Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierdzi na działce władzy. Nie ma czym oddychać...

Anna Białęcka
Takie naczepy stoją na działce wiceburmistrza Wschowy Stanisława Kowalczyka
Takie naczepy stoją na działce wiceburmistrza Wschowy Stanisława Kowalczyka
W Osowej Sieni znów śmierdzi. Tym razem cuchną wielkie wanny firmy ZbigTar z resztkami osadów pościekowych. Stoją na działce wiceburmistrza Wschowy Stanisława Kowalczyka. I wciąż ich przybywa.

Mieszkańcy tej wsi od lat mają problemy ze …smrodem. Bowiem w ich wsi działa firma ZbigTar, która zajmuje się transportem i składowaniem odpadów na pobliskich polach. Należy ona do mieszkańca Osowej Sieni.

Ale to nie jedyny problem mieszkańców związany ze środowiskiem naturalnym, a dokładniej z jego zakłócaniem. W ubiegłym roku protestowali przeciwko budowie w centrum Osowej Sieni biogazowi. Wywalczyli swoje i odetchnęli z ulgą. Zgodnie z nowym miejscowym planem zagospodarowania, na taką inwestycję nie ma tu miejsca. Ta działka rolna położona w centrum wsi, na której inwestorzy planowali budowę, należy do wiceburmistrza Wschowy Stanisława Kowalczyka, który w gminie odpowiedzialny jest za rolnictwo, ochronę środowiska i sprawy lokalowe.

Nie mieszka tu, dom ma w innej części wsi, ale prowadzi, jak mówi, gospodarstwo rolne - są tu między innymi obora z krowami i pies uwiązany przy budzie. Nie stanie tu biogazowania, ale od kilku tygodni stają tu śmierdzące naczepy, tzw. wanny, z resztkami osadów pościekowych, należą one do firmy kuzyna wiceburmistrza. - Zbigniew Tarka zapytał czy może je ustawić na tej mojej działce - mówi S. Kowalczyk. - Pozwoliłem mu, bo przecież miejsca jest tam dużo.
Działka wiceburmistrza leży w centrum wsi, tuż obok pałacu. - Smród jest straszny - mówi Katarzyna Hansen, współwłaścicielka zabytkowej budowli. - Wręcz nie można oddychać. A ponadto fetor całkowicie uniemożliwia nam prowadzenie naszej działalności wynajmu pokoi gościnnych w pałacu.

Hansenowie zwrócili się do Kowalczyka, na piśmie, o usunięcie źródła smrodu i umożliwienie im tym samym normalnego prowadzenia działalności gospodarczej. - Jacy goście będą chcieli spędzać tu czas w takim smrodzie? - pytają retorycznie Hansenowie.

Pismo zdało się na nic. Hansenowie wyzwali na pomoc policję, w ciągu ostatnich kilku tygodni, kilka razy. Też nie pomogło. - Nikt mi nie będzie nakazywał, co mam stawiać lub nie na swojej działce - zapewnił nas S. Kowalczyk. - A już na pewno nie będę słuchał jakiejś pani, tylko dlatego, że jest właścicielką pałacu. Zapewne byłoby inaczej, gdyby zwyczajnie, jak sąsiadka poprosiła mnie o przestawienie tych naczep. Pewnie bym to zrobił. A jeśli chodzi o zapach, to nie ma norm, które określałyby jego intensywność.

- Nie mogę zrozumieć, jak wiceburmistrz Wschowy, człowiek odpowiedzialny za środowisko, może sobie pozwalać na takie rzeczy, na zasmradzanie wsi, w której mieszka. Za nic ma przepisy, za nic ma stosunki międzyludzkie - mówi K. Hansen. - A burmistrz spokojnie się temu przygląda.

Ta sytuacja jest także trudna do zaakceptowania przez innych mieszkańców wsi. - Ten smród z naczep jest straszny, dla wszystkich, ale ludzie boją się o tym głośno powiedzieć - mówi sołtyska wsi Helena Nikolin. - Nie mieści się w głowie, by tak postępował człowiek, a tym bardziej wiceburmistrz. Jestem przekonana, że ustawienie tych śmierdzących naczep z resztkami nie wiadomo czego na tej działce to celowe, złośliwe działania pana Kowalczyka. Przecież jego kuzyn ma gdzie jest ustawić. Wiceburmistrz powinien ludzi jednać a nie dzielić. To tak działa władza, że ma w nosie mieszkańców? Ta ciągnąca się latami sytuacja w Osowej Sieni, te wszystkie smrody, te protesty ludzi pozostające bez echa, to porażka władz naszej gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska