Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wasze Kresy: Trzeba pamiętać o rzezi wołyńskiej

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Jan Mierkiewicz podkreśla, że to ledwie szkic pomnika
Jan Mierkiewicz podkreśla, że to ledwie szkic pomnika Archiwum Jana Mierkiewicza
Rzeźbiarz z Jasienia uważa, że dotychczas nie powstał u nas najważniejszy z pomników. Czczący pamięć ofiar rzezi wołyńskiej, do której doszło 70 lat temu. I obelisk ten powinien stanąć właśnie u nas, w Lubuskiem.

Jan Mierkiewicz z Jasienia chciałby upamiętnić ofiary rzezi wołyńskiej, a dokładniej, cytując autora, Polaków pomordowanych przez bandy UPA na Wołyniu..

- Mój projekt to postać człowieka. To jednocześnie metafora, pocięte przez banderowców części ciała scalają się i wznoszą ręce do Pana Boga w symbolicznym geście modlitwy - opisuje swoje dzieło. - Zamierzam tę rzeźbę wykonać w co najmniej naturalnych wymiarach. Dłonie, stopy, głowa będą modelowane realistycznie i dopiero przy pracy z modelem rzeźba nabierze właściwych kształtów. Na cokole chciałbym umieścić napis: "Jak rzeczywista była Wasza męka, tak rzeczywista niech będzie pamięć o Was" lub "Jak rzeczywista była nasza męka, tak rzeczywista niech będzie pamięć o nas".

Jak precyzuje Mierkiewicz rzeźbę można odlać z betonu lub z żeliwa, powinna być ciemna, niemal czarna, by kojarzyła się z pogorzeliskiem. W samym pomniku przesunięcia będą mniejsze i jak dodaje autor nie może on straszyć, ale musi wstrząsnąć. A tego wrażenia tablica pamiątkowa nie załatwi. I autor dziwi się, że mimo tylu lat, tylu dramatycznych relacji, nikt nie pomyślał o podobnym przedstawieniu.

" Zima, przełom lutego i marca. Wcześniej Ukraińcy napadli na cukrownię, zginął jeden Polak. Po tym wypadku bandy zaczęły grasować strasznie. Przed wojną Ukraińcy i Polacy żyli w zgodzie, żenili się. A potem mąż żonę i dzieci zabijał. Co to się zaczęło robić?! W Gajach Wielkich w jedną noc wymordowano 45 Polaków. Przeżyli tylko ci, którzy ukryli się w domach wybudowanych z kamienia".

Ze wspomnień Zygmunta Rydlickiego ze Świebodzina (z cyklu "Wasze Kresy")

- Rzeźba, pomnik muszą być prawdziwe - dodaje autor. - Tak, jak najbardziej rzeczywiste, gdyż to było przecież bestialstwo w najbardziej zwyrodniałej formie. Dziś zapomniane, okryte milczeniem, bo i dziś nie sposób sobie to bestialstwo wyobrazić...

Mierkiewicz szuka pieniędzy, na razie zdobył słowa poparcia. Z bytomskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa, Światowego Związku Kresowian, Ewy Siemaszko, badaczki ludobójstwa dokonanego na wołyńskich Polakach, a projekt ukazał się w polonijnych gazetach za oceanem. I autor nie ma wątpliwości, podobny pomnik powinien stanąć tutaj, na Ziemi Lubuskiej. Wprawdzie nie jest ona miejscem tej tragedii, ale w naszym regionie mieszkają ludzie, którzy albo te zbrodnie pamiętają, albo są potomkami ofiar...

- ...albo katów - dodaje Kazimierz Boczkowski, który jako dziecko był świadkiem dramatycznych wydarzeń. - W końcu trafiło tutaj także wielu Ukraińców. Gdy opowiadam wnukom historie, opisuję obrazy z mojego dzieciństwa, nie wierzą mi, dodają, że to jak z najkoszmarniejszych horrorów. Mówią, że były takie sceny w filmie pod tytułem "Piła", ale żeby w rzeczywistości... Ale nie wiem, czy powinniśmy to wspominać, przenosić te obrazy, uprzedzenia na kolejne pokolenia. A taki pomnik...

Jan Tarnowski, prezes zielonogórskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich nie ma wątpliwości, że przypominanie takich wydarzeń jest potrzebne. Zresztą tablice pamiątkowe już są. A pomnik? Kresowian na taką inwestycję nie jest stać, na dodatek te wszelkie formalności.

- Rzeczywiście, gdyby taki pomnik miał gdzieś stanąć to tylko u nas - dodaje Tarnowski. - Ponad 30 proc. osadników, którzy tutaj trafili stanowili repatrianci stamtąd, z Podola, Wołynia, Galicji... W rzeczywistości niemal każda lubuska rodzina ma to zapisane w genach, za sprawą dziadków, wujka, cioci i jest naznaczona tą tragedią. Czy to podsycanie animozji? Chyba nie, pamiętajmy przecież o Ukraińcach, którzy zginęli także za to, że pomagali Polakom. Jednak nie możemy dopuścić do tego, że postawi się znak równości między cierpieniem obu narodów. A wyraźnie widać, że w imię politycznej poprawności tak się robi. Mało tego, na więcej pozwalamy stronie ukraińskiej.

Jak dodaje Tarnowski akcje odwetowe Polaków należy także potępić, ale i zrozumieć. Podobnie jak działania w samoobronie. I powinniśmy powtarzać, że wcześniej Kresy były ojczyzną wielu narodów, które potrafiły żyć obok siebie i z sobą.

Z pewnej odległości zobaczyli biegnącą kobietę z dwójką dzieci. Jej tropem biegli czterej uzbrojeni mężczyźni. Uciekinierzy szukali schronienia w budynku... Po chwili rozległy się krzyki rozpaczy, przerażenia, bólu i strzały... Zamordowali kobietę, dziecko, a także siedmioosobową rodzinę. Gdy zabójcy stanęli przed drzwiami. Mama krzyknęła "Teraz idą nas mordować!".

Ze wspomnień pana Zdzisława z Zielonej Góry (z cyklu "Wasze Kresy")

- Jestem emerytowaną nauczycielką i pracuję nad takimi pomnikami - mówi Stefania Jawornicka ze Związku Ukraińcow - Jednak nad żywymi pomnikami. Stąd nawet teraz, a może zwłaszcza teraz, w rocznicę tragedii, organizuję spotkanie młodzieży: polskiej, ukraińskiej, niemieckiej. Nawiasem mówiąc, jako Ukrainka przepraszałam wielokrotnie, mimo że moi rodzice byli także ofiarami, akcji Wisła. Powinniśmy robić wszystko, aby przeszłość nie dzieliła. Pomnik? Zróbmy tak, aby wspólna przeszłość nie konfliktowała nas, a raczej zachęcała do wspólnej przyszłości. Historię powinniśmy znać, chociażby po to, aby móc wyciągać wnioski. Nie pozwólmy politykom jej zawłaszczyć.

I jak dodaje pani Stefania nigdy nie miała narodowych kompleksów, może dlatego, że od pokoleń jej rodzina była ukraińsko-polska. Oczywiście zawsze obawia się, że odwołania historyczne, źle stosowane sprawią, że kolejne pokolenie młodych Polaków pochodzenia ukraińskiego będzie wstydziło się swoich korzeni... Zwłaszcza że jak dowodzą socjologowie istnieje prawo trzeciej generacji, że temu pokoleniu, trzeciemu po dramatycznych przejściach, jest najtrudniej.

- Nasze pokolenie, ludzi, którzy pamiętają odchodzi i uważam, że taki pomnik powinien stanąć i to nie tylko u nas, w Lubuskiem - mówi pochodzący z Wołynia zielonogórzanin Tadeusz Marcinkowski. - To co oni wówczas zrobili, tylu Polaków, w taki sposób... Tym ofiarom tego okrucieństwa to się należy. Pochodzę stamtąd, wiem jak było, pamiętam. I kolejne pokolenia powinny znać prawdę. Prawdę.

RZEŹ WOŁYŃSKA

Pod tą nazwą kryją się wydarzenia, do jakich dochodziło od lutego 1943 do lutego 1944. Ukraińscy nacjonaliści dopuścili się w tym czasie zbrodni na polskiej mniejszości przede wszystkim tej zamieszkującej istniejące do 1939 r. województwo wołyńskie. Szacuje się, że podczas często wręcz sadystycznych mordów w wykonaniu ukraińskich bojówek mogło zginąć nawet 60 tysięcy Polaków oraz kilkanaście tysięcy osób reprezentujących inne narodowości.

Decyzja o czystkach etnicznych zapadła podczas spotkania przedstawicieli kilku ukraińskich organizacji w lutym 1943 r. Rozpoczęto mordownie Polaków, którzy mieszkali na terenach należących w mniemaniu nacjonalistów do Ukrainy. Zbrodnie dokonywane były przez Ukraińską Powstańczą Armię i Organizacje Ukraińskich Nacjonalistów. Jednym z najbardziej dramatycznych wydarzeń związanych z rzezią wołyńską była tzw. krwawa niedziela. 11 lipca 1943 bojownicy UPA zaatakowali jednocześnie 99 miejscowości zamieszkiwanych przez Polaków. Ich mieszkańcom zablokowano drogi ucieczki. Polaków mordowano siekierami, młotkami, nożami czy broni palnej. W bestialski sposób torturowano. Analogiczna czystka etniczna została przeprowadzona przez oddziały UPA na terenie Małopolski Wschodniej w pierwszej połowie 1944 roku.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska