Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod sąd za fotoradar. 6 strażników miejskich usłyszało ponad 500 zarzutów!

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Ten fotoradar, ukryty w Nowym Świecie pod Sulechowem, co rusz łapał kierowców, którzy przekraczali prędkość na terenie zabudowanym
Ten fotoradar, ukryty w Nowym Świecie pod Sulechowem, co rusz łapał kierowców, którzy przekraczali prędkość na terenie zabudowanym Mariusz Kapała
Sześciu strażników miejskich usłyszało 515 zarzutów o przekroczenie uprawnień. Bo kierowali do sądów sprawy osób złapanych przez fotoradar. Co ciekawe, sądy wnioski przyjmowały. I wydawały wyroki.

Ten artykuł przeczytacie po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo w sobotnio-niedzielnym (9-10 marca) w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.

Sprawa ma korzenie w roku 2010. Wtedy "wojewoda lubuski w porozumieniu z Komendantem Wojewódzkim Policji w Gorzowie Wlkp. przeprowadzili kontrolę Straży Miejskiej w Sulechowie". Odbyła się między 30 listopada a 1 grudnia. Burmistrz Roman Rakowski otrzymał wystąpienie pokontrolne. Zobowiązał komendanta "do zwiększenia nadzoru nad prawidłową realizacją zadań wykonywanych przez strażników". Wydawało się, że rzecz jest skończona...

Ale po trzech miesiącach, 3 marca 2011, prokuratura w Świebodzinie wszczęła śledztwo na podstawie materiałów nadesłanych przez KWP w Gorzowie, dotyczących nieprawidłowości wykrytych podczas wspomnianej kontroli.

- Szczególnie skupiliśmy się na kwestii rejestrowania przez straż miejską w miejscach publicznych, przy użyciu fotorejestratora, wykroczeń drogowych popełnianych przez kierowców i nakładaniu przez strażników mandatów w przypadku, gdy nie było wiadomo, kto kierował pojazdem - mówiła nam wtedy Beata Wosik z prokuratury w Świebodzinie, wówczas nadzorująca śledztwo, dziś już tam niepracująca.

Policjanci z Gorzowa przesłuchali około 600 osób ukaranych przez straż. Z materiałów dostarczonych do prokuratury wynikało, że komendant i podlegli mu funkcjonariusze nałożyli bezprawnie 456 mandatów. Ponadto kierowali do sądów sprawy o wykroczenia drogowe, gdy właściciel pojazdu nie wskazał, kto prowadził auto w momencie złapania przez fotoradar. Zdaniem prokuratury, straże gminne nie miały prawa kierować tego rodzaju wniosków do sądu.

- Komendant i pięciu funkcjonariuszy zostali przesłuchani w charakterze podejrzanych - usłyszeliśmy w prokuraturze. - Żaden nie przyznał się do winy. Dwie osoby złożyły wyjaśnienia, że wykonywały te zadania w pełni przekonane o ich prawidłowości. Pozostali podejrzani nie wypowiedzieli się.

Po 20 grudnia 2011 cztery osoby, w tym komendanta, prokurator zawiesił w czynnościach służbowych. Poinformował o tym burmistrza, jako pracodawcę. Wobec tego burmistrz powołał strażnika Krzysztofa Sadowskiego na p.o. komendanta. Dziś Sadowski jest "pełnym" komendantem. Natomiast jego poprzednik zrezygnował z pracy, bo nie satysfakcjonowała go propozycja burmistrza oferującego inne stanowisko w straży.

Z końcem 2011 roku prokuratura zamknęła śledztwo i skierowała do sądu akt oskarżenia. Ale proces ruszył dopiero w 2013 roku. Pierwsza rozprawa odbyła się 28 lutego w Sulechowie. Prokurator odczytywał zarzuty między godziną 9.00 a 16.00. Akt oskarżenia objął sześć osób, zawierał 515 zarzutów.

Zaskakujące jednak wydaje się oskarżanie dziś strażników za kierowanie licznych spraw do wielu sądów, jeśli sądy przyjmowały te wnioski i wydawały wyroki. - Czy nie należałoby osądzić też sądów? - pytał nas ironicznie Tytus Fokszan, rzecznik burmistrza, proszony o komentarz. Dorzucił pikantną uwagę, że strażnicy do tej służby drogowej byli obligatoryjnie szkoleni przez... policjantów. A na kolejne nasze pytanie odpowiedział, że nie jest w stanie stwierdzić, czy samorząd ewentualnie odda pieniądze poszkodowanym, skoro te złotówki zasądzono prawnymi wyrokami. - Tej opcji nie rozpatrywaliśmy w ratuszu, ale przecież mandaty nałożono za przekroczenie prędkości - dodał rzecznik.

A czy sąd może nakazać zwrot pieniędzy w toczącym się obecnie procesie? - Sąd karny nie ma takich kompetencji - wyjaśnił nam prokurator Marcin Jachimowicz, oskarżający teraz strażników. - To ewentualnie kwestia nowego, cywilnego procesu.

O komentarz prawny do tej zagmatwanej sprawy poprosiliśmy Annę Drobek z zielonogórskiej kancelarii adwokackiej. - W tej sytuacji można stwierdzić, że sądy rozpatrujące wnioski o ukaranie kierowców legitymizowały poczynania straży miejskiej - uważa pani mecenas. - Zatem sądy są współodpowiedzialne za to, co się wydarzyło.

Jaki będzie wynik rozprawy, dowiemy się być może wkrótce. Chyba że sąd zechce przesłuchać ponad 500 świadków w 515 sprawach. Czekamy na dalszy ciąg procesu. Rozprawa odbędzie się w kwietniu. Strażnikom grozi do trzech lat więzienia.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska