarł, bo nie chciał czekać w kolejce. W SOR był tyko około 45 sekund, wszystko jest nagrane. Gdyby poczekał, miałby duże szanse na przeżycie - zauważa Lol. - 45 sekund? To tylko świadczy o tym, ile czasu pielęgniarki poświęciły temu pacjentowi na SOR. A jeśli chodzi o czekanie w kolejce, to chyba śnię. Pacjent z zawałem serca miał czekać w kolejce? - dodaje Czytelnik.

O komentarz poprosiliśmy też Sylwię Malcher-Nowak, rzeczniczkę zielonogórskiego oddziału NFZ. - Pacjenci muszą pamiętać, że SOR to nie miejsce, do którego zgłaszamy się ze wszystkimi zachorowaniami. Takie oddziały służą do ratowania życia. A często jest tak, że przychodzą na nie pacjenci np. z gorączką. Dlatego tworzą się tam tak duże kolejki. Z mniej poważnymi zachorowaniami pacjenci powinni udać się do lekarzy rodzinnych albo miejsc, gdzie świadczona jest wieczorna i świąteczna opieka medyczna - podpowiada rzeczniczka.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska