Patrząc na tabelę nie ma podstaw do niepokoju. Przewaga nad Ślęzą, która w ubiegłym tygodniu straciła punkty w Prochowicach, nadal jest spora. Jednak oglądając mecze Stelmetu UKP można go mieć jak najbardziej. Zespół gra bez polotu, świeżości, radości. Każda z formacji popełnia wiele błędów, które wcześniej się nie zdarzały, jest wiele niecelnych podań piłka krąży wolniej i tylko kilka razy w ciągu 90 minut budzi się ten jesienny Stelmet UKP, a wtedy rywale mają kłopoty.
Tak właśnie było w sobotnie popołudnie. Wprawdzie zielonogórzanie wystąpili osłabieni brakiem kilku zawodników, ale nawet bez nich powinni sobie spokojnie poradzić z Polonią. Jednak wcale nie było łatwo. Lider znów zaczął wolno, bez wyrazu. Szybko wykorzystali to rywale. Już w 8 min błąd obrońców, którzy zamiast interweniować liczyli na to, że sędzia asystent zasygnalizuje pozycję spaloną, sprawił, że Jakub Jakubczyk znalazł się w sytuacji sam na sam z Rafałem Dobrolińskim i zdobył gola. Na szczęście ten fakt pobudził gospodarzy do działania. Przez następne minuty przypomnieli widzom jak grali jesienią. Ostro zaatakowali, nie dali rywalom złapać oddechu. Już w 11 min ostro uderzył Wojciech Okińczyc. Polonia jeszcze się jakoś wybroniła. Jednak w 16 min goście nie mieli nic do powiedzenia. Prawym skrzydłem pociągnął Rafał Figiel, wyłożył piłkę Okińczycowi, a lider strzelców przerwał wiosenną niemoc zdobywając swego 21 gola i dając Stelmetowi UKP wyrównanie. Gospodarze nie spoczęli na laurach. Nadal atakowali i druga bramka zdawała się kwestią czasu. Tak było, bo w 30 min nastąpiło przejęcie piłki w okolicach pola karnego Polonii, zagranie do Okińczyca, dobre uderzenie i 2:1. Wydawało się, że nasza ekipa pójdzie za ciosem, ,,dostrzeli" coś do przerwy by spokojnie wyjść na drugą połowę. Niestety, nie. Gospodarze zwolnili, jakby wykonali już zadanie.
Drugie 45 minut było w wykonaniu lidera słabe. Nie wiedzieć, czemu graliśmy wolno, a na boisku nie było widać różnicy, która drużyna jest pierwsza, a która jedenasta. Goście początkowo, jakby onieśmieleni zaczęli, więc częściej atakować i Stelmetowi UKP przyszło się bronić. Mijały minuty, a z boiska wiało nudą. Tylko od czasu do czasu przerywaną jakąś fajną akcją. Wydawało się, że nasza ekipa raczej stara się obronić jednobramkowe prowadzenie, niż je podwyższyć. W 64 min najlepszy w drużynie gości Jakubczyk uciekł naszym obrońcom i znów był sam na sam z Dobrolińskim. Na szczęście tym razem wygrał zielonogórzanin. W końcówce goście opadli z sił i dopiero wówczas nasi mogli zdobyć trzeciego gola. Strzelali jednak bardzo nieclnie. Końcowy gwizdek, tak piłkarze jak i kibice, przyjęli z ulgą. Cieszymy się, więc z trzech punktów, ale tylko z tego...
STELMET UKP ZIELONA GÓRA - POLONIA TRZEBNICA 2:1 (2:1)
Bramki: Okińczyc 2 (16, 30) - Jakubczak (8)
STELMET UKP: Dobroliński - Górski, Tyktor, Olejniczak, Dworak - Górecki, Figiel, Andrzejczak (od 66 min Mycan), Skrzyński (od 71 min Ziętek) - Imeh (od 46 min Cipior), Okińczyc (od 87 min Kaczmarczyk).
POLONIA: Buchla - Cychol, A. Miazgowski, Suchecki, Begier - Bella, Jankowski (od 85 min Zalewski), Waliszczak (od 69 min Zieloński), R. Miazgowski - Fitowski (od 15 min Psiurka), Jakubczak.
Żółte kartki: Górecki, Dworak, Figiel, Andrzejczak, Okińczyc. Sędziował Paweł Łapkowski (Świebodzin). Widzów 300.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?