Adam B. na zielonogórskim rynku pojawił się nagle. W ciszy sprawnie rozwijał swoje imperium. Naprawdę głośno o biznesmenie zrobiło się, kiedy miasto obiegła plotka, że ma tankowiec, który wozi dla niego paliwo. Plotka nigdy niepotwierdzona. Adam B. próbował pozostać osobą anonimową, na plotki nie miał wpływu.
Faktem jest, że imperium biznesmena to stacje benzynowe Apexim AB i wielka firma Apexim Bis, zajmująca się ochroną mienia i osób. Z czasem doszły Wzajemne Zakłady Bukmacherskie Milenium sp. z o.o., w których miał udziały, był członkiem rady nadzorczej. I jeszcze kilkadziesiąt innych firm i spółek. Tyle wiemy na pewno.
Adam B. nie udzielał się w mediach, nie pokazywał publicznie. Pracował nad własnym biznesem. - Nie chciał z niczym iść do dziennikarzy, nie udzielał wywiadów. To komuś innemu na tym zależało - mówi nasz informator.
Jaki był Adam B.? Współpracownicy mówią, że... zmienny. Potrafił zwolnić i przyjąć do pracy dwa razy dziennie tę samą osobę. - To było irytujące, dlatego część z nas szefa się bała, ale szanowała go. Wchodził i mówił "przecież ty już tu nie pracujesz", a potem jakby nigdy nic nadal z tą osoba współpracował - opowiada człowiek zatrudniony w jednej z firm biznesmena.
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym (15-16 czerwca) papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?